Plastikowa słuchawka, gumowy kabel, obracający się cyferblat. Klasyczny model telefonu stacjonarnego sprzed lat. A jak się tym wysyła esemesy? – pyta gimnazjalistka. Tę historię już trochę jak anegdotę, opowiadają pracownicy krakowskiego Muzeum PRL-u. – Na 70 gimnazjalistów właściwie rozszyfrować skrót PRL będzie umiała pewnie jedna osoba – przyznaje Jadwiga Emilewicz, dyrektor mieszczącej się w Nowej Hucie placówki. -To dla nich taka sama historia jak ta o Mieszku I – opowiada. – Młodzież nie odczuwa z tego powodu żadnego dyskomfortu. Nie znają tych czasów z własnego doświadczenia, rodzice czy dziadkowie też nie zawsze są chętni do opowieści, więc nie ma im się co dziwić – dodaje.
Młodzi nie wiedzą, bo nie mają skąd się dowiedzieć. Według obowiązującej do tego roku podstawy programowej, nauka historii w gimnazjum kończy się na zagadnieniach związanych z I wojną światową. Polska w systemie komunistycznym, czy „okrągły stół” to zagadnienia dla licealistów. W praktyce często omawiane dość pobieżnie – pod koniec ostatnich lat nauki. Kilkanaście dat, kilkadziesiąt nazwisk do wykucia na blachę i zaliczenia. Na głębszą refleksję rzadko kiedy starcza czasu.
Podchody pod PRL
Stąd inicjatywa działającego w Nowej Hucie Muzeum PRL-u. W „Podchody pod PRL” - multimedialną lekcję w świat najnowszej historii, może wyruszyć właściwie każdy, choć cel był taki, by zachęcić do tego szkolną młodzież. Miało być dynamicznie i różnorodnie, inaczej niż w książce.
Początek wyprawy – Nowa Huta – Plac Centralny. Najpierw młodzież dociera do budynku, w którym kiedyś mieściło się słynne nowohuckie kino Światowid (od 4 lat siedziba muzeum), pobiera empeczwórki i ze słuchawkami w uszach wyrusza poznawać historię Kombinatu, anonimowych bohaterów nowohuckich ulic oraz realia życia w Polsce Ludowej.