Pomieszczenie szerokości zaledwie 1 m wypełni szczelinę między sąsiadującymi blokami i w przyszłości ma pomieścić izraelskiego pisarza Etgara Kereta, który został namówiony do zamieszkania w nim.
Świat kultury śledzi inwestycję z dużym zainteresowaniem. Wiadomo, że w kraju nie brakuje osób uważających, że dla wszystkich artystów, w dodatku Żydów, klitka szerokości metra to doskonałe rozwiązanie. Z drugiej strony są wątpliwości, czy tak wąska szczelina dla twórcy tego formatu co Keret nie będzie trochę za ciasna. Może mu ona przecież mocno krępować ruchy, a niewykluczone, że i wyobraźnię literacką.
Pojawiają się wątpliwości, czy upakowanego w ciasnej kanciapie izraelskiego pisarza będzie stać na pisanie utworów posiadających odpowiedni intelektualny rozmach i narracyjną rozległość. Czy w takich warunkach nie zostanie on skazany na prozę ciasną i klaustrofobiczną, gdyż pisaną z wąskiej perspektywy 1 m? Są nawet obawy, że może to być proza nacechowana niechęcią do Polski i Polaków, zwłaszcza że na podwórku obok pracowni pije się, sika, a niedawno tuż pod samą pracownią, pod trzepakiem, jeden z bywalców zdjął spodnie i uwalił kupę. Sceny takie, opisane piórem Kereta, z pewnością nie przysporzą Polsce sympatii, a w świat po raz kolejny pójdzie informacja o okrutnym losie, jaki Polacy zgotowali Żydom, zmuszając jednego z nich do przebywania w wąskiej kiszce na terenie dawnego getta.
Zwolennicy eksperymentu uważają jednak, że w życiu można się przyzwyczaić do wszystkiego, nawet do przebywania w metrowej szczelinie. Ich zdaniem będzie to dla pisarza duże wyzwanie, które zmobilizuje go do szybkiego napisania czegoś, żeby potem móc wyjść i rozprostować kości. Jest także nadzieja, że zwężenie przestrzeni życiowej spowoduje u niego rozszerzenie wyobraźni, co korzystnie wpłynie na rozwój jego talentu.
Gdyby tak się stało, z doświadczeń pisarza mogłoby skorzystać Ministerstwo Kultury, któremu na rozwijaniu talentów bardzo zależy. Na razie talenty w Polsce rozwijają się same, bez pomocy ministerstwa, ale trzeba przyznać, że jest to rozwój powolny i zupełnie niekontrolowany. Nie jest tajemnicą, że wielu artystów swój talent marnuje, gdyż żyje zbyt szeroko i na zbyt dużej powierzchni. Zaproponowanie im metrowych pracowni pozwoliłoby nad rozwojem ich talentu zapanować i go przyspieszyć. Niezagospodarowanych szczelin i szpar jest w stolicy dużo, dlatego miejsc dla utalentowanych twórców nie powinno zabraknąć. Do przedyskutowania pozostaje tylko to, jak często i na jak długo ich stamtąd wypuszczać.