Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Testowany, testowana

Nowa usługa: odpłatne testowanie wierności

Branża testerów wierności rozwija się. W Polsce konkuruje ze sobą już kilka agencji kopiujących metody tajnych służb wraz z terminologią. Branża testerów wierności rozwija się. W Polsce konkuruje ze sobą już kilka agencji kopiujących metody tajnych służb wraz z terminologią. Rainer Holz / Corbis
Na stosunkowo nową usługę, odpłatne testowanie wierności partnera, rynek zareagował pozytywnie.
Doprowadzanie figuranta do zdrady trwa średnio cztery tygodnie. Koszt usługi zaczyna się od 3 tys. zł (możliwość faktury VAT).Christopher Robbins/Getty Images/FPM Doprowadzanie figuranta do zdrady trwa średnio cztery tygodnie. Koszt usługi zaczyna się od 3 tys. zł (możliwość faktury VAT).
Zleceniodawcami są głównie partnerzy chcący rozwodu z figurantem z orzeczeniem o winie. Coraz częściej też bywają nimi nieufni teściowie.Kazunori Nagashima/Getty Images/FPM Zleceniodawcami są głównie partnerzy chcący rozwodu z figurantem z orzeczeniem o winie. Coraz częściej też bywają nimi nieufni teściowie.

Ogłaszają się: „Podejrzewasz partnera o zdradę? A może chcesz się upewnić, czy jest ci wierny? Chcesz rozwodu, a nie masz dowodu? Zagram każdą rolę – opiekunkę do dziecka, petenta w biurze, stewardesę, ekspedientkę. Będę zwykłą dziewczyną lub wampem”.

„Nie ograniczam się do wieczornego wypadu do baru i wyrwania kobiety. Zadanie wymaga długich tygodni obserwowania i analizy materiałów. Muszę zrozumieć sposób myślenia mojego celu, dowiedzieć się, co mu się podoba. Dopiero wtedy mam narzędzia, by zapędzić ją w pułapkę”.

Zakres usług – cała Polska. Przez niespełna pół roku działalności Agencja Testerów Wierności FaceGoogle.pl chwali się, że podjęła już 18 prowokacji. Wszystkie trafione.

Branża rozwija się. W Polsce konkuruje ze sobą już kilka agencji kopiujących metody tajnych służb wraz z terminologią.

Więc figurant (inaczej: obiekt, cel) to partner/ka podejrzewani o zdradę. Zleceniodawca to zamawiający usługę, podejrzewający zdradę. Operacyjny (inaczej: agent) to tester, którego celem jest poderwanie podejrzewanego. Dane operacyjne to przydatna do akcji wiedza na temat figuranta, udzielona przez zleceniodawcę, np. zdjęcia, telefony, sposób spędzania wolnego czasu, ulubiony sport, kuchnia, drinki, tematy, przy których się rozkręca. Podjęcie czynności to rozpracowywanie figuranta do momentu uwiedzenia go (lub nie).

Potencjał prowokacyjny

Adrian Jendrzejewski pół roku temu pomyślał, że sprowadzanie aut z Niemiec już się zbanalizowało. Obecnie jest szefem Defection.pl (z ang. dezercja, zdrada), z siedzibą w Płocku. Śledzi branżę na Zachodzie, gdzie usługa tak weszła w mentalny obieg, że ma nawet swoje żniwa, czas bożonarodzeniowo-walentynkowy, gdy potencjalni zleceniodawcy podejmują decyzje o ślubie lub dziecku z potencjalnym figurantem, ale nie chcą ryzykować.

Tak więc pół roku temu wraz ze wspólnikiem z Poznania zakupili cztery sztuki minisprzętu nagrywającego i zareklamowali się zdawkowo w Internecie. Pierwszy klient zgłosił się po tygodniu. Chciał udowodnić żonie, że facet, z którym ona go zdradza, nie jest tego wart. Nie był. Drugi, konserwator zabytków, nie ufał partnerce. Figurantka trudna operacyjnie, na stanowisku prezesa banku w Krakowie. Już podczas drugiej imprezy z agentem nastąpiło doprowadzenie do kontaktu intymnego. Pod pretekstem zmęczenia zaproponowała noc w hotelu. Kamerka w breloku rzuconym na stolik zarejestrowała, jak ona się do niego klei. Po zdobyciu twardych dowodów agent odprowadził ją do łóżka znikając.

Zleceniodawcami są głównie partnerzy chcący rozwodu z figurantem z orzeczeniem o winie. Podejrzewają zdradę na podstawie – przykładowo – przesuniętego nie pod rozmiar zleceniodawcy siedzenia pasażera w samochodzie figuranta, drastycznego poprawienia stanu higieny osobistej, niepodejmowania czynności seksualnych pod pretekstem braku magnezu i potasu. Coraz częściej zleceniodawcami bywają nieufni teściowie.

Jako Piotr (imię operacyjne) Adrian podjął osobiście trzy akcje. Figurantka pierwsza: lat 30, mężatka z Gdyni, ładna, preferująca młodszych, tryb życia rozrywkowy, podstawowe wartości życiowe – siłownia, basen, solarium. Zakupił (cena wliczona w usługę) jasnoniebieski jeans, białe adidasy, pożyczył od brata srebrny łańcuch na tors i nawiązał kontakt na terenie urzędu pracy, gdzie zajmowała kierownicze stanowisko.

Czuł błysk w oku, gdy przedstawiał się jako przyjezdny z Płocka, poszukujący zatrudnienia. Żarciki, uśmieszki, kawka. Mówił, że uprawia szybką jazdę, piłkę halową i inne. Zapytała: co robisz z sobotą? Kamerka, wpięta w klapę katany, zarejestrowała, jak ona leje się na niego: Czy ja ci się nie podobam?

Figurantka druga: lat 23, spod Wrocławia, przeciętnej urody, telemarketerka, romantyczna, preferująca kino/teatr. Operacyjny Piotr, niby rozkręcający biznes w tym rejonie, zaproponował telepracę. Na omówienie szczegółów wybrał sztruksową marynarkę, pulower w serek i kameralny lokal o nazwie Retro. Nośnik zarejestrował esemesa od figurantki, że miło się rozmawiało, a po kilku kawach propozycję, żeby przenieść się do niej. Kupiła wino. Tańczą. Siadają. Ona się przysuwa, bo nie układa jej się w związku. On wyskakuje po papierosy. Na operacyjny telefon dzwoniła całą noc.

Nabywszy wprawy Adrian obecnie odłączył się od wspólnika. Już rekrutuje do swojej agencji Defection.pl. W sprawie pracy dzwonią głównie byli policjanci i absolwentki psychologii. Zaprasza na obejrzenie kwalifikacyjne. Kryteria to: wygląd, dykcja, łatwość podejmowania decyzji w trakcie nieplanowanego biegu wykonywanych czynności.

Przejął od wspólnika operacyjną Karolinę, w której drzemie potencjał prowokacyjny. Posiada męża, dziecko, nisko płatną pracę w kadrach i niespełnione (z powodu astmy) marzenie o pracy w ABW. W trzy miesiące podjęła z sukcesem cztery akcje. Najbardziej spektakularna dotyczyła właściciela kliniki stomatologicznej z Poznania. Żonaty, lat 40. Nawiązała kontakt w ulubionym klubie figuranta, ubrana – według preferencji podanych przez zleceniodawczynię – w małą czarną plus szpilki. On zapytał, czy czeka na kogoś. Ona zagrała przedstawicielkę handlową Mercedesa, roztrzęsioną rozstaniem z chłopakiem. Przez trzy godziny mówił, że jest piękna. Taka gorąca. Następnego dnia na fikcyjnym koncie operacyjnej Karoliny na Facebooku złożył propozycję kawy. Podczas spotkania kamerka zamontowana w sweterku zarejestrowała, jak pyta, czy zamówić pokój?

Doprowadzanie figuranta do zdrady trwa średnio cztery tygodnie. Koszt usługi zaczyna się od 3 tys. zł (możliwość faktury VAT). W cenę wchodzi adekwatny ubiór, wynajem auta, benzyna, kolacja, hotel, kwiaty i 500 zł dla testera z pierwszej linii.

Legenda uwiarygodniająca

Operacyjny Jakub z FaceGoogle nie zawiera znajomości esemesowo. Na figurantki działa w cztery oczy. Lubi swoją pracę, gdyż jest bardzo rozwojowa. Każdy figurant to ktoś inny i ciągle trzeba się uwiarygadniać. Wnika się w środowisko bankowe, handlowe, lekarskie, wyścigi konne, tenis, branża mięsna, masaż. Zanim się wniknie, tworzy się legendę, czyli własną historię, konstruowaną pod dane operacyjne o figurancie. Bywa, że agent prowadzi trzy akcje naraz, jako Błażej, Adam, Krzysztof, dlatego legendę należy rozpisać w zeszycie celem utrwalenia w pamięci danych o sobie: imię, numer telefonu, data/miejsce urodzenia, zawód, jak spędził ubiegły rok, gdzie był na wakacjach.

W ostatniej akcji wcielał się w agenta ubezpieczeniowego. Zapukał do figurantki z ofertą, mając sygnał od zleceniodawcy, że nikogo nie ma w domu. Po kilku spotkaniach nośniki zarejestrowały, jak ona podejmuje zachowania noszące znamiona flirtu. Umówiła się w hotelu, okłamując męża, że jedzie na noc do siostry.

Operacyjna Anna, zaoczna studentka kierunku bezpieczeństwo narodowe, jest wybierana pod preferowany przez figuranta typ sportowo-ekologiczny dziewczyny w kucyku. Na sześć podjętych akcji wszystkie trafione. Zaczyna od niby pomyłkowego esemesa: Co u ciebie? 100 proc. figurantów nawiązuje kontakt: Kim jesteś? Już po kilku godzinach esemesowania proszą o fotkę. Po jednym spotkaniu (najczęściej na basenie lub w kinie na bardzo sensacyjnym filmie) potrafią wysłać ememesa ze swoimi narządami. Raz podczas dokonywania czynności operacyjna miała krytyczną sytuację. Poszła z figurantem na zamkniętą imprezę, a ochroniarz poprosił ją o dowód. Żeby nie ujawnić danych, spadła ze schodków, udając, że zaczepiła się szpilką.

Na przekazywanych zleceniodawcy materiałach należy wypikslować twarz agenta na wypadek, gdyby zleceniodawcę poniosło i z zemsty chciał je upublicznić. Choć kamerka mogłaby nagrać do 5 godz., agent nie ma prawa iść z figurantem do łóżka ani zauroczyć się celem. Za jedno i drugie grozi grzywna zapisana w umowie. Zdarzyło się, że amatorka działająca w Internecie na własną rękę, zakochawszy się w figurancie, miała myśli samobójcze.

Sposoby innowacyjne

Najstarsza polska agencja kompleksowego weryfikowania wierności to działająca od 2005 r. www.sprawdzwiernosc. Z zapleczem około setki agentów działających na terenie kraju i UE. W tym aktorzy po szkole wrocławskiej.

Adam Husarski, szef, stara się wyznaczać standardy w zawodzie. Nie lubi słowa tester. Testować można szczury. Woli – weryfikator.

Motto firmy: Każdy dureń potrafi mówić prawdę, ale zręczne kłamstwo wymaga wprawy. Innowacje Husarskiego to wyrafinowane dialogi słowne prowadzone przez agenta w celu wydobycia od figuranta informacji, czy kocha zleceniodawcę, co myśli o nim i ich związku. Przykładowo: w hotelu Marriott jest bal, na którym po 10 latach spotykają się absolwenci bez par. Zleceniodawca, planujący stały związek z figurantką, zamawia usługę weryfikacji. Czy wspomni o jego istnieniu? Dyktafon zarejestrował, jak trzykrotnie w tańcu z agentem zaznaczyła, że jest zajęta.

Klienci firmy pochodzą raczej z wyższych sfer, było nawet dwóch wysoko postawionych polityków.

To usługa, można powiedzieć, tylko profilaktyczna. Przyjmująca zlecenia psycholog odrzuca prymitywne prośby o wykupienie podrywu, bo zlecający chce na zlecanego mieć haka. Wiadomo, że podsunięcie mężczyźnie adorującej go pięknej kobiety to niemoralna prowokacja, która prawie na pewno zniszczy mu życie. Dlatego Husarski stawia na agentów – rozmówców naturalnych, jakich można spotkać na ulicy, czyli nie przebiegle pięknych, wiek od 25 do 51 lat, największa pani waży 110 kg. Czasem jedno słowo rzucone przez figuranta wystarczy, by wrażliwemu zleceniodawcy zniszczyć życie.

Jedynym powodem do podjęcia bardziej radykalnych prowokacji są sytuacje przemocowe. Przykładowo: zleceniodawczyni spod Szczecina, 20 lat bita przez męża, lokalnego działacza powiązanego z policją, chce się od niego uwolnić. Jako osoba publiczna nie dał się poderwać na ulicy. Ustalono, że bywa w jednej z agencji dla panów. I właśnie tam zostały podjęte czynności. Agentka poderwała barmana, który załatwił jej pracę kelnerki, po czym we wszystkich pięciu pokojach ukryła kamerki w pluszowych maskotkach. Po zdobyciu twardych dowodów Husarski osobiście spotkał się z rozpracowanym figurantem. Poprosił o dobrowolne opuszczenie mieszkania oraz zgodę na rozwód z orzeczeniem o winie.

Na dziesięć podjętych akcji wpada sześć figurantek i aż dziewięciu figurantów. Zwykle kończy się rozwodem. Ale zdarza się, że między partnerami wzmacniają się więzi uczuciowe. Po zapoznaniu się z nośnikami zleceniodawca uzmysławia sobie, że za mało wsłuchiwał się w figuranta, który po prostu potrzebuje ciepła.

Jedna historia była prawie hollywoodzka. Klient porzucił kobietę, która po załamaniu nerwowym związała się z innym. Chciał się upewnić, że trafiła w dobre ręce. Niestety, akcja nie powiodła się, gdyż gdzieś nastąpił przeciek.

Polityka 02.2013 (2890) z dnia 08.01.2013; Kraj; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Testowany, testowana"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną