Ludzie masowo idą na swoje. Zarówno kraje bardzo zamożne, jak i te bardzo biedne łączy wspólny trend – odsetek nowych przedsiębiorców stale wzrasta; najwięcej przybywa ich dziś w krajach uboższych, a najmniej – w Europie Zachodniej.
W krajach biedniejszych duża część firm otwierana jest bardziej z konieczności niż chęci. Trudności ze znalezieniem zatrudnienia, a także niewielkie wsparcie socjalne nierzadko zmuszają do rozpoczęcia własnej działalności. Tak powstają firmy małe, często rodzinne, a wiele z nich to bardziej forma zatrudnienia (świadczenie usług na rzecz jednego podmiotu) niż działalność gospodarcza z prawdziwego zdarzenia. Liczni spośród tych przedsiębiorców, gdyby stworzyć im autentyczny wybór, wybraliby pracę etatową, a nawet chętnie zrezygnowaliby z pracy w ogóle.
Nie należy jednak lekceważyć i tej formy działalności. Po pierwsze, takie przedsiębiorstwa tworzą zatrudnienie. Po drugie, przyczyniają się do większej konkurencji na rynku i bardzo często wypełniają nisze, których nie dostrzegają lub nie chcą zapełniać większe firmy. Po trzecie, bywa i tak, że mała firma – czy to w wyniku korzystnego zbiegu okoliczności, czy też z ambicji właściciela – zaczyna się rozwijać i wyrasta na dużą. A poza wszystkim firmy prowadzone pospołu przez całą rodzinę stanowią świetną szkołę przedsiębiorczości dla dzieci założycieli. Jak pokazują badania na całym świecie, obecność przedsiębiorcy w najbliższym otoczeniu to jeden z głównych czynników, które wróżą podjęcie własnej działalności gospodarczej.
Twórczy innowatorzy
Niemniej z punktu widzenia całości gospodarki szczególnie cenne są te firmy, które zakładane są z wyboru, a nie z konieczności.