Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Przymus blasku

Rozmowa o tym, jak poradzić sobie z własnym i cudzym perfekcjonizmem

„Bardzo głęboko cenię ludzką rzetelność moralną, profesjonalną, relacyjną i dotrzymywanie zobowiązań”. „Bardzo głęboko cenię ludzką rzetelność moralną, profesjonalną, relacyjną i dotrzymywanie zobowiązań”. Leszek Zych / Polityka
Jacek Santorski psycholog, który bywa prymusem, o tym, jak bronić się przed prymusostwem i prymusami.

Juliusz Ćwieluch: – Czuję, że porozmawiamy sobie jak prymus z prymusem.
Jacek Santorski: – Jakoś szczególnie nie przepadam za słowem prymus, a nawet staram się go unikać. Wolę mówić o ludziach nadmiarowo nastawionych na status albo ewentualnie o kujonach w szkole.

Przecież jest pan współautorem zbiorowej książki „Prymusom dziękujemy”.
Użyliśmy tego słowa jako metafory. Zapowiadaliśmy kilka lat temu kłopoty ludzi, którzy koncentrują się zbyt skrajnie na zewnętrznych osiągnięciach. Sprawianiu dobrego wrażenia i budowaniu tylko na tym sukcesu. Co może znamionować człowieka, ale też firmę, gospodarkę, świat. Efekty tej jednostronności dziś obserwujemy w masowej skali jako przyczynę kryzysu.

Ale prymus to nie tylko metafora. Wszędzie dookoła pełno jest prymusów. Szefowie, podwładni, koledzy – jakby wszyscy chcieli być ciągle najlepsi ze wszystkich i przez całe życie jechać na samych szóstkach.
Nie ma jednego archetypicznego prymusa. Zaproponuję panu typologię z trzema wcieleniami prymusa. To zależy od osobowości, stylu życia, wartości. Obsesyjny perfekcjonista – do bólu dokładny, poukładany. EGOprymus – zafiksowany na osiągnięciach swojego Ja. Rzetelny – tak solidny, że aż innych to czasem drażni.

Przegięci

Co to znaczy być prymusem? To jakieś przegięcie wspólne wszystkim typom?
W uproszczeniu – tak. To może być przegięcie na przykład w obszarze sumienności. Wtedy będziemy mieli do czynienia z pierwszym typem: kujona, który nie umie nie odrobić lekcji. Dba o to, żeby wszystko było zrobione ekstremalnie porządnie. Wnika we wszystkie detale. Tropi logiczne sprzeczności i szuka drugiego dna. Ktoś może powiedzieć, że nic w tym złego. Ale jeśli jednocześnie kujon odnotowuje, ile punktów dostaje za każde zadanie, ciągle się porównuje, sprawdza, jak się plasuje w rankingach, czyli działa pod wpływem motywacji zewnętrznej, to już nie jest to psychicznie neutralne.

Domalujemy mu coś jeszcze?
Częściej jest introwertywny. Kiedy zamykam oczy, to widzę człowieka z dziecinną buzią. Może mieć skłonność do nudzenia, upierdliwości, grzęźnięcia w detalach. Do wykazywania racji. Słowem – upierdliwie grzęznący. Ale może być też obsesyjnie biegający lub ćwiczący jogę.

Grzęznący? Myślałem, że to jest tytan wydajności.
Właściwie ustawiony w firmie, świetnie nadaje się do eksploatacji. Zwłaszcza gdy nie ma swojego życia poza obsesją – obsesją perfekcji i wysokiej oceny. Takie osoby bywają często dość samotne. Budują swoją pozycję na pracy, ale nie rozwijają spontanicznych relacji.

Rozumiem, że drugi typ w pańskiej typologii prymusów to jego przeciwieństwo. Będzie stawał na głowie, żeby zwrócić na siebie uwagę.
EGOprymus albo po prostu prymus narcystyczny. Osoba mniej lub bardziej dramatyczna, która obok głodu uwagi chce za wszelką cenę sprawiać wrażenie kogoś szczególnego i nadzwyczajnego. Zwykle bardzo ważny jest dla niej status.

Samochód jest bardzo statusowy. Jaki kupi ten narcystyczny, a czego będzie szukał ten detalista?
Analityk introwertyk będzie szukał i to bardzo długo, bo zakupy też robi perfekcyjnie. Dokona dziesiątek analiz, wrzuci w Excela milion kryteriów. Kupi samochód dość drogi, ale z tej serii, która ma maksymalne parametry. Choć jednak napęd tylko na dwa koła, bo jest oszczędny. Dla znawców może się okazać, że samochód ma dosyć niezwykłe rzeczy pod maską.

A ten narcystyczny?
Wybierze markę z najwyższej półki. Nie tylko cena będzie miała znaczenie, ale i status modelu w środowisku, do którego pretenduje. To nie może być coś powszechnego, zwykłego. Jeśli narcystyczny jest w czymś sumienny, to w szukaniu takich miejsc, gdzie może zrobić ekstrawrażenie.

Natura ma tendencję do kontrolowanej anarchii. Rozumiem, że istnieje możliwość żonglowania cechami pomiędzy tymi typami?
Widzę, że pana trzeba by rozpatrywać jako typ prymusa sumiennego, bo to taka osobowość, która chce od razu rozważyć wszystkie możliwości i wszystko uporządkować...

Wracajmy więc do grzęznącego nudziarza.
Ma zwykle wielką, encyklopedyczną wiedzę; jest ­natomiast mniej skuteczny w jej przetwarzaniu, ale może też wykazywać takie umiejętności. Pracuje raczej w samotności. Co jakiś czas ta samotność mu doskwiera i szuka towarzystwa. Niestety, ludzie go nie szanują, nie widzą w nim atrakcyjnego partnera do zwykłej rozmowy. Jedni za to, że jest mało empatyczny. Drudzy – z powodów neurotycznych, bo mu po prostu zazdroszczą osiągnięć.

A on ich szanuje?
No nie, bo jest zwykle bardzo egotyczny, zajęty danymi, teoriami, analizami. Więc w oddzielnym pokoju w szalonym tempie robi projekt za projektem. A co jakiś czas wpada do innych i opowiada im, jakie to genialne rzeczy zrobił. Poradziłem kiedyś takiej osobie, która źle czuła się w zespole, żeby założyła mikrofirmę. Zaczęła pracować w domu i działała jako ceniony dostawca określonych rozwiązań, a nie członek zespołu.

Nieznośni

Wydaje mi się, że i obsesyjny, i narcystyczny słabo odnajdują się w zespole.
Na pierwszy rzut oka prymus narcystyczny nieźle funkcjonuje w społeczeństwie. Kokietuje ludzi, zdobywa, ale szybko się nudzi i porzuca jednych na rzecz drugich. Jako student na wykładach zadaje pytania tylko po to, żeby zwrócić na siebie uwagę. Pokazać, co wie, i stać się kimś szczególnym dla wykładowcy. To nawet nie są pytania, tylko sposób na pochwalenie się. Może być po prostu nieznośny. Ten introwertyczny też może zarzucać pytaniami. Ale on szuka wewnętrznych niespójności, chce wszystko zrozumieć. To może być nawet przydatne.

Jak poznać tego narcystycznego?
Będzie najlepiej ubrany. Oczywiście w markowe ciuchy. Spotyka się z najładniejszą dziewczyną. Mistrz sprawiania wrażenia. Bardzo pomocny, ale tylko dla tych osób, które mogą mu się do czegoś przydać. Inteligentny, ale rozprasza swoją inteligencję. Jego ego mu ją zasłania. W gruncie rzeczy to nieszczęśliwy człowiek, ale robi wszystko, żeby sprawiać odwrotne wrażenie. I jest sprawny w wywieraniu tego wrażenia. Można go nazywać „statusowym komiwojażerem”.

No to wreszcie dojdźmy do tego trzeciego typu: rzetelnego.
Godzien pochwały, choć też czasem samotny. Z uwagi na wychowanie, wyznawane wartości, doświadczenia – czegokolwiek się podejmuje, robi to do bólu rzetelnie. Osoba w pewnym sensie pozytywistyczna. Człowiek instytucja. Taki udany, że dla niektórych aż trudny do zniesienia, choć raczej niewywyższający się. Przynajmniej nie świadomie. Monika Jaruzelska napisała kiedyś felieton „Biała dama”. To było o znajomej, która prawie zawsze była nieskazitelnie ubrana. Potrafiła założyć biały płaszcz i białe buty na największą chlapę. I w jakiś sposób ta chlapa jej nie dotykała – tak że całe jej otoczenie to aż deprymowało. W gruncie rzeczy ona nie wychodziła na tym za dobrze. Budziło to trochę taki rodzaj zaciekawienia. Ale też stawiało mur, budowało dystans. Tak jakby swoim wyglądem mówiła: jestem inna od was. Co jest o krok od: jestem lepsza niż wy. U niej było to najprawdopodobniej bardzo wewnętrzne. Po prostu miała takie standardy czystości, schludności, kompletności, symetrii.

Co jest motorem tych rzetelnych?
Z jednej strony nie gonią za osiągnięciami zewnętrznymi. Aczkolwiek zewnętrzne osiągnięcia zazwyczaj potwierdzają ich motywacje, które są bardzo głęboko uwewnętrznione. Jako osoby o pozytywnym obrazie siebie, ale trzymające się realiów, sukces przyjmują z umiarem. Ale z pełną świadomością, że na niego zapracowali. Postrzegają się jako ludzie, którzy mają ważne zobowiązania, a za nimi siłą rzeczy idzie jakiś rodzaj nobilitacji. To ktoś w typie solidnego protestanta. Gdybym się miał pokusić o wskazanie konkretnych przykładów, byłby to ktoś pomiędzy arcybiskupem Józefem Życińskim a byłym premierem Markiem Belką. (...)

Fragment artykułu pochodzi z najnowszego numeru Poradnika Psychologicznego Polityki. Ja, my, oni. - Tom 11 „Jak pracować z sensem, zyskiem i sukcesem”.

***

W najnowszym numerze PORADNIKA PSYCHOLOGICZNEGO POLITYKI JA MY ONI także o tym:

- Jak być szefem, pozostając człowiekiem?

- Jak wypracowywać zyski, zachowując spokój sumienia i radość ducha?

- Jak żyć z kolegami, koleżankami, przełożonymi i klientami?

- Czy ma dziś sens planowanie kariery zawodowej?

- Czy w dojrzałym wieku można odnaleźć w sobie zupełnie nowe predyspozycje zawodowe?

PORADNIK PSYCHOLOGICZNY POLITYKI JA MY ONI od środy do nabycia w punktach sprzedaży prasy, do nabycia w sklepie internetowym POLITYKI, w POLITYCE CYFROWEJ oraz w wydaniu na iPada.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną