Nie było z nim tak, jak z innymi ojcami. Inni zaczynają ośmielająco. Stopniowo. Na przykład od kąpieli. Tata Lili inaczej. Od razu. Podsunął w górę koszulkę w kwiatki. Czy się kochamy? – spytał. Bo on ją bardzo kocha. Wierzysz w to, Lilka? Powiedziała, że nie wie. A tata, że zaraz zrobi jej seks. Nie, Lila nie chce tego robić, ma tylko pięć lat, a tata, że spróbujmy. Jeśli będzie bolało, to przestanie. Powiedziała, że boli. Nie chciał jej krzywdzić – jak mówi policjantowi – więc postarał się szybko skończyć.
Jeśli ci się spodobało, mogę to robić częściej – powiedział. Odtąd przychodził do niej przez 10 lat. Nie tylko w nocy, ale i za dnia. W dzień Pierwszej Komunii rankiem też przyszedł. Gdy mama była w pracy, a on miał wolne, kazał dzieciom iść na podwórko i się bawić. Zamykał drzwi na klucz.
Mama pracowała u bacy, przy owcach, i gdzie się dało, byle ich szóstka nie była głodna i obdarta: pięć dziewczynek i chłopak. I nie była. Tata pracował w stolarni. Dbał o dom. Maria Beisert, psycholog i seksuolog, pisze, że tacy ojcowie przejawiają wykluczające się i sprzeczne cechy – przymus i dbałość o rodzinę, tyranię i opiekę, ograniczanie wolności i zaspokajanie potrzeb, okrucieństwo i pracowitość.
Raz, gdy Lila gotowała obiad, tata zaczął ją obmacywać. Kazał się położyć na łóżko i rozebrał. Łóżek było mniej niż dzieci, więc w nocy spały po dwoje–troje. Lila przeważnie z Celinką. Gdy tata robił to Lili, Celinka czasem się budziła. Lila przyciskała ją mocno do siebie i młodsza siostra znów zasypiała. Tata mówił, że robi to dla dobra Lili. Lepiej z nim niż z kimś obcym. Ojcowie często tak córkom mówią.
Nie krzyczała i nie wyrywała się. W ogóle nie przyszło jej to do głowy. Tato to tato. Owszem – mówi tata Lili – za pierwszym razem ją przymusiłem.