Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, mówi, że ponieważ notowania premiera i jego partii niebezpiecznie spadają, Tusk i Platforma potrzebują „spektakularnego sukcesu”. Moim zdaniem, Donald Tusk – nawet kiedy ma na koncie spektakularne sukcesy, jak choćby 300 mld wywalczonych w Brukseli – to się nimi nie chwali, nie umie tego zdyskontować, a ludzie odpowiedzialni za wizerunek partii i rządu milczą, ponieważ oni, pod przewodem premiera, są ponad to, ponad chwalenie się, gdy jest powód, i ponad bicie się w piersi, kiedy trzeba, oni w ogóle nie są amatorami rozmowy. Minister Graś chodzi za szefem rządu jak przyklejony, ale poza tym jego działalność nie rzuca się w oczy. Arogancja i wyniosłość to jeden z powodów spadku popularności ekipy rządzącej.
Użyję metafory bliskiej Tuskowi: sytuacja w Platformie przypomina trochę położenie uchodzącej za najlepszą na świecie drużynę piłkarską FC Barcelona i jej króla Messiego po klęsce z Bayern Monachium. Z próżnego i Messi nie naleje – jeśli drużyna gra kiepsko, to nawet czarodziej nie strzeli gola. Ludzie, którzy otaczają premiera, nie wychodzą na udeptaną ziemię, milczą, robią swoje i nic ponadto. Stwarzają wrażenie, jak gdyby im się nie chciało. Bez pomocy drużyny Lewandowski nie wygrałby z Realem. I mamy gafę za gafą, wpadkę za wpadką. W Rybniku Platforma ponosi spektakularną porażkę – może jej kandydat nie mógł wygrać z Piechą, ale mógł przegrać w lepszym stylu. Arogancja i wyniosłość PO spowodowały jej upokorzenie na Śląsku.
W Moskwie i w Warszawie rząd się skompromitował w sprawie „pieremyczki” gazowej.