„»White Christmas« już leci z głośników w hipermarketach, centra handlowe, hotele i pasaże udekorowane są tysiącami żarówek, a Santa Clausy krążą po ulicach w rozmaitych, także genderowo-poprawnych, formach, czyli w spódniczkach, niekiedy bardzo zresztą krótkich” skarży się red. Terlikowski z „Frondy”. Oburzeniu tego publicysty trudno się dziwić, bo wiadomo, że na widok Santa Clausa w krótkiej spódniczce nawet najtwardszy katolik traci rozum i zamiast wyciszać się przy kolędach, zaczyna namiętnie okazywać swoje uczucia religijne.
Niestety, obecność przebranych za Świętych Mikołajów genderowo-poprawnych Santa Clausów w kusych spódnicach to niejedyny palący problem w naszym życiu publicznym. Są np. niepokojące informacje, że posłankę Pawłowicz prześladuje obecność flagi unijnej, w wyniku czego cały czas widzi ona gwiazdy na błękitnym tle. Posłowie Twojego Ruchu są z kolei prześladowani przez wiszący w Sejmie krzyż, przeciwko któremu musieli nawet wystąpić na drogę sądową. Posłowie ci narzekają, że konieczność debatowania i uchwalania prawa pod wiszącym krzyżem narusza ich wolność sumienia, co powoduje, że podczas sejmowych wystąpień często nie są sobą i głoszą poglądy, które są im obce.
Niedawno sąd apelacyjny oczyścił krzyż ze stawianych mu zarzutów i pozew posłów Twojego Ruchu oddalił. Sąd stanął na stanowisku, że krzyż niczego nie narusza, gdyż jest symbolem pasywnym oraz „elementem dopuszczalnego uzewnętrzniania uczuć religijnych”, a pozywający krzyż nie potrafili udowodnić, że na skutek kontaktów z krzyżem ponieśli jakąś szkodę. W odpowiedzi posłowie zapowiedzieli zgłoszenie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego, gdyż ich zdaniem zarówno wyrok, jak i jego bełkotliwe uzasadnienie rodzą podejrzenie, że oddalając pozew, sąd mógł znajdować się w stanie wskazującym na wyraźny wpływ krzyża.
Osobiście uważam, że posłowie Twojego Ruchu powinni przestać się nad sobą użalać. To nie nasza wina, że brakuje im silnej woli i zamiast krzyżowi czynnie się przeciwstawić, ulegają mu. Moim zdaniem powinni wziąć przykład z prześladowanej przez unijną flagę posłanki Pawłowicz, która zamiast skarżyć się w sądzie, że flaga obraża jej patriotyczne uczucia, przeszła do kontrataku i sama zaczęła obrażać flagę tak, że ta o mało co nie opadła do połowy masztu. Znając polemiczną klasę sympatycznej posłanki, spodziewam się, że kiedy jeszcze raz spotka tę „unijną szmatę”, poprawi jej wałkiem do ciasta.