Klasyki Polityki

Znajdy, znalazcy, znalezidła

Znajdy, znalazcy, znalezidła. W poszukiwaniu rodziny biologicznej

Psychologowie i pedagodzy zgadzają się, że o adopcji lepiej dzieciom mówić – choćby dlatego, że i tak trudno ją zachować w tajemnicy. Psychologowie i pedagodzy zgadzają się, że o adopcji lepiej dzieciom mówić – choćby dlatego, że i tak trudno ją zachować w tajemnicy. Maria Dubova / PantherMedia
W ostatnim półwieczu przez domy dziecka, rodziny zastępcze i adopcyjne przeszło 2,7 mln dzieci. Setki tysięcy dorosłych dziś osób nie znają swojego pochodzenia. Wielu próbuje po latach odnaleźć matkę, siostrę, brata.
Ok. 10 proc. rodziców adopcyjnych wychowuje dzieci, które od początku wiedzą, że były przysposobione.subbotina/PantherMedia Ok. 10 proc. rodziców adopcyjnych wychowuje dzieci, które od początku wiedzą, że były przysposobione.

Szukasz rodziny po to, żeby odnaleźć siebie. Tak mówią psychologowie od tożsamości i prawnicy od praw człowieka. Prawo do wiedzy o genetycznych krewnych uznano w ostatnich latach za standard cywilizacyjny. W krajach zachodnich – nawet w przypadku dzieci pochodzących od anonimowych dawców spermy.

Za potrzebą odszukania nieznanej sobie matki stoi też zwykle potrzeba zadania pytania: dlaczego? Choć siłą napędową równie dobrze może być strach, który budzi się w odpowiedzi na rutynowe pytanie lekarza: czy w rodzinie była ta i ta choroba? Albo jeszcze inaczej: czy aby osoba, z którą się wiążemy, tak fizycznie podobna i mentalnie bliska, nie jest jakimś bliskim krewnym? Prawdopodobieństwo, że nieznający się brat i siostra, rodzeni czy przyrodni, trafią na siebie, nie jest, wbrew pozorom, małe. Adopcje często przeprowadza się w granicach tych samych miast lub pobliskich miejscowości. Ale czasem motywem gorączkowych poszukiwań jest coś tak banalnego jak samotność. I nadzieja, że brat czy siostra, cudem odnalezieni po latach, wypełnią jakąś życiową lukę.

Bożena Łojko, sama po 20-letnich poszukiwaniach brata, prowadząca portal Zerwane Więzi, mówi, że dziewczyny zaczynają szukać tuż po wejściu w pełnoletniość, mężczyźni z reguły po trzydziestce. Wpisują w wyszukiwarki rodzin znane sobie nazwiska, imiona, daty urodzenia. I czekają.

Dotrzeć do rodzeństwa

Grażyna po 50 latach znalazła siostrę bliźniaczkę Ewę. Przywiozła ją do niej dziennikarka tv, w pakiecie z dźwiękowcem, oświetleniowcem i kamerą. Dźwiękowiec skwapliwie nagrywał pierwsze słowa: „Nareszcie” – z ust jednej, oraz „Jak dobrze, że jesteś” – tej drugiej.

Grażyna miała dziewięć lat, gdy sąsiadka chlapnęła jej, że jest znajdą. Matka potwierdziła za kolejnych sześć lat – w jakiejś kłótni.

Polityka 16.2014 (2954) z dnia 15.04.2014; Społeczeństwo; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "Znajdy, znalazcy, znalezidła"
Reklama