Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Listem gonieni

Poszukiwani, niezłapani

System prawny jest tak skonstruowany, że listy gończe wystawia się nawet w najbardziej błahych sprawach. System prawny jest tak skonstruowany, że listy gończe wystawia się nawet w najbardziej błahych sprawach. Getty Images
Listy gończe w Polsce są wystawiane hurtowo. Ale ściganych łapie się detalicznie.
Listów gończych jest tyle, że mało kto przykłada się do ich rzetelnego wypełniania.Ralf Hettler/Getty Images Listów gończych jest tyle, że mało kto przykłada się do ich rzetelnego wypełniania.

Poszukiwanych listem gończym w Polsce 2 kwietnia 2014 r. było 38 tys. 770 osób. Przy podawaniu tych danych trzeba być precyzyjnym, bo w ciągu jednego dnia liczba wystawionych listów gończych łatwo może skoczyć o 20 w górę albo i więcej. Ruch w drugą stronę jest zdecydowanie mniejszy. – W zeszłym roku zatrzymaliśmy około 18 tys. osób poszukiwanych listami gończymi – mówi aspirant Konrad Gajda z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Komendy Głównej Policji. Ile osób rocznie policja łapała w ciągu ostatnich kilku lat, nie udało się ustalić. System informatyczny jest właśnie przebudowywany.

Tymczasem system prawny jest tak skonstruowany, że listy gończe wystawia się nawet w najbardziej błahych sprawach. – Zdecydowana większość poszukiwanych przez policję osób to podejrzani albo sprawcy drobnych przestępstw. Sporo jest osób unikających płacenia alimentów – dodaje Konrad Gajda. Wśród poszukiwanych ciągle jeszcze zdarzają się skazani za jazdę na rowerze pod wpływem alkoholu, choć od kilku miesięcy nie jest to już przestępstwo, tylko wykroczenie. Prawo nie działa wstecz.

Do tej klęski urodzaju rękę przykłada sama policja. Choć listy gończe wystawiać mogą tylko prokuratorzy i sędziowie, to na policji mszczą się zaniedbania na wstępnych etapach postępowań. Niedoróbki w śledztwach, brak danych w aktach.

Strzałem we własną stopę okazało się również poufne rozporządzenie komendanta głównego Policji z czerwca 2011 r., dotyczące doprowadzania do sądu oskarżonych i do więzień osób już skazanych. – Kiedyś jeśli ktoś unikał kontaktu z sądem albo nie stawiał się do więzienia, policja szukała go do skutku – mówi proszący o anonimowość sędzia. – Od trzech lat policja za zrealizowaną czynność uznaje jednorazową wizytę pod adresem zapisanym w aktach.

Polityka 16.2014 (2954) z dnia 15.04.2014; Społeczeństwo; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Listem gonieni"
Reklama