Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Seksualni nienormalni

Niepełnosprawny nie znaczy aseksualny

Tomasz Garstka: – Brakuje pedagogów, którzy mają rzetelną wiedzę na temat rozwoju psychoseksualnego osób z niepełnosprawnością. Tomasz Garstka: – Brakuje pedagogów, którzy mają rzetelną wiedzę na temat rozwoju psychoseksualnego osób z niepełnosprawnością. Igor Stevanovic / PantherMedia
Niepełnosprawni są siłą zamieniani – przez rodziny, szkoły, środowisko – w istoty aseksualne. Ze skutkiem fatalnym dla wszystkich.
Najczęściej niepełnosprawni zamykają się w samotności.Mirosław Gryń/Polityka Najczęściej niepełnosprawni zamykają się w samotności.
Z podejściem – traktującym seksualność osób z niepełnosprawnością w kategoriach folkloru – stykają się mieszkańcy domów pomocy społecznej.Raphael Muschol/PantherMedia Z podejściem – traktującym seksualność osób z niepełnosprawnością w kategoriach folkloru – stykają się mieszkańcy domów pomocy społecznej.

Tekst został opublikowany w POLITYCE w listopadzie 2014 roku.

Matce 16-latki z zespołem Downa słowa seks czy współżycie nie przechodzą przez usta. Dlatego napisała list do księdza. Pytała, co powinna zrobić w związku z tym problemem, jakim jest niezdrowe zainteresowanie córki chłopcami. „Szkodliwy dla jej zdrowia samogwałt” – jak nazwali to rodzice – 13-letniej Marysi po mózgowym porażeniu dziecięcym, został ukrócony poprzez wymianę drewnianej rozpórki, która ułatwiała jej siedzenie w wózku. To nic, że nowa, szmaciana, słabo trzyma i powoduje większą deformację kręgosłupa. Grunt, że nie nadawała się do ocierania, czyli robienia „tych świństw”. Problem czasowo zażegnany.

Ukarać, czyli rodzice

Uczestniczka protestów rodziców dzieci niepełnosprawnych w Sejmie Anna Kalbarczyk-Perzanowska, mama 7-letniego Przemka z autyzmem, zwykle spotyka się z traktowaniem seksualności dzieci właśnie jako, najłagodniej rzecz ujmując, kłopotu. – Najczęściej rodziny, umęczone codzienną opieką i brakiem pieniędzy, mówią o niej jako wstydliwej patologii albo chorobie, którą trzeba wyleczyć – przyznaje. Zabieg chirurgiczny albo w przypadku chłopców kastracja farmakologiczna (kiedy psychiatra uzna, że zagrażają innym) to rzadkość. Na pierwszym miejscu są kary fizyczne, tuż po nich zastraszanie.

Na przykład 8-letnia, upośledzona w stopniu lekkim Wiktoria, przyłapana na masturbacji w wannie, najpierw – dla przykładu – dostała kilka klapsów. Potem, kiedy matka zauważyła, że córka używa butelek, wszystkie kosmetyki wylądowały w schowku. Kiedy jednak dziewczyna nadal to robiła, matka zaczęła ją straszyć szpitalem i operacją. Albo 10-letni, upośledzony umysłowo Rafał, który złapany na onanizmie najpierw był bity, a potem zamykany w ciemnym pokoju. Efekt był taki, że przestał to robić w domu, a zaczął w szkole. Masturbował się nie tylko sam, ale też zmuszał bardziej uległych kolegów.

Masturbacja jako zachowanie seksualne jest czymś normalnym, rozwojowym i niezależnym od niepełnosprawności – mówi psychoseksuolog Bianca Beata Kotoro, prowadząca m.in. zajęcia z edukacji seksualnej w placówkach specjalnych. – Tyle że dzieci, nie tylko te upośledzone, którym nie zapewnia się ani wiedzy, ani pola intymności, będą masturbować się w miejscach publicznych i uchodzić za „chorych zboczeńców”. A wystarczyłoby tak niewiele: wyuczyć je, gdzie mogą to zrobić, zachowując intymność (łazienka, pokój), i nie zrobić sobie przy okazji krzywdy.

Przemilczeć, czyli szkoły

Marzena Mieszkowicz, neurologopeda i przez wiele lat nauczycielka wychowania do życia w rodzinie (wycofanego z placówek specjalnych), uczyła nastolatki, które socjalizowane na istoty aseksualne nie miały pojęcia, jak zachować się w kontaktach z płcią przeciwną. – Na imprezach integracyjnych wpadały w skrajności – wspomina. – Jedne uciekały, inne nachalnie zachęcały chłopców do stosunku seksualnego. Te, które zachęcały, ale też część tych uciekających – co potem wychodziło podczas rozmów na lekcjach – miały już za sobą inicjację seksualną. Zazwyczaj ich pierwszym partnerem był ktoś z najbliższych: sąsiad, konkubent matki, kuzyn, ojciec. Nie potrafiły mówić o tym, co je spotkało, w kategoriach molestowania czy gwałtu. Traktowały to jako coś oczywistego, wynikającego z całkowitej zależności od dorosłych. Jednocześnie oddzielały gwałt i molestowanie od seksu z rówieśnikami. Do wymyślonego przez Marzenę tajemniczego dzbanuszka wrzucały anonimowe karteczki z pytaniami, np. „Czy zanim chłopak zrobi stosunek, potrzebna jest palcówka”.

– Odpowiadałam na każde pytanie, usiłowałam przemycić wiedzę na temat środków antykoncepcyjnych czy zwyczajnych zasad higieny, ale często byłam kontrolowana przez panią dyrektor. Słyszałam, że nie powinnam ich niepotrzebnie rozbudzać – wspomina. O seksualności niepełnosprawnych nastolatków jako temacie zbędnym (przy okazji odrzucenia napisanego przez niego podręcznika do życia w rodzinie, uwzględniającego potrzeby seksualne osób z niepełnosprawnością) usłyszał również działacz Prozumienia na rzecz Edukacji Seksualnej psycholog Tomasz Garstka: – Recenzentom z MEN nie spodobało się, że pisaliśmy o niepełnosprawnych jako istotach seksualnych i przyznaliśmy im prawo do własnej orientacji seksualnej. Również homoseksualnej.

Napiętnować, czyli internaty i ośrodki

Magda, która na jednym z forów prowadzi grupę dyskusyjną dla kobiet z niepełnosprawnością, przyznaje, że w pętaniu seksualności, również tej objętej podwójnym tabu, bo homoseksualnej, przodują internaty dla niewidomych prowadzone przez siostry zakonne. Do niedawna oddzielające chłopców od dziewczyn, coraz częściej decydują się na koedukację, ale starannie pilnują wyznaczonych granic, np. rozdziału na płcie podczas posiłków czy odrabiania lekcji. Kiedy siostry zauważą nastolatków, którzy ich zdaniem żywią do siebie grzeszne uczucia, jednego z nich wysyłają do innego ośrodka. Drugiemu zalecają spowiedź albo post. Czasem też polecają, akurat dostępne w brajlu, żywoty świętych.

Waldek, niedowidzący gej, przyłapany na pocałunku z kolegą, po lekturze historii jednego z błogosławionych pustelników zaczął się biczować, spał na krzyżu, kiedy pojawiały się myśli o masturbacji, ostrym drapakiem do garnków pocierał nadgarstki. W internacie został uznany za małego świętego, w domu, gdzie przerobił garaż na pustelnię i usiłował się umartwiać, rodzice patrzyli przez palce.

– I tak miał szczęście, że nie został publicznie napiętnowany jako gej kaleka i później pobity przez kolegów. A to akurat stały motyw w historiach znajomych, wyautowanych wbrew ich woli – mówi Barbara (nie zgadza się na podanie nazwiska), twórczyni warszawskiej grupy wsparcia dla gejów i lesbijek z niepełnosprawnością. Ale publiczne piętnowanie grzesznych i – zdaniem sióstr zakonnych – patologicznych zachowań seksualnych zdarza się nie tylko w ośrodkach katolickich. Marzena Mieszkowicz pamięta historię pensjonariuszek internatu przy szkole specjalnej, które za wzajemną masturbację zostały ukarane przez wychowawców i publicznie nazwane lesbijkami. Hasło podchwycili inni uczniowie, którzy nie do końca znali znaczenie słowa, ale wydawało im się, że może oznaczać coś złego. Dziewczyny nie wykazywały zachowań homoseksualnych, ale do końca szkoły były „tymi zboczonymi lesbijkami”, na które trzeba bardziej uważać.

Tomasz Garstka: – Brakuje pedagogów, którzy mają rzetelną wiedzę na temat rozwoju psychoseksualnego osób z niepełnosprawnością. Ale też – co według mnie jest o wiele głębszym problemem – mało kto, pracując z niepełnosprawnymi i nawet akceptując ich porzeby, potrafi wskazać, które z nich mogą być szkodliwe albo zagrażające innym.

Brakuje kogoś, kto mógłby w tej kwestii poinstruować rodziców. Tamten duchowny, którego matka 16-latki z zespołem Downa poprosiła o pomoc, odpisał: „Sterylizacja zamieni dziewczynkę w przedmiot do używania. Antykoncepcja zatrze piękny wizerunek miłości czystej, prawdziwej i zachęci do seksu przy każdej okazji. Jedynym wyjściem jest zachęcanie do celibatu. On ją uwzniośli i zamieni się w powołanie”.

Oddać krzywdę, czyli dzieci rodzicom

Z., 18-letni upośledzony umysłowo, masturbuje się, oglądając filmy z dziewczynkami skaczącymi na batucie. Ostatnio jego matka zauważyła, że podobną satysfakcję osiąga, dusząc małe zwierzęta, koniecznie samiczki. I nie wie – a nikt w szkole, do której chodził, nie był w stanie odpowiedzieć jej na pytanie, czy takie zachowanie mieści się w granicach jego upośledzenia, czy jednak poza nie wychodzi?

Podobny kłopot mają – co akurat wynika z obserwacji Tomasza Garstki – rodzice dorosłych już niepełnosprawnych, którzy jako dzieci byli karani biciem za masturbację. Teraz tylko zadając sobie ból są w stanie poczuć przyjemność. Ci słabsi, bardziej zależni, krzywdzą samych siebie, a silniejsi zwracają się przeciwko innym. Anna Kalbarczyk-Perzanowska słyszała o dorosłych niepełnosprawnych, którzy dopuszczają się przestępstw i gwałtów – również na domowych opiekunach, którzy do tej pory robili wszystko, żeby spętać ich seksualność. A ci – podwójnie zakleszczeni w tych tabu – kazirodztwa i seksualności dzieci, której nie chcą widzieć i akceptować – nigdy nie zwrócą się po pomoc.

Najczęściej jednak ofiarami padają ci bardziej upośledzeni. Tacy jak Marta, 25-letnia karlica z miasta na południu Polski, która przez rok była gwałcona przez kolegę z ośrodka terapii zajęciowej. – Początkowo nic nikomu nie mówiłam, bo myślałam, że tak ma wyglądać seks. Rodzice nigdy ze mną o tym nie rozmawiali i nawet kiedy skończyłam 18 lat, sadzali przed telewizorem i kazali oglądać dobranockę – przyznaje. – Kiedy w końcu się poskarżyłam, powiedzieli, że to nieprawda, bo przecież ten, który mi to robi, jest inwalidą, więc nie może mieć takich potrzeb. Poszłam więc do ginekologa, bo dziewczyny na zajęciach mówiły, że z tego seksu może być dzidziuś, ale i tam usłyszałam, że nie ma dla mnie ratunku. Pan doktor powiedział, że nie wie, jaką dawkę hormonów powinny przyjmować karlice i woli nie ryzykować.

Z podobnym podejściem – traktującym seksualność osób z niepełnosprawnością w kategoriach folkloru – stykają się mieszkańcy domów pomocy społecznej. W jednym z ośrodków dla mężczyzn upośledzonych intelektualnie kilka razy w roku są organizowane spotkania z pensjonariuszkami podobnego ośrodka dla kobiet. Pracownicy – jak mówią, dla żartów – czasem prowokują mieszkańców do zabierania „ich dziewczyn” do pokoju. Sale są pozbawione zamków, więc w każdej chwili można wejść. Też chyba dla żartów.

Wykorzystać, czyli niepełnosprawni zdrowym

Najczęściej jednak niepełnosprawni – co akurat wynika z obserwacji Magdy, moderatorki listy dyskusyjnej – zamykają się w samotności. Czasem – dosłownie, jak niewidomy mieszkaniec Łodzi, który przez 20 lat nie wychodził z domu. Albo, rezygnując z intymności, poddają się nadopiekuńczości bliskich, którzy rezygnują dla nich z pracy, stając się zawodowymi opiekunami (w Polsce żyje 150 tys. takich rodzin).

– Masturbacja staje się ich jedynym dostępnym sposobem na rozładowanie napięcia seksualnego. Mimo to, widząc obrzydzenie rodziny, ale też z powodu religii, która uznaje ją za grzech słabości, mogą żyć w ciągłym poczuciu winy – przyznaje Tomasz Garstka. Zwykle korzystają z pornografii, która staje się dla nich – podobnie jak dla nastolatków pozbawionych rzetelnej wiedzy na temat seksualności – wyznacznikiem tego, jak powinnien wyglądać prawdziwy seks. Tomasz Garstka: – A ten zupełnie nie przystaje do ich możliwości, więc ich poczucie odmienności i związana z tym frustracja narastają.

Na różny sposób, w zależności od stopnia uzależnienia od opiekunów, usiłują sobie z tą frustracją poradzić. Najtrudniej mają niepełnosprawni, np. ci po porażeniu mózgowym albo wylewie czy udarze, którzy nie tylko nie mogą się samodzielnie poruszać, ale też nie mówią. Marzena Mieszkowicz, pracująca z dorosłymi z afazją, umieszcza na opracowywanej przez siebie tablicy z symbolami obrazki symbolizujące wulgaryzmy (do odreagowania silnych emocji) i nazwy narządów płciowych. Ale możliwość choć tak zdawkowej komunikacji to i tak luksus dla nielicznych z nich. Pozostali, nawet jeśli mają szczęście, że wolno im korzystać z kodu obrazkowego (nie wszyscy opiekunowie mają czas na szukanie właściwego znaku dla słowa i tablice lądują na dnie szaf), często muszą zadowolić się prostymi hasłami typu „głodny” czy „boli”.

Niewidome dziewczyny z forum moderowanego przez Magdę mają relatywnie łatwiej, bo dzięki specjalnym programom mogą z łatwością korzystać z internetu. I umawiać się z mężczyznami z portali randkowych. Tyle że często pod wpływem pornografii, która według nich jest normą, mylą rozpasanie z normalnością. Czyli prowokują seks albo godzą się na wszystko, co pełnosprawny – często wykorzystujący sytuację – proponuje. I tak na przykład 30-letnia niewidoma Z. z Opola nigdy jeszcze nie uprawiała seksu genitalnego. Ale – jak przyznaje – oral to u niej norma. Dodaje też, że wprawdzie nadal będzie się umawiać z panami z internetu, ale za psa przewodnika – jak nazywa widzących – nigdy nie wyjdzie. Podobnie, tylko jak o sukach przewodniczkach albo asystentkach, o zdrowych kobietach mówią niewidzący mężczyźni.

Zarobić, czyli wszyscy po trochu

Ale na zaprzeczonej seksualności niepełnosprawnych – tak jak na innych tematach tabu – można nieźle zarobić. Na przykład sprzedając w internecie wibratory dla mężczyzn po urazie kręgosłupa (zawrotna cena ok. 3 tys. zł). Prof. Stanisław Kowalik, od lat zajmujący się seksualnością osób niepełnosprawnych, zauważył również – znak czasów – że domy publiczne dorzucają do swojej listy usług również te dla niepełnosprawnych, wyceniane wyżej od klasycznych. Prostytutki obojga płci trafiają do klientów również przez fora dla niepełnosprawnych, np. na stronie lubelskiej Fundacji Oswoić Los. Oferują masaże erotyczne („nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą czy mężczyzną”), inicjację („sama jestem nieśmiała i wiem, jak ostrożnie przełamać lody”) albo po prostu rozkosz („która jest najlepszym lekiem na spastyczność kończyn”).

Często wśród ogłaszających się pań albo panów są zakamuflowani devotee, czyli czujący pociąg albo fetyszyzujący osoby z niepełnosprawnością. W zachodniej Europie istnieją fundacje, które organizują, na bezpiecznym gruncie i pod nadzorem, spotkania grupowe dla devotees i osób żyjących z niepełnosprawnością. W Polsce to nadal podziemie. Czasem też jako osoby do towarzystwa i przełamania lodów ogłaszają się sami niepełnosprawni. Tak jak Waldek, który jako nastolatek walczył ze swoim homoseksualizmem, śpiąc na krzyżu. Dziś razem ze swoim młodszym partnerem, „padaczkowcem” zakażonym wirusem HIV, wynajmują się do masowania i trójkątów.

Ale niepełnosprawni częściej wolą zapłacić za seks ze zdrowym. Kasieńka z niedowładem nóg, która zdecydowała się opowiedzieć swoją historię na forum Fundacji Oswoić Los, postanowiła skorzystać z usług męskiej prostytutki ze strony pandlapani.pl. Dopłaciła za dojazd do domu (pan był ze Szczecina, ona z okolic Lublina). Na płatny seks, jeszcze na studiach, zdecydował się też Tomasz, niewidomy psycholog z Radomia. Był wówczas w związku z pełnosprawną kobietą, ale ta traktowała go jak dziecko, a on chciał poczuć się wreszcie mężczyzną. Seksurogatka, jak mówi o prostytutce, była dobrym pomysłem na inicjację. Podobnego zdania jest W., na wózku, po dziecięcym porażeniu mózgowym, który telefon do – jak się ogłaszała – ciepłej masażystki erotycznej dostał od niepełnosprawnego kolegi. Jest jeden problem: W. ze swojej renty jest w stanie opłacić tylko 40 minut miesięcznie. A chciałby więcej i dłużej. Pewnym rozwiązaniem byłoby – jak przekonuje – wprowadzenie w Polsce, wzorowanego np. na Danii, systemu grup pomocowych oferujących usługi seksualne. I, przynajmniej w części, jak to się dzieje również w Holandii, refundowanych przez państwo.

Walczyć o swoje, czyli nieliczni

Tomasz Garstka jest zwolennikiem wprowadzenia usług seksualnych dla tych, którzy z racji ciężkiej choroby i cierpienia nie mają szans nawet na krótkie relacje intymne. Refundacja przez państwo to inna rzecz. Raczej – biorąc pod uwagę obojętność instytucjonalną na biedę niepełnosprawnych i ich opiekunów, ale też podejście do treningów seksualnych utożsamianych z prostytucją – nierealna. Nierealne wydaje się też wprowadzenie przez państwo edukacji seksualnej dla dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością. Sejmowy projekt ustawy o edukacji seksualnej dotyczy wprowadzenia do ramowych planów nauczania wiedzy o seksualności człowieka. Jedna godzina tygodniowo dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. I ani słowa o seksualności niepełnosprawnych, chociaż – co wynika z obserwacji Bianki Beaty Kotoro – coraz więcej rodziców i pedagogów zauważa problem i szuka pomocy.

Tę wyrwę w edukacji usiłują załatać edukatorzy seksualni tacy, jak Kotoro, Izabela Fornalik czy od lat zajmujący się seksualnością nastolatków, również tych niepełnosprawnych, Wiesław Sokoluk. Nowych nie przybywa, również dlatego, że atmosfera wokół nauki, np. „jak przygotować łazienkę, aby niepełnosprawny nastolatek mógł się w niej masturbować”, temu nie sprzyja. Burza sprzed kilku miesięcy („w szkole specjalnej w Łbiskach pod Warszawą uczą upośledzone dzieci onanizmu!”) świadczy o tym, że stereotyp niepełnosprawnego dziecka czy nastolatka jako istoty aseksualnej jest mocny w, wydawałoby się postępowych, mediach. Nawet dorośli – również ci, którzy z racji rodzaju upośledzenia mają większe szanse na spotkanie partnera – wolą tkwić w samotności albo, w ostateczności, płacić za seks.

Polityka 47.2014 (2985) z dnia 18.11.2014; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Seksualni nienormalni"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną