O szkodliwości ateizmu wiadomo wiele, do znudzenia mówi się o tym na lekcjach religii, podczas kazań, homilii i na antenie Radia Maryja. Wiadomo, że ateizm jest sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem, gdyż podważa sens istnie-nia księży, biskupów i kardynałów oraz opiera się na wierzeniach sprzecznych z odkryciami współczesnej nauki Kościoła, krzewiąc prymitywną wiarę w nieistnienie Boga, chociaż nie potrafi tego udowodnić. Nic dziwnego, że zbli-żające się szybkim krokiem Warszawskie Dni Ateizmu w niektórych środowi-skach osób wierzących budzą poważny niepokój, przechodzący w niepohamowaną agresję słowną.
Kulminacyjnym punktem zeszłorocznych obchodów Warszawskich Dni Ateizmu była rekonstrukcja ścięcia niejakiego Łyszczyńskiego, szlachcica skazanego w 1689 r. na śmierć za ateizm. Jego rolę odegrał prof. Jan Hartman, uczo-ny znany ze swej bezbożności. Ateizm Hartmana od dawna kłuje w oczy wielu polskich katolików, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że nie poniósł on dotąd za ten ateizm żadnej dotkliwej kary, chociaż publicznie odgrywa, że poniósł. Katolicy ci nie mają wątpliwości, że w końcu kara boska go dosięgnie, chociaż ich zdaniem Pan Bóg niepotrzebnie się z tą karą ociąga i sprawę przedłuża, co Hart-man sprytnie wykorzystuje, występując ze swoimi herezjami w prasie, telewizji oraz internecie.
Nie wiadomo, czy w tym roku Hartman znowu pojawi się w roli głównej, ale cała uroczystość i tak jest dla części katolickich środo-wisk nie do przyjęcia. Szczególne oburzenie budzi przewidziany w programie międzynarodowy zlot ateistów w Sejmie RP, co może doprowadzić do obrażenia uczuć religijnych wielu osób.