Nic dziwnego, że co światlejsi publicyści takiej swobody nie popierają i domagają się jej zniesienia, co miałoby doprowadzić do uzdrowienia społeczeństwa nie tylko z kiły i rzeżączki, ale także z innych groźnych patologii. Trzeba powiedzieć, że dzięki ludziom takim jak redaktor Terlikowski, który od lat ofiarnie walczy z niczym nieuzasadnioną swobodą seksualną, wciąż jesteśmy krajem bardzo przyzwoitym. Ale już zachód Europy i Stany Zjednoczone, zdaniem Terlikowskiego „przypominają rozrywkowy dom starców dla hipisów, którego pensjonariusze myślą tylko o tym, by jeszcze trochę przygazować, naćpać się i poużywać życia”. Publicysta przestrzega, że zamroczenie podstarzałych napaleńców jest tak duże, że nie cofną się przed zabawianiem się z każdym, kto im wpadnie w łapy.
Nie można wykluczyć, że mocno podochoceni, zaczną się dobierać i do nas, chociaż osobiście nie panikowałbym. Wprawdzie nasza atrakcyjność na świecie rośnie, jednak dla tych, którzy lubią sobie przygazować i poużywać, wciąż jeszcze nie jesteśmy celem nr 1. Poza tym uważam, że wszystkich nas nie wykorzystają, bo się nie damy. Ale oczywiście łatwo z takimi naćpańcami nie będzie, bo Terlikowski przestrzega, że swoboda seksualna odebrała im resztkę rozumu. Skutek jest taki, że zamiast bronić zachodniej cywilizacji przez Państwem Islamskim, właśnie tę cywilizację ostatecznie pogrążyli, o czym świadczy decyzja Sądu Najwyższego USA, „uznająca, że dwóch facetów albo dwie kobiety mogą być małżeństwem”.
Jeśli o mnie idzie, to nie jestem pewien, czy warto bronić cywilizacji, którą może pogrążyć para gejów lub lesbijek. Mimo to ostrzeżeń wyczulonego na wszelkie przejawy swobody seksualnej Terlikowskiego nie bagatelizuję.