Postanowiliśmy napisać do Ciebie, gdyż nie możemy pogodzić się z myślą, że odszedłeś. Ty, który zawsze byłeś pełen energii, zuchwałości i twórczych, często szalonych pomysłów. Ty, który byłeś naszym prowodyrem w zabawie i mistrzem w dyskusji. W naszych wspólnych studenckich czasach przeżyliśmy razem wiele wspaniałych chwil – były i balangi, i rozmowy do rana, żarty i gorące dysputy. Był pamiętny obóz w Zakopanem z tańcami do upadłego, rejs na Mazurach i zwariowany sylwester w Krynicy Morskiej. No i oczywiście stała meta naszych spotkań w Aninie, na Poprzecznej, z całodobową babcią Popiołkową w tle. Często brałeś gitarę i grałeś nam Angie, Emmanuelle, The Sound of Silence… To były cudowne lata. Żyło się dynamicznie, ale i romantycznie. I prawdziwie.
Już wtedy tworzyliście z Kryską świetną parę – i to się nigdy nie zmieniło. Potem przyszedł dla nas wszystkich czas rozwoju zawodowego, budowaliśmy rodziny, pojawiały się dzieci. I tu znowu nas zaskoczyłeś i prześcignąłeś, pokazując, co według Ciebie znaczy prawdziwe partnerstwo. Podporządkowałeś na kilka lat swoje plany zawodowe rodzinie – wyjechaliście za granicę, gdzie Kryska pracowała na kontrakcie, a Ty zająłeś się domem i dziećmi. Ale oczywiście nie byłbyś sobą, gdybyś w tym czasie nie nauczył się języka, tenisa, komputera. Swoją drogą, jak my wtedy żyliśmy bez komórek i internetu?
Po powrocie nigdy nie zapominałeś o naszej studenckiej paczce. Spotykaliśmy się zwykle w podgrupach, a co kilka lat całym rocznikiem – i znowu czuliśmy ducha tamtych beztroskich, niesłusznie minionych, studenckich czasów. Śpiewaliśmy z entuzjazmem hymn HZ-tu [handlu zagranicznego – Jacek Mojkowski był absolwentem tego wydziału na SGPiS, dziś SGH – red.], piosenki partyzanckie, „Mrówki” i „Niech żyje bal”… Gdy trzeba było uciszyć gwar, robiłeś to w jednej chwili – gwiżdżąc z całych sił na palcach, tak jak nikt inny nie potrafił.
Talentem i ciężką pracą zbudowałeś swoją mocną pozycję w mediach. Dziennikarstwo to był Twój żywioł. Słysząc Twoje komentarze w radiu, oglądając Cię na ekranie w rozmowach o świecie lub czytając Twoje artykuły, byliśmy tacy dumni, że to „nasz” Jacek. Tym bardziej że Twoje teksty i interpretacje były niebanalne, że zawsze umiałeś dostrzec takie aspekty tematu, które innym nie przychodziły na myśl, a okazywały się ważne i trafne.
Nawet nie wiesz, jak rośliśmy z dumy, gdy cztery lata temu podczas jubileuszu 20-lecia Korporacji Absolwentów Handlu Zagranicznego prowadziłeś panel dyskusyjny na temat przyszłości Polski z udziałem absolwentów wydziału piastujących w swojej karierze najwyższe stanowiska w państwie. To był, Jacku, majstersztyk!
Trudno pogodzić się z tym, że los tak okrutnie, tak niesprawiedliwie uciął Twoje życie, że odebrał Cię Najbliższym, i nam też. Miałeś jeszcze tyle do dania…
Będzie nam Ciebie ogromnie brakowało. I jeszcze jedno – będziemy się troszczyć o Kryskę, zawsze może na nas liczyć.
Twoi przyjaciele ze studiów na Wydziale Handlu Zagranicznego SGPiS