Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Wykrzyczane sekrety

Do czego służą medialne coming outy

Katarzyna Klaczek, psycholożka, zdecydowała się opowiedzieć o swoim życiu z HIV w spocie kampanii społecznej. Katarzyna Klaczek, psycholożka, zdecydowała się opowiedzieć o swoim życiu z HIV w spocie kampanii społecznej. hivokryzja.pl
Krótko po ks. Krzysztofie Charamsie swój coming out zrobił muzyk zespołu Lao Che. Tajemnice – nie tylko te dotyczące sfery seksualnej – ujawniają się falami.
Michał Jastrzębski, perkusista Lao Che, wyznał, że jest gejem.Elaine Litbir/TopFoto/Forum Michał Jastrzębski, perkusista Lao Che, wyznał, że jest gejem.
Niedawne wyznanie ks. Krzysztofa Charamsy wywołało silne poruszenie w kręgach zbliżonych do Kościoła.Przemek Jarocin/Wikipedia Niedawne wyznanie ks. Krzysztofa Charamsy wywołało silne poruszenie w kręgach zbliżonych do Kościoła.

Artykuł w wersji audio

Pierwszy głośny coming out pociąga za sobą następne. Dwa tygodnie po publikacji wyznań ks. Krzysztofa Charamsy, geja żyjącego w związku z mężczyzną, o swojej homoseksualności powiedział perkusista zespołu Lao Che. Bo każdy coming out przeciera też szlaki innym. Wcześniej, po aferze na temat domniemanego molestowania w TVN, swoje doświadczenia wykorzystania zaczęły ujawniać kolejne celebrytki. Jeszcze wcześniej, nie byłoby historii skazanego właśnie za gwałt byłego prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego, gdyby nie Aneta K., oskarżająca o molestowanie Andrzeja Leppera. Kobieta z Olsztyna zdecydowała się mówić pod wpływem kobiety z Radomia.

Autorzy coming outów mówią zwykle o wielkiej uldze. I mają rację, bo gdy jest sekret, mózg nie odpoczywa. Cały czas jest w stanie czuwania, na stand-baju. Kombinuje. Na przykład tak: stoisz na kawie w socjalnym, normalna rozmowa: kupiliśmy z żoną kurtki; w piątek jedziemy na działkę… Chcesz się włączyć, żeby nie stać jak kołek, ale każde słowo sprawdzasz w głowie, zanim powiesz – tak, żeby nie wyszło, że ty kupujesz te kurtki razem z drugim chłopakiem. Albo: próbujesz sobie przypomnieć, co im powiedziałaś ostatnim razem, gdy mąż pchnął cię na szafę. Lub: nerwowo czekasz, kiedy w końcu ktoś spyta, dlaczego wstajesz zza biurka dokładnie co trzy godziny i gdzieś na chwilę znikasz. Nie chcesz, by wiedzieli, że równo o 9, 12 i 15 musisz wziąć tabletki, żeby żyć.

Urządzenia w stanie czuwania zużywają dużo energii. Dlatego gdy człowiek w końcu podejmuje decyzję o rezygnacji z tajemnicy, ma jakby przypływ mocy, którą trzeba spożytkować. To jeden z powodów, dla których homoseksualne coming outy celebrytów bywają tak głośne. A także powód masowego pisania książek o doświadczeniu molestowania, o raku, wywiadów o walce z alkoholizmem.

Szeptem

Ale najpierw jest tajemnica. Życie z nią, prócz tego, że energożerne, oznacza stałe poczucie wyobcowania. Skrywając coś, nie sposób sprawdzić, jak wiele osób ma podobny sekret. Choć może się okazać, że jest ich bardzo dużo, jak w przypadku homoseksualizmu. Z badań wynika, że w każdej szkole jest kilkoro, kilkanaścioro takich dzieci.

Nim przyjdzie czas na coming out, trzeba zmierzyć się ze sobą. Zwykle najpierw jednak się ucieka. O własnym alkoholowym nałogu bezpośrednio zainteresowany dowiaduje się zwykle, gdy wszyscy dookoła już wiedzą. Mechanizmy obronne alkoholika i narkomana są mocne – trzeba spektakularnie coś spartaczyć, drastycznie kogoś skrzywdzić, by przyjąć swój czarny portret za prawdziwy. Podobnie jest z orientacją seksualną: potrzeba wielu epizodów, spostrzeżeń, konfuzji, żeby dostrzec własną inność. Gdy w wieku lat nastu (a niekiedy prędzej) inni naturalnie zaczynają ciekawić – interesować, podobać się, zachwycać – i kiedy staje się to tematem rozmów, mniej więcej jeden chłopiec i jedna dziewczyna na 10 w tych rozmowach zauważają swoją inność. I ten jeden/jedna na 10 często – a do niedawna nigdy – nie widzi nikogo innego, kto czułby tak jak on/ona. Jest kłopot. Zaczyna się tajemnica.

Jeszcze kilkanaście lat temu on/ona mogli wypożyczyć z biblioteki dwie książki: „Homoseksualizm” Zbigniewa Lwa-Starowicza, tomiszcze niewyczerpujące tematu, a ponadto w warstwie stylu niestrawne, oraz „O miłości, która nie śmiała wymówić swojego imienia” Richarda Woodsa – pierwszy apel do Kościoła o zrozumienie homoseksualistów, dość mętny i niejasny. – Dziś dziecko zwykle siada do komputera i łączy się z internetem – opowiada Agata Engel-Bernatowicz, warszawska psychoterapeutka. I to jest wielki zysk z technologii. Dzięki sieci dowiaduje się, że jednak są inni, którzy czują tak jak on/ona, oraz że w przypadku orientacji psychoseksualnej nie ma mowy o chorobie ani o leczeniu. Waga tajemnicy spada.

Ale nawet w przypadku orientacji seksualnej, w zsieciowanym świecie, bywa, że „to” nagle spada na człowieka, kiedy jest już ukształtowanym dorosłym. Są osoby, dla których szczególnie ważna jest rola społeczna czy związany z płcią stary wzorzec – najpierw idziesz do szkoły, potem poznajesz chłopaka, poślubiasz go, rodzisz dzieci. I ten wzorzec może być tak istotny, że nie dopuszcza się sygnałów, że żyje się z tajemnicą przed sobą samym.

Agata Engel-Bernatowicz zwraca uwagę, że w przypadku wszystkich coming outów szczególną rolę gra poczucie winy. Dotyka po równo: rodziców dzieci, które popełniły samobójstwo, żony alkoholików, ofiary przemocy, molestowania, chorujących na choroby przewlekłe, wreszcie ludzi o homoseksualnej orientacji. Nawet jeśli wiedzą, że orientacje psychoseksualne powstają bez związku z własnym wyborem, obwiniają się, że wyrządzają krzywdę bliskim. Nawet jeśli zdają sobie sprawę, że po prostu, jako ludzie, mają prawo do szczęścia oraz własnej drogi, a świat nie ma prawa ich oceniać – poczucie winy nie poddaje się łatwo racjonalnym mechanizmom. Nosząc tajemnicę – nawet taką, jak orientacja seksualna – często czują, że bliscy akceptują ich wyłącznie dlatego, że nie wiedzą. Z czasem potrzeba, by to sprawdzić, staje się coraz silniejsza. Trzeba przeskoczyć na kolejny poziom.

Półgłosem

Ale nim to się stanie, w przypadku niektórych inności zdarza się jeszcze utkwić w poczekalni. Często decydują się w niej zostać, nawet na kilka lat, bardzo młodzi ludzie o homoseksualnej orientacji. I zdaniem Agaty Engel-Bernatowicz świadczy to o ich mądrości i sile psychicznej. Są zajęci, skupiają się na szkole, zgodnie z podejściem: pomyślę o tym jutro. Jest czas, by przewartościować priorytety, dogadać się ze sobą.

Gorzej, gdy podobne przewlekanie tajemnicy jest początkiem procesu unikania. Coś się dzieje, jest to trudne, wrócę do tego później – to zdrowe. Coś się dzieje, to trudne, udam, że tego nie ma – niebezpieczne. W przypadku przemocy domowej im dalej w czas, tym trudniej. Terapeuci podkreślają, że każdy rok życia w tajemnicy obniża szanse na wyjście z patologii. Młodzi homoseksualni dorastają czasem podobnie do dzieci z domów alkoholików – w ciągłym staraniu, udowadnianiu, przerośniętej ambicji. W finale po pomoc psychoterapeutów zgłaszają się homoseksualiści z ukrytą homofobią.

Nierzadko pierwszy krok w stronę coming outu robi się pod jakimś wpływem. Klasycznie – alkoholu, ale też innych okoliczności. Śmierci kogoś bliskiego, kryzysu życiowego, rozstania. Nie śpi się, nie je – świat się odrealnia, opory przyhamowują. L. o tym, że jest ofiarą molestowania, powiedziała przyszłemu mężowi tydzień przed ślubem, napita po wieczorze panieńskim. Takimi słowami, jak umiała: Musisz coś wiedzieć, od lat mam romans z Piotrem. Piotr, ojczym, tak zawsze o tym mówił: romans. L. na matrymonialnej loterii wygrała. Przyszły mąż odpowiedział: Wiem. Ale to nie jest romans.

W przypadku tych rodzajów inności, które dotyczą preferencji psychoseksualnych, ciśnienie, by się wreszcie wyrwać z kręgu tajemnicy z czasem tylko rośnie. Dr Agnieszka Mościcka-Teske, psychoterapeutka z Uniwersytetu Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Poznaniu, tłumaczy, że o tego rodzaju ujawnieniach można wręcz mówić jako o normalnej, osobnej potrzebie rozwojowej. W miarę dojrzewania człowiek po prostu chce mieć spójne różne obszary własnej tożsamości – nawet jeśli te obszary są nieestetyczne, smutne, bolą. Znaleźć właściwe nazwy na wszystkie trudne emocje i stany, bo gdy się je zna z imienia, łatwiej nad nimi zapanować. Żeby wiedzieć, z kim ma się do czynienia w środku siebie – i że to jest ta sama osoba, z którą mają do czynienia inni ludzie. – Można to wyjaśnić na przykładzie napięcia w małżeństwie, nawet wokół drobiazgu. Np. mąż się spóźnił i nie zawiózł gdzieś żony na czas. Ona może to niby zostawić, ale przez dwa dni będzie się unosił w powietrzu jakiś ferment. Albo może od razu dać wyraz swojej złości. Przez chwilę będzie niemiło, ale wkrótce nerwy opadną – tłumaczy terapeutka.

Yga Kostrzewa ze stowarzyszenia Lambda, które pomaga osobom homo-, bi- i transseksualnym zauważa, że różnego rodzaju coming outy w gruncie rzeczy robi się przecież do śmierci. Ją samą, jedną z najbardziej znanych lesbijek w Polsce, jakiś czas temu nowy znajomy – miły, choć obyczajowo konserwatywny – zapytał, czy z kimś jest. I znów po raz tysięczny mówiła, że tak, ma dziewczynę od lat, że to szczęśliwy związek. Znajomy się zapowietrzył – a potem było z górki.

Bowiem z każdym coming outem tajemnica traci na wadze. Człowiek zajmuje się nią coraz mniej, coraz lepiej wie, że ewentualny problem z jej przyjęciem nie leży po jego stronie, tylko tego, kto przyjmuje. A swoją drogą, im lepiej jesteś ze sobą poukładany, tym bardziej przyciągasz innych poukładanych, którym twoje byłe czy obecne tajemnice nic nie robią. Do Agaty Engel-Bernatowicz liczni geje i lesbijki przychodzą dziś już nie z dylematami wokół ujawnienia, tylko na terapię par z partnerką albo partnerem. Tamten temat jest za nimi, teraz czują, że mają prawo tak jak ludzie w związkach hetero ulepszać swoje relacje.

Zmiennie

Ale i katalog tajemnic zmienia się w każdym pokoleniu. Teraz – otwierają go historie ewidentnie mroczne: traumy, zbrodnie – bycie sprawcą, jak i ofiarą, zwłaszcza przemocy seksualnej. – Z badań wynika, że jedno na troje, czworo dzieci jest molestowane czy maltretowane. To ogromna mniejszość. W każdej klasie jest kilkoro takich uczniów – wylicza Agata Engel-Bernatowicz. – Zwykle nawzajem o sobie nie wiedzą.

Dalej są wszelkie dramaty rodzinne, choć tu może widać najwięcej zmian. W ostatnich dekadach cisza spowiła aborcję (dawniej przemykała w intymnych kobiecych rozmowach), co jest oczywistym skutkiem jej prawnego zakazu. Szczególnym tabu jest bieda – zwłaszcza dla ludzi, którzy mają dzieci. Kłopoty z pieniędzmi, rytualny temat utyskiwań w PRL, dziś w kapitalizmie się skrywa. Ostatnio B. na wywiadówce w warszawskim żoliborskim gimnazjum widziała, jak dwóm innym matkom poleciały łzy na wieść, że trzeba zapłacić ponad 600 zł za obowiązkowy udział dzieci w zielonej szkole. Ponieważ jej też nie stać, spytała ich, czy pójdą z nią do wychowawczyni, by powiedzieć, że to za drogo. Nie chciały. Córka B. też prosiła, aby B. nie robiła afery. Wstydziłaby się, że wyjdzie na biedną. Kiedyś – uważa B. – wszystko było prostsze. Wypadało średnio po jednym dziedzicu fortuny na klasę, a reszta była normalna. Dziś każdy rodzic się boi, czy jego dziecko przypadkiem nie jest jedynym w klasie pariasem. Nawet jeśli w rzeczywistości tych niby-pariasów jest większość.

Tajemnicą wciąż bardzo mocno strzeżoną jest też życie w rodzinie alkoholowej. – Charakterystyczną cechą takich rodzin jest tworzenie perfekcyjnego wizerunku na zewnątrz – dodaje Agata Engel-Bernatowicz. – Dzieci wyrastają na ludzi ciągle grających role, w nieustannym staraniu, z niskim poczuciem własnej wartości i wysoką potrzebą osiągnięć, często bardzo pracowitych. W pewnej renomowanej redakcji przy luźnej rozmowie okazało się kiedyś, że dzieci alkoholików tworzą trzy czwarte jednego ze strategicznych działów. Ale taka rozmowa była możliwa, bo w redakcji pracują dojrzali ludzie, po terapiach, przećwiczeni w mówieniu o demonach cudzych oraz własnych.

W tajemnicy wciąż przeżywa się za to część chorób, choć i tu widać ewolucję, która pewnie wiąże się z rozwojem nauki i możliwością zaradzenia wielu problemom – mówi dr Agnieszka Mościcka-Teske. Np. zakażenie wirusem HIV, kiedyś oznaczające wyrok śmierci, dziś raczej chorobę przewlekłą, powoli staje się tematem, o którym ludzie są gotowi rozmawiać.

Życie w rozbitej rodzinie nazywa się dziś dużo jaśniej i prościej niż kiedyś. Także pochodzenie żydowskie – z najpilniej strzeżonego sekretu kilkadziesiąt lat temu – teraz gdzieniegdzie stało się powodem do dumy, nawet ogłaszanym na wyrost. Jak wynika z badań opinii, o ile 20 lat temu trzy razy więcej Polaków deklarowało niechęć niż sympatię do Żydów, o tyle ostatnio lubiących ich i nielubiących jest mniej więcej tyle samo.

Zza kurtyny wyraźnie wyszło za to adoptowanie dzieci. Stenogram z weselnego small talku dwóch nieznających się pań: Śliczne ma wasza malutka te włoski – takie ciemne, kręcone. – Taaak, jest naszą adoptowaną córeczką.

Głośno

Czasem, w miarę osiągania większej dojrzałości, w niektórych przypadkach okazuje się i tak, że w ogóle niepotrzebny jest już coming out. Dziecko żyjące w biedzie nie udźwignie ciężaru braku akceptacji w klasie, gdzie pozycję określa marka butów (zresztą i jego rodzicom trudno udźwignąć świadomość, że jest wyśmiewane) lecz dorosły mówi: Żyję biednie, lecz zostawiam sobie komfort odmowy powrotu do pracy w korporacji.

Na tym etapie ostentacyjne coming outy miewają także doraźne zastosowanie. Deklarując głośno niepopularne w swoim środowisku poglądy polityczne, biedę (nazywaną wówczas skromnością i niezależnością), wreszcie orientację seksualną, łatwo zaznaczyć własny teren. Zdaniem psychologów skłonność do nich przejawiają zwłaszcza ludzie, którzy z zasady nie lubią się wikłać.

Jest jeszcze jedno piętro: coming out publiczny, medialny, z rozmachem. Katarzyna Klaczek, psycholożka, która opowiada o swoim życiu z wirusem HIV w spocie kampanii społecznej, tłumaczy, że denerwowała ją hipokryzja – że ludzie deklarują otwartość i współczucie wobec zakażonych, ale boją się im podać rękę. Dlatego zdecydowała się pokazać swoją twarz – zadbanej, energicznej dziewczyny, takiej jak setki innych jeżdżących tramwajami i sączących w kawiarniach latte. Zwłaszcza że te inne też mogą mieć HIV, nawet o tym nie wiedząc. Oficjalnie większość medialnie się ujawniających – w jakiejkolwiek sprawie – zapewnia, że chodzi im o edukację lub też dodanie otuchy innym. Psychologowie mówią, że niekiedy sednem jest uwolnienie tej nagłej nadwyżki energii i potrzeba nadania sensu trudnym doświadczeniom czy traumom.

Bardzo głośno

Ci, którzy o swoich tajemnicach mówią, w ostatecznym rozrachunku niemal nigdy tego nie żałują. Choć czasem przychodzi ponieść wielki koszt – taki, że obiektywnie można się zastanawiać, czy naprawdę było warto – weźmy rozpad dotychczasowej, heteroseksualnej rodziny żyjącego przez lata w ukryciu geja.

Tymczasem badania opinii publicznej od lat wychwytują jednoznaczny proces – przychylność społeczeństwa wobec osób rzadszych orientacji seksualnych rośnie. Homoseksualizm, będący właśnie tematem głośnych coming outów, w następnych pokoleniach pewnie zupełnie zniknie z listy. Już dziś nauczyciele opowiadają o uczennicach gimnazjów, przedstawiających się na pierwszej godzinie lekcyjnej w nowym roku: Mam na imię Lidka i jestem lesbijką. Pedagodzy zwracają też uwagę na swoistą modę deklarowanego homoseksualizmu nastoletnich dziewczyn, ostentacyjne pocałunki, pieszczoty, tulenie (choć terapeuci odbierają to raczej jako kolejny wyraz niedostatku rodzicielskiej czułości i fizycznego kontaktu, ubieranych w szmatki erotyki). Ten nowy trend wciąż trudno jednak uznać za normę, o czym przypomina dramat 14-latka z Bieżunia, którego złośliwości na tle domniemanego homoseksualizmu doprowadziły do samobójstwa.

A tymczasem zmiany schodzą niżej. K. akurat miksowała brokuły na zupę, gdy B., 11-latek, wypalił: Mamo, chyba jestem gejem, bo mi się Marcin podoba. O zmianie świadczy i to, że trzy dni później K. nie miała oporów, by na przyjęciu zapytać, co jej koledzy o wyznaniu B. myślą. Ale K. i B. mieszkają w dużym mieście, a na przyjęciu byli głównie psychologowie i prawnicy, wszyscy po studiach, oblatani i obyci. A w każdym razie z ambicją, by za takich uchodzić.

Polityka 44.2015 (3033) z dnia 27.10.2015; Społeczeństwo; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Wykrzyczane sekrety"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną