Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Zaoranie

Nowa mowa

Polityka

Każde zwycięstwo musi jakoś zostać nazwane. To wyborcze sprzed kilku tygodni, gdy władza przesunęła się na prawo, zyskało w internecie miano „zaorania”. Komentarze „zaorani” albo „samozaoranie” rzucane były głównie w stosunku do polityków przegranej Platformy Obywatelskiej i głównie przez zwolenników Prawa i Sprawiedliwości – jako wyraz ostatecznego zwycięstwa swoich i pogrążenia się przeciwnika. Choć pojawiały się i w innych kontekstach. „Media publiczne trzeba zaorać” – podpowiadał na przykład niedawno Krzysztof Feusette w serwisie wPolityce. Skojarzenia z rolnictwem nie wystarczą, żeby ten fenomen wytłumaczyć. Choć Niezależna.pl postulowała też wprost: „Zaorać PSL”. Lepiej już posłuchać internautów układających społecznościowy słownik Miejski.pl, którzy czasownik „zaorać” definiują jako „spuścić komuś manto”, a nawet „zabić kogoś”. Na forach internetowych „zaoranie” tematu dyskusji równoznaczne było z jej zablokowaniem poprzez spam. Na Twitterze już nawet cięta riposta nazywana bywa zaoraniem.

Do wielkiej polityki „zaoranie” wprowadzał Jarosław Gowin, w lutym 2014 r. przedstawiając swoje ugrupowanie Polska Razem. Obecny wicepremier w rządzie Beaty Szydło rozszyfrował wtedy program PiS jako „Populizm i Socjalizm”, dodając, że to jego partia będzie normalną prawicą. „Czas zaorać socjalizm!” – mówił wtedy. Była to figura przypominająca modne hasło o „masakrowaniu lewaków” przez Janusza Korwin-Mikkego. Można więc założyć, że tradycja orania przyszła z bardziej skrajnej prawej flanki.

Choć statystyki wyszukiwarki Google pokazują wzrost liczby „zaorań” w czerwcu 2015 r.

Polityka 47.2015 (3036) z dnia 17.11.2015; Felietony; s. 107
Oryginalny tytuł tekstu: "Zaoranie"
Reklama