Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Pudzian i Kukiz atakują akcję „HejtStop”. Schamienie w Polsce postępuje

Twitter / Polityka
Regres kultury dialogu dokonuje się w niesłychanym tempie. Już wszystko wolno. Nie ma zasad, nie ma hamulców. Zresztą nie tylko strongman i rockman sobie ostatnio pogadali.

Kilka dni temu znany strongman Mariusz Pudzianowski zamieścił na Facebooku wpis dotyczący emigrantów w Calais, niszczących samochody. Nazwał ich „ludzkimi śmieciami” i zapowiedział, że wybiera się tam z kijem baseballowym, by udzielić uchodźcom przyspieszonej nauki asymilacji.

Fundacja HejtStop złożyła w tej sprawie doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Na odpowiedź Pudziana nie trzeba było długo czekać.

Uznał, że to przejaw „antypolonizmu”, a działaczkę fundacji Joannę Grabarczyk, koordynatorkę projektu „HejtStop”, nazwał zakompleksioną, sfrustrowaną kobietą i zasugerował jej wizytę u dietetyka. Do postu dołączył jej zdjęcie z podpisem: „to ona zakablowała Pudziana” i logo „HejtStop” z podstawionymi hasłami „kapuś systemu”, „judeopolonia”, „Żyd twoim panem”.

Napisał też, że fundacja skierowała w jego stronę topór wojenny, ale jego „amunicja w postaci Narodu Polskiego jest o wiele cięższa”.

Niestety to nie jest koniec tej historii, bowiem Pudzian zwrócił się do swoich fanów, by „pokazali siłę”. I pokazali. Na Joannę Grabarczyk wylało się nie tylko wiadro pomyj. Fala hejtu osiągnęła niebywałą skalę. Padły obelgi i groźby karalne, by „ogolić k… na łyso”.

Odezwał się też Paweł Kukiz. Był uprzejmy napisać: „Nie dziwię się pani Joannie. Gdybym był na jej miejscu, marzyłbym (marzyłabym) o imigrantach w kontekście sylwestrowej nocy”. Nawiązywał tym samym do wydarzeń w Kolonii, gdzie doszło do gwałtów i napaści seksualnych na kobiety. Wkrótce wpis usunął, bo jak stwierdził – ku jego zaskoczeniu, oburzył on niektóre nowoczesne środowiska. Zapewnia, że nie chciał urazić uczuć Joanny Grabarczyk. „Zakładałem, że jej otwartość i tolerancja nie znają granic rasowych” – podsumował.

To tłumaczenie może wskazywać, że z Kukizem jest jeszcze gorzej, niż mogłoby się wydawać po pierwszym wpisie. Nie trzeba bowiem być intelektualistą, żeby zrozumieć, jak głęboko obraźliwa i raniąca jest dla kobiety sugestia, że tak naprawdę to marzy o tym, by być zgwałconą. Tej odrobiny wrażliwości można by od artysty i posła na Sejm oczekiwać.

Ale, co przede wszystkim uderza w tej ponurej historii, to coraz większa degeneracja języka i kompletne odwrócenie znaczenia słów. Zgłaszający przestępstwo jest „kapusiem”, wolność słowa to wolność lżenia, poniżania, gróźb karalnych. Tolerancja ma polegać na absolutnym braku reakcji na nie. Zwłaszcza gdy w tle pojawiają się słowa o „narodzie Polskim”, pisane koniecznie dużą literą. Argument „z Narodu” usprawiedliwia wszystko.

Przyzwolenie na schamienie w debacie publicznej jest coraz większe. Nie tylko strongman i rockman sobie ostatnio pogadali. Prawicowa blogerka i posłanka PiS Joanna Lichocka próbowały ustalić na Twitterze, czy Ewa Kopacz bardziej przypomina nieboszczyka po trzeciej ekshumacji czy może Michaela Jacksona.

Wiceminister sprawiedliwości, bez dowodów, oskarżył z mównicy sejmowej posła opozycji o prowadzenie agencji towarzyskiej. Jarosław Gowin, choć jeszcze nie tak dawno z oburzeniem piętnował lustrowanie przodków jako sprzeczne z zasadami naszej cywilizacji, dziś bez mrugnięcia okiem lustruje dziadka Mateusza Kijowskiego.

Regres kultury dialogu dokonuje się w niesłychanym tempie. Już wszystko wolno. Nie ma zasad, nie ma hamulców, nie ma elementarnej kindersztuby. Jeśli dalej będzie to szło w tym tempie, to rechot Andrzeja Leppera „jak można zgwałcić prostytutkę”, będziemy wspominać jako subtelną i niewinną uwagę. A symbolem debaty publicznej stanie się osiłek z baseballem w ręku.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną