Społeczeństwo

Resort zdrowia likwiduje standardy opieki okołoporodowej. Czy czekają nas opłaty za ludzkie traktowanie?

Czy kobiety czekają opłaty za ludzkie traktowanie? Czy kobiety czekają opłaty za ludzkie traktowanie? Lindsey Turner / Flickr CC by 2.0
Brak standardów to sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia kilkanaście lat temu: opresyjne położnictwo, łamanie praw człowieka, brak należytego szacunku i opieki na porodówkach.

W lipcu bieżącego roku weszła w życie nowelizacja ustawy o działalności leczniczej – wprowadzała ona m.in. zmiany w ubezpieczeniu szpitali od tzw. zdarzeń medycznych. Ale nie tylko.

Jak okazało się kilka dni temu, przy okazji wydania przez NFZ rozporządzeń w sprawie opieki koordynowanej, jeden zapis w znowelizowanej ustawie doprowadził do likwidacji standardów opieki okołoporodowej w Polsce. Jak to możliwe?

Chodzi o art. 22, który zabrania ministrowi zdrowia określania standardów medycznych dotyczących porodu fizjologicznego, łagodzenia bólu w trakcie porodu oraz postępowania w powikłanej ciąży – w praktyce likwiduje te wypracowywane przez wiele lat zasady, których celem było zwiększenie satysfakcji kobiet z opieki okołoporodowej.

Minister zdrowia za dwa lata będzie mógł jedynie wydawać „standardy organizacyjne opieki zdrowotnej”, dotyczące tego, kto komu i na jakiej zasadzie przekazuje pacjentów. Od 2019 roku (a może wcześniej) to lekarze i ordynatorzy, zwyczaje i nawyki panujące w szpitalach będą miały decydujący wpływ na jakość opieki, jaką otrzymają przyszłe matki, nie kierując się „twardymi” wytycznymi.

Bez konsultacji

O zmiany w ustawie zabiegała Naczelna Rada Lekarska. Jej prezes, Maciej Hamankiewicz, uważa, że art. 22 „stanowi jaskrawe i nieuprawnione wkroczenie władzy ustawodawczej i administracyjne w autonomiczny obszar nauki i wiedzy”. Jest przeciwko „sztywnym zapisom” standardów medycznych, bo „to może być niebezpieczne dla pacjentów, którzy często wymagają zindywidualizowanego podejścia”. Dlatego lepiej, „żeby były to wytyczne środowisk medycznych, bo te można elastycznie zmieniać”. Takie rekomendacje, np. Polskiego Towarzystwa Ginekologiczne, to jednak wciąż tylko rekomendacje, miękkie prawo, do którego środowisko lekarskie nie musi się stosować.

Zmian w ustawie nie konsultowano z żadnym środowiskiem zaangażowanym w opiekę okołoporodową, i po prostu wpisano je do ustawy. A potem uchwalono w Sejmie. Jednocześnie w ministerstwie równolegle pracował zespół ds. standardów opieki okołoporodowej. Pracował daremnie, bo los standardów był już przesądzony.

Nikt nie dyskutował też z Naczelną Radą Pielęgniarek i Położnych, a to położne, obok kobiet, będą głównymi ofiarami tego rozwiązania: ich rola w świadczeniu opieki okołoporodowej jest ogromna, bo to one zajmowały się fizjologią.

Co w praktyce te zmiany oznaczają dla przyszłych matek? W praktyce chodzi o opiekę medyczną, którą otrzymujemy w szpitalu podczas ciąży, porodu fizjologicznego, połogu oraz opieki nad naszym nowo narodzonym dzieckiem. To m.in. swoboda przyjmowania wygodnych pozycji w trakcie porodu, możliwość korzystania z wanny lub prysznica, dostęp do intymnej sali do porodu, wybór sposobu parcia, możliwość picia w trakcie porodu, wreszcie przygotowanie planu porodu.

– Nie rozumiem, dlaczego ministrowi i Radzie przeszkadza to, że możemy pić, że możemy chodzić, że możemy wejść do wanny, że możemy przyjąć dogodną dla siebie pozycję, że możemy przeć w sposób spontaniczny? Bo lekarz będzie musiał kucnąć obok nas? Dlaczego przeszkadza im to, że dziecko jest w kontakcie skóra do skóry tuż po porodzie, co jest bardzo ważne z punktu widzenia jego dalszego rozwoju? – zastanawia się Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku, która od 20 lat kontynuuje działania zainicjowane przez grupę dziennikarzy i działaczy społecznych podczas pierwszej akcji „Rodzić po ludzku”.

Kiedy za dwa lata standardy wygasną, kobieta wciąż będzie mogła złożyć skargę na lekarza za niedostateczną opiekę, ale nie będzie mogła się odwołać do prawa i przez to dużo trudniej będzie jej udowodnić niedopatrzenia ze strony lekarzy. Decydujące będą opinie biegłych, a oni rzadko stają po stronie kobiet.

I tak jak standardy medyczne stawiały kobietę w centrum zainteresowania, nowe przepisy w ogóle perspektywy kobiet nie uwzględniają. Joanna Pietrusiewicz postawę Naczelnej Izby Lekarskiej traktuje jako pewnego rodzaju bunt wobec kobiet na zasadzie: nie będą nam kobiety mówiły, co mamy robić. – To rodzaj walki o wpływy nad kobietami – przyznaje prezeska FRpL. – Podobna sytuacja miała miejsce ostatnio w Sejmie, z którego nas wyrzucono, bo chciałyśmy opowiedzieć o tym, jakie mamy uwagi do nowego pomysłu NFZ – koordynowanej opieki – dodaje.

Bez standardów

Po opublikowaniu w lipcu tego roku krytycznego raportu NIK z kontroli w szpitalach samo ministerstwo zdrowia twierdziło, że przyczynami niespełniania przez szpitale przyjętych w 2012 r. standardów okołoporodowych była m.in. ich zła kondycja finansowa oraz „utrwalone nawyki personelu”. Teraz na takich praktykach ma się opieka okołoporodowa opierać.

Kontrolerzy NIK zwracali uwagę na brak poszanowania intymności rodzących, personel medyczny nadal używa niebezpiecznej metody tzw. chwytu Kristellera, podczas którego lekarz całym ciałem kładzie się na rodzącej, by ucisnąć jej brzuch. W raporcie opisano gabinety, w których fotele porodowe były ustawione na wprost drzwi wejściowych, a wanny do porodu ustawione tak, że opiekę mogła sprawować tylko leworęczna położna. Kobiety miały niekiedy bez potrzeby wykonywane nacięcie krocza, przebicie pęcherza płodowego, a gdy kobieta miała problem z laktacją, zamiast pomóc jej przy karmieniu, noworodkom podawano mleko modyfikowane.

Są też szpitale, w których dzieje się dobrze. Standardy opieki okołoporodowej, co prawda niemrawo działające i w wielu miejscach naruszane, z roku na rok poprawiały jednak rzeczywistość. Zwłaszcza że standardy opieki okołoporodowej były ponadrządowym dokumentem, opracowywanym przez różne partie polityczne na przestrzeni wielu lat. Prace nad nimi rozpoczęły się na wniosek ministra zdrowia prof. Zbigniewa Religi w 2007 r. Powołany przez ministra Zespół Ekspertów (położnicy i neonatolodzy, położne, strona społeczna reprezentowana przez FRpL) stworzył dokument, stojący w zgodzie z wytycznymi WHO, zasadami medycyny opartej na dowodach naukowych i dostosowane do systemu ochrony zdrowia w Polsce.

Dziś to jeden z lepszych dokumentów na świecie. Tego rodzaju dokumenty są jeszcze w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Dzięki niemu udało się obniżyć umieralność okołoporodową o 54 proc. w latach 2001–2015, co jak podkreśla prof. Stanisław Radowicki, konsultant krajowy ds. położnictwa i ginekologii, nie udało się żadnemu innemu krajowi.

Przepaść między placówkami doskonale widać na stworzonym przez Fundację Rodzić po Ludzku portalu www.GdzieRodzic.info, gdzie kobiety od kilkunastu lat mogą opisywać swoje doświadczenia okołoporodowe. Stąd wiadomo, jak bardzo zmieniły się niektóre placówki oraz jak wciąż dużo trzeba zrobić w innych. Różnorodność opieki okołoporodowej jest w Polsce ogromna, a różnice między szpitalami mogą być po wprowadzeniu zmian jeszcze głębsze. – Możemy wrócić do opłat za ludzkie traktowanie, które były powszechne przed akcjami „rodzić po ludzku” – przewiduje Pietrusiewicz.

Bez nadziei

„Rodziłam 5 lat temu. Traumę mam do tej pory. Nic nie było tak, jak chciałam. Plan porodu można było do kosza sobie wrzucić. Trafiłam akurat na taki typ »jestem tu panią twojego życia i śmierci«. A ja oprócz przestrzegania praw pacjenta nic nie chciałam. I bardzo głęboko zastanawiam się, czy gdybym miała rodzic drugi raz, to zrobiłabym to albo w domu swoim, albo w jakimś »domu porodów«, jeżeli bym taki znalazła” wyznaje jedna z uczestniczek dyskusji na Facebooku pod apelem o podpisywanie petycji ws. zmian w ustawie o działalności leczniczej.

Inna dodaje: „Rodziłam 7 dni temu i podczas cesarskiego cięcia czułam wszystko. Bardzo cierpiałam, krzyczałam. Wmawiano mi, że nie czuje bólu. Po operacji powiedzieli mi, że tak im »przeszkadzałam«, że musieli mnie uśpić. Poczułam się okropnie, przedmiotowo i obdarta z godności. Nie poinformowano mnie co dzieje się z dzieckiem, nie było kontaktu skóra do skóry. Skargę napiszę na pewno”.

Te dwa porody, choć trudno to dostrzec, wydarzyły się jeszcze w czasie obowiązywania standardów opieki okołoporodowej. Co będzie, gdy zmiany wejdą w życie? Ani 500, ani 4000 zł plus takiego bólu nigdy nie wynagrodzą.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną