Adopcjami zagranicznymi mają zajmować się tylko dwa ośrodki w Polsce. Tak się składa, że dwa katolickie. Krajowy Ośrodek Adopcyjny TPD został odsunięty. To oznacza, że adopcji międzynarodowych będzie mniej. Argument ministerstwa – o czym przeczytałam w wywiadzie z dyrektor ośrodka na www.chcemybycrodzicami.pl – Polski nie stać na stratę swoich, nawet najmniejszych obywateli.
Jako matka adopcyjna, ale też jako człowiek, nie życzę sobie, aby dzieci dzielić na Polaków i nie-Polaków. Dla mnie są tylko dzieci szczęśliwe i nieszczęśliwe. Tak samo jak są dobrze i źle prowadzeni rodzice adopcyjni.
Miałam okazję poznać ludzi, którzy adoptowali dzieci dzięki ośrodkowi katolickiemu i porównać jego sposób pracy z „moim”, państwowym. W przypadku ośrodka katolickiego testy psychologiczne czy trwające przez kilka miesięcy rozmowy z rodzicami były skracane m.in. na rzecz testu na wierność prawdom wiary. Nie zabieram ludziom prawa do Boga, ale w przypadku tak trudnego doświadczenia, jakim jest adopcja, dekalog to puste kalorie. Tu liczy się solidna porcja wiedzy o rozwoju dziecka i specyfice pracy z dzieckiem porzuconym. Niezwykle cenne jest też wsparcie doświadczonych psychologów i pedagogów. Taką wiedzę zdobywa się i poszerza przez lata. Nie dostaje się jej z marszu, sprasowaną do kilku prostych prawd.
Ministerstwo zamyka bardzo ważny ośrodek TPD
Ośrodek TPD miał nie tylko know-how, ale też wizję. Przez 27 lat wypracował procedurę adopcji międzynarodowych, jako pierwszy stworzył bank danych o dzieciach oczekujących na przysposobienie.