Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

„Mieszkanie plus” przywróci eksmisje na bruk. Ale nikt w tej sprawie nie zaprotestuje

W tej chwili na wolnym rynku ceny są absurdalne i wygórowane. Na przykład 3-pokojowe mieszkanie w Warszawie potrafi kosztować 2500 zł miesięcznie. W tej chwili na wolnym rynku ceny są absurdalne i wygórowane. Na przykład 3-pokojowe mieszkanie w Warszawie potrafi kosztować 2500 zł miesięcznie. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Nie spotykam się w swojej pracy z osobami, które nie płaciły czynszu, choć mogły. Spotykam się z takimi, którym nikt nie pomógł, żeby wyszły z kłopotów – mówi Agata Nosal-Ikonowicz.

Agata Szczerbiak: – Kiedy wszyscy śledzili losy ustawy o Sądzie Najwyższym, Sejm bez rozgłosu uchwalił też ustawę o Krajowym Zasobie Nieruchomości. Jest ona częścią rządowego programu „Mieszkanie plus”. Wczoraj przyjął ją Senat. Okazuje się, że nowe prawo wprowadzi tzw. najem instytucjonalny i przywróci eksmisje na bruk. Czy to nam potrzebne?
Agata Nosal-Ikonowicz: –
No właśnie. Skoro w ustawie jest mowa o tym, że program w pierwszej kolejności obejmie najsłabsze kategorie lokatorów, jak rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem, najbardziej wymagające ochrony przed eksmisją na bruk, to wydawało się, że dla takich osób jest potrzebny program non-profit, który nie zakłada zysku właściciela wynajmowanego mieszkania.

Ale kiedy pojawia się pomysł „rozsądnego wynagrodzenia” – tak dziwnie to nazwano – robi się dziwna sytuacja, w której osoby, które są najsłabsze, jednocześnie mają z góry zrzec się potrzeby uzyskania pomocy państwa w trudnej życiowej sytuacji. To absurd, bo my nigdy zawierając umowę najmu, nie przewidujemy, że nie będziemy płacić. Zakładamy, że płacić będziemy. Ale są okoliczności w życiu, które sprawiają, że przestaje być to możliwe i jest nam potrzebna jakaś pomoc.

Wiceminister infrastruktury i budownictwa tłumaczył, że wprowadzone rozwiązania niczym się nie różnią od tych regulujących najem okazjonalny, bo w obu przypadkach oświadczamy, że wyprowadzimy się bez wyroku sądowego.
Tak, ale część ustawy o ochronie praw lokatorów dotycząca najmu okazjonalnego jest też niezgodna z konstytucją, ale nikt w Polsce nie ma odwagi się tym zająć. W przypadku tego typu najmu ktoś inny musi się zobowiązać, że przyjmie nas w razie wypowiedzenia umowy. Na ogół to fikcja. Czasem, gdy rzecz dotyczy studenta, który ma rodziców, a oni na ogół mają mieszkania, to oni mogą podjąć tego rodzaju zobowiązanie. Ale zwykle kiedy szukamy mieszkania, to przecież dlatego, że nie mamy gdzie mieszkać, prawda?

A sama umowa najmu okazjonalnego jest zawierana dość rzadko. A w tym przypadku mówi się, że umowy najmu instytucjonalnego będą stosowane. Powstaną specjalne instytucje, wkłada się w to publiczne pieniądze, zasoby...

Będzie ciąć się lasy pod nowe budownictwo...
Wiadomo, że program będzie obowiązywał, a w związku z tym będziemy mieć masę dramatów. To najczęściej rodzinie z osobą niepełnosprawną przytrafiają się kryzysowe sytuacje. Pogarsza się sytuacja finansowa, służba zdrowia nie za dobrze działa, trzeba wziąć kredyt i ludzie zaczynają mieć kłopoty.

A więc po co taki program? On jest dla tych deweloperów i przedsiębiorców, którzy chcieliby budować mieszkania na wynajem, a mogą bez takich gwarancji (łatwej eksmisji lokatorów) obawiać się wejść w ten biznes?
Niestety trochę tak to tak wygląda, że rząd chce się ułożyć ze środowiskami, które od dawna mówiły, że nie można sprzedawać już mieszkań w takiej liczbie jak kiedyś i że chciałyby się zająć wynajmem. To jedna rzecz. Po drugie, pewnie chodzi o to, żeby doprowadzić do sytuacji spadku cen mieszkań na wynajem. W tej chwili na wolnym rynku ceny są absurdalne i wygórowane. Na przykład 3-pokojowe mieszkanie w Warszawie potrafi kosztować 2500 zł miesięcznie. Ale czy spadek cen mieszkań np. o 100–200 zł, bo o tyle pewnie te ceny się obniżą, może coś zmienić?

Często w dyskusji o konieczności zwiększenia praw właścicieli mieszkań słyszymy o lokatorach nielegalnie przebywających w mieszkaniach, zajmujących je, niepłacących czynszu. Czy to rzeczywiście częste?
Nie spotykam się w swojej codziennej pracy często z osobami, które nie płaciły, choć mogły. Pewnym rozwiązaniem, kiedy brakuje środków na czynsz, mógłby być dodatek mieszkaniowy, proporcjonalny do zarobków i wysokości czynszu. Francji, gdzie istnieje eksmisja na bruk, Trybunał w Strasburgu nie przywoływał do porządku dlatego, że tamtejszy zasiłek mieszkaniowy to w przeliczeniu na polskie pieniądze 1400 zł. Przy czym wypłaca się go niezależnie od innych świadczeń. Za taką kwotą można coś wynająć.

A w Polsce?
Dodatek mieszkaniowy wynosi kilkaset złotych, a ponadto przysługuje osobom, których dochód jest na tyle niski, że nie byłyby w stanie wynająć mieszkania na wolnym rynku. Stanowi więc wsparcie dla tych lokatorów, którzy płacą niski czynsz w zasobach komunalnych i spółdzielniach mieszkaniowych. Pomoc społeczna też nie wspiera osób zagrożonych eksmisją. Jest na przykład orzeczenie sądu administracyjnego, że w ustawie o świadczeniu pomocy społecznej mieszkanie jest pierwszą potrzebą życiową i takie, że nie jest. Nawet to jest w Polsce trudno ustalić...

Kim są najczęściej eksmitowani?
Trudno jest na pewno rodzinom ulokowanym w mieszkaniach socjalnych, gdzie teoretycznie czynsz jest niski, ale inne opłaty są wysokie, ponieważ ogrzewanie jest na prąd elektryczny. W praktyce finansowo wychodzi na to samo. Wychodzi na to samo też wtedy, kiedy dodatek mieszkaniowy wlicza się do dochodu przy zasiłku z pomocy społecznej. Człowiek niby ma prawo do dwóch świadczeń: do zasiłku z pomocy społecznej i do dodatku mieszkaniowego. Jednak w praktyce od kwoty zasiłku odejmuje się dodatek mieszkaniowy. Zatem można otrzymać wsparcie w wysokości około 600 zł. Na życie w wielkim mieście, opłacanie rachunków – nie wystarcza. Taka sytuacja często dotyczy osób niepełnosprawnych, całkowicie niezdolnych do pracy. Są ludzie, którzy wegetują w ten sposób od ponad 10 lat.

Ale są jeszcze takie osoby, którym się coś w życiu przydarzyło. Albo nagle poważnie zachorują. Czasem nie wiemy, czy otrzymamy wypłatę czy nie, a odsetki od zadłużenia rosną szybko. Robi się dług i ludzie przestają płacić za mieszkanie. Wszyscy boimy się utraty pracy i często to nie od nas zależy, ile zarabiamy, pracujemy w innym zawodzie niż wyuczony, ludzie z wyższym wykształceniem pracują za marne pieniądze np. w ochronie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy zawsze będzie w stanie zapłacić czynsz.

Duża część osób, która pojawia się w Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, to samotne matki, chociaż ta sytuacja trochę się poprawia ze względu na doświadczenie 500 plus, dzięki któremu łatwiej zapłacić rachunki. Jednak w wielu przypadkach jest mowa o wieloletnim zadłużeniu, które powstało w czasach, gdy polskie dzieci często były dotknięte skrajnym ubóstwem. Kiedy matka wybierała pomiędzy zaspokojeniem podstawowych potrzeb dziecka a płaceniem czynszu.

Prezydent tę ustawę pewnie podpisze i pozwoli tym samym na eksmisję na bruk bez wyroku sądowego. Dlaczego eksmisje nie są dziś na pierwszych stronach gazet? Tak jak jeszcze kilka dni temu były sądy?
Ludzie nie zdali sobie jeszcze sprawy z tego, że jeśli sami się nie będą się zrzeszać, jeśli nie będą nawzajem się wspierać i nie będą solidarni, będzie można przepchnąć wiele tego rodzaju ustaw. Choćby z zakresu prawa pracy. Tymczasem to, czy mamy jakieś prawa czy nie, zawsze zależy od mobilizacji społecznej. W innym razie rządzący wolą się ułożyć z jakimś lobby, np. deweloperów czy pracodawców.

Poza tym dzisiaj na ulicy demonstruje klasa średnia, która ma się dość dobrze i z jej strony nie widać solidarności z tymi, którzy są w gorszej sytuacji finansowej, mają gorszą pracę, gorsze możliwości.

Agata Nosal-Ikonowicz – działaczka na rzecz praw lokatorów, przewodnicząca warszawskiej Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną