Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Pierwsze efekty naprotechnologii w Polsce: trzy ciąże. Czyli fiasko

Procedura in vitro, czyli zapłodnienia pozaustrojowego, nie leczy niepłodności, ale pozwala ją obejść tam, gdzie para nie może począć w sposób naturalny. Procedura in vitro, czyli zapłodnienia pozaustrojowego, nie leczy niepłodności, ale pozwala ją obejść tam, gdzie para nie może począć w sposób naturalny. jens johnsson / Unsplash
Program okazał się całkowitym fiaskiem. Jego skuteczność nie przekroczyła 7 procent.

W lutym ubiegłego roku marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik z pompą otwierał projekt, który – wedle zapewnień urzędu – „może w znaczący sposób przyczynić się do zmniejszenia częstości niepłodności, niepowodzeń położniczych oraz innych schorzeń w zakresie ginekologii i położnictwa”. To, że stało się inaczej, nie powinno być niespodzianką.

Samorząd mazowiecki przeznaczył 300 tysięcy złotych na realizację „Programu wsparcia leczenia niepłodności mieszkańców Województwa Mazowieckiego metodą naprotechnologii na lata 2017–2019”, który jest realizowany przez warszawski Szpital Bródnowski. Jak uzasadniał rok temu marszałek Adam Struzik, „warto więc zwiększyć dostęp i możliwości leczenia metodą naprotechnologii, która jest naturalną metodą walki z niepłodnością. Liczymy, że dzięki tym działaniom więcej par będzie mogło cieszyć się rodzicielstwem, a przyrost naturalny na Mazowszu wzrośnie”.

Dziś już wiadomo, że mocno się przeliczył i że zapowiedzi o zwiększeniu przyrostu naturalnego na Mazowszu nie mają oparcia w faktach. Nawet in vitro nie miało nigdy aspiracji prodemograficznych – nikt rozsądny nie mógł liczyć na zwiększenie dzietności dzięki naprotechnologii. Ale program okazał się całkowitym fiaskiem.

Jak poinformował właśnie rzecznik szpitala, w ramach programu udało się doprowadzić do zawiązania ciąży u trzech pacjentek. A to znaczy, że skuteczność programu nie przekroczyła 7 procent (jeżeli chodzi o ciąże, nie o urodzenia żywe, bo nie wiadomo, ile z tych dzieci przyjdzie na świat).

Wcześniej zapowiadano, że z programu skorzysta ok. 120 par. W pierwszym roku opieką objęto ich 43. Ale ten jednocyfrowy odsetek ciąż jest wciąż bardzo niski. Dla porównania: po pierwszym roku rządowego programu dofinansowania in vitro za czasów PO-PSL Ministerstwo Zdrowia pokazało statystyki mówiące o 7,9 tys. par w trakcie terapii i 2,5 tys. ciąż. Na koniec trzyletniego programu mówiono o tym, że program objął 22,6 tys. par, klinicznie potwierdzono 11,8 tys. ciąż, z czego na świat przyszło 5,3 tys. dzieci (co daje 52 proc. skuteczności programu w postaci potwierdzonej ciąży).

Skala i koszty obydwu programów są nieporównywalne, ale proporcja między skutecznością metody naprotechnologicznej a in vitro jest uderzająca, bo prawie ośmiokrotna.

Naprotechnologia a in vitro

Trzeba powiedzieć, że procedura in vitro, czyli zapłodnienia pozaustrojowego, nie leczy niepłodności, ale pozwala ją obejść tam, gdzie para nie może począć w sposób naturalny. In vitro nie usuwa pierwotnej przyczyny, jak np. niska rezerwa jajnikowa, endometrioza czy niska jakość jasienia. Dla par starających się o dziecko ciąża jest jednak wystarczającą, upragnioną nagrodą.

Nie może się z nią równać naprotechnologia (NPR) – ścieżka, która polega na wykorzystaniu naturalnych sposobów zajścia w ciążę, jak np. obserwacja cyklu czy stosowanie metody objawowo-termicznej. NPR podpowiada, jak zadbać o higienę i szeroko pojęte zdrowie, by zwiększyć szanse na zapłodnienie, ale nie daje odpowiedzi na pytanie, co robić, gdy naturalne metody planowania rodziny zawodzą. Lekarze sięgają po proponowane przez nią rozwiązania, by pomóc zdiagnozować przyczynę problemu – NPR może być przydatna na etapie diagnostyki, ale nie jest to metoda leczenia niepłodności.

Współczesna medycyna nie zna skuteczniejszej metody niż in vitro. Ale w NPR nie chodzi tylko o doprowadzenie do zapłodnienia, ale o edukację i duchową stronę prokreacji. Jak zapewniała w ubiegłym roku Elżbieta Lanc, członek zarządu województwa, uruchamiając program na Mazowszu: „Tworząc ten program, staraliśmy się, aby nie był to stricte program leczniczy. Zależało nam również na tym, aby monitorował pewne trudności, pokazywał, edukował”.

Od początku było więc jasne, że nie ma to być program nastawiony na efektywność, ale na bycie przewodnikiem po naturalnych metodach planowania rodziny. A w odróżnieniu od in vitro metody naprotechnologiczne są akceptowane przez Kościół katolicki.

Ocenić skuteczność i szanse

W Polsce oceną skuteczności leczenia zajmuje się Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT). W kwietniu 2016 roku Rada Przejrzystości agencji oceniła program Ministerstwa Zdrowia, kierowanego przez Konstantego Radziwiłła. Projekt proponował leczenie niepłodności naprotechnologią. „Nieudokumentowana naukowo metoda naprotechnologii nie może być podstawą narodowego programu leczenia niepłodności” – stwierdziła Rada. Wkrótce swoją opinię o leczeniu niepłodności naprotechnologią opublikował także AOTMiT i była to opinia miażdżąca. „Naprotechnologia nie ma dowodów literaturowych o celowości i skuteczności takiego sposobu postępowania. Z tych powodów naprotechnologia nie może być postępowaniem rekomendowanym w leczeniu niepłodności” – czytamy.

Poza Warszawą także Białystok chciał finansować naprotechnologię, ale i tu AOTMiT dała rekomendację negatywną: „Nie odnajduje się prawidłowo udokumentowanych dowodów naukowych mówiących o skuteczności klinicznej metody naprotechnologii. Wszystkie dotychczas odnalezione badania naukowe wskazujące na efektywność ww. metody charakteryzują się niską jakością. Ponadto eksperci, jak i specjaliści Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii nie zalecają niepłodnym parom metody naprotechnologii”.

Każdy ma prawo do własnych opinii, ale już nie do własnych faktów.

Tyle że ostatnio żyjemy w czasach, gdy zapłodnienie poza organizmem kobiety należy do sfery polityki, a nie medycyny. A racjonalne argumenty i weryfikowalne fakty przegrywają z ideologią i przekonaniami religijnymi.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama