Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Zawód długodystansowca

Bieg Konstytucji: nagrody tylko dla Polaków

Z numerem 99 Elasri Abderrahim, zwycięzca Biegu Konstytucji w Skarżysku-Kamiennej. Z numerem 99 Elasri Abderrahim, zwycięzca Biegu Konstytucji w Skarżysku-Kamiennej. Zbyszek Biber / Forum
Z uwagi na patriotyczny charakter imprezy nagradzani będą wyłącznie uczestnicy narodowości polskiej. Albo przynajmniej polscy obywatele.
Zawodnicy Biegu w Skarżysku-Kamiennej tuż przed startem.Forum Zawodnicy Biegu w Skarżysku-Kamiennej tuż przed startem.

Stałem na mecie przy podium i widziałem, że ci dwaj, którzy przybiegli po mnie, są zadowoleni, że to oni dostali pieniądze za zwycięstwo. Ale widziałem też biegaczy, którym się to nie podobało. Po prostu poszedłem stamtąd – mówi Elasri Abderrahim, 35-letni Marokańczyk, zwycięzca Biegu Konstytucji 3 maja 2018 r. w Skarżysku-Kamiennej. Gdy dowiedział się, że nie przysługuje mu główna nagroda, bo nie jest Polakiem, odmówił stanięcia na podium i nie przyjął pucharu. W oficjalnych wynikach biegu nie ma jego nazwiska.

Reklama. Że w Skarżysku tyka patriotyczna bomba kwasowa, która wybuchnie 3 maja 2018 r., internet i lokalne gazety zapowiadały już od marca. Do komputerów siedli hejterzy i w krótkim czasie sprowadzili dyskusję na tory współczesnej polskości: od refleksyjnego „a to Polska właśnie”, przez gorzkie „okradli Murzyna z wygranej”, po bohaterskie „a kim ty jesteś psie, że bluzgasz na swój kraj?”. Jak zwykle można było zostać rasistą lub prawdziwym Polakiem.

Na zwycięzcę biegu czekało 1100 zł, a każdy zawodnik podpisywał zapoznanie się z regulaminem, w którym zawarto punkt: „z uwagi na patriotyczny charakter imprezy nagradzani będą wyłącznie uczestnicy narodowości polskiej”. Słowo „narodowość” zostało następnie zmienione na „obywatelstwo”, by nie zaogniać. Darmowa reklama w mediach spowodowała, że liczba zawodników sięgnęła 185 osób.

Polityka. Organizatorów najbardziej dziwiło, że była to już druga skarżyska edycja Biegu Konstytucji z regulaminem promującym Polaków, a podczas pierwszej żadna bomba kwasowa w mieście nie tykała. Nabrali cichego przekonania, że kwestia jest sterowana politycznie i może mieć związek ze zbliżającymi się wyborami do samorządów. Zwłaszcza że wcześniej przyszedł do Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji w Skarżysku-Kamiennej list-podpucha od domniemanego przedsiębiorcy z Łodzi, który oferował 2 tys. zł do dania pod stołem cudzoziemcowi, który wygra.

– Po nagonce medialnej nagle zapisuje się nam zawodnik anonimowy z Maroka – sugeruje Janusz Ordyński, maratończyk, radny miejski, zwany w Skarżysku ojcem założycielem Biegu Konstytucji. – Jak się zapisał, to już wiedzieliśmy, że może być kwas – mówi Janusz Sztompke, dyrektor MCSiR, instytucji organizującej bieg.

Od tej pory ukryte znaczenia biegu zaczęły się mnożyć i obecnie znowu – tym razem w mediach ogólnopolskich – można zostać faszystą lub obrońcą polskości dającym zarobić Polakom.

Powierzchowny przekaz. Radnego Ordyńskiego zna całe Skarżysko-Kamienna. Starsi z tego, że przez 40 lat przydzielał mieszkania jako członek kierownictwa spółdzielni mieszkaniowej, a młodsi z biegania – biegał, gdy nie było to jeszcze modne, a na widok biegnącego ludzie oglądali się w poszukiwaniu goniącego. Bieganie jest mu bliskie, jak mówi, jako szlachetna idea profitująca dla zdrowia. Ma 68 lat i 42 maratony za sobą. Zna środowisko biegaczy od amatorów po zawodowe grupy łowców nagród, choć bliżsi są mu amatorzy. I właśnie oni poprosili go kiedyś: Janusz, zrobiłbyś bieg w Skarżysku na 15 km.

– Geneza tego biegu to praca organiczna od podstaw – wyjaśnia. – To nie jest tak, że dziś wymyślamy bieg, a jutro biegniemy. Nasz bieg ma w założeniu popularyzować zdrowy tryb życia wśród lokalnej społeczności i promować miasto.

Dlatego Janusz Ordyński zasmucił się, gdy po aferze ze zwycięstwem Marokańczyka w skarżyskim Biegu Konstytucji 3 maja 2018 r. wypowiadał się w mediach, a któregoś dnia zadzwoniła znajoma, która go widziała w TV, i mówi: faktycznie z zewnątrz może być odbierane niedobrze to, co wy tam robicie.

Winna była, jak mówią organizatorzy, powierzchowność przekazu, która sugerowała, że mogą być rasistami. Choć przecież, jak mówią, rasistami nie są – nieprawda, że w biegu ulicznym w Skarżysku dyskryminowano cudzoziemców. Jedynie w przypadku zwycięstwa odmawiano im nagród pieniężnych zgodnie z regulaminem. Należało pogłębić znaczenie – sięgnąć za kulisy masowych biegów w Polsce.

Łowcy nagród. W 2016 r., na etapie planowania biegu ulicznego w Skarżysku, środowisko biegaczy prosiło Janusza Ordyńskiego również o taki regulamin, który powstrzyma od startu zawodowe stajnie sportowców z zagranicy – głównie Ukraińców i Afrykańczyków. Ci od paru lat dosłownie wożeni są busami po Polsce i w każdym biegu pokazują plecy rzeszy polskich amatorów i półzawodowców. Czasem łowcy startują w kilku biegach w ciągu weekendu, zgarniając wszystkie pieniądze z nagród. Czasem też – wiedzą to bywalcy biegów mieszkający z zawodowcami w tych samych hotelach i znajdujący puste strzykawki w łazienkach – korzystają z dopingu, bo testy antydopingowe wciąż przekraczają kilkakrotnie budżet biegów w małych miastach.

W 2016 r. głośno było o bełchatowskim biegu, w którym pierwsze pięć miejsc wśród mężczyzn i pierwsze sześć wśród kobiet zdobyli Ukraińcy. Już dookoła Skarżyska – Kielce, Radom – organizatorzy regulaminowo odstraszali cudzoziemców. Najczęściej dawali niskie nagrody w kategorii ogólnej, rezerwując wyższe dla Polaków. Albo nagradzali jedynie biegaczy z UE. Takie rozwiązania uchodziły w Skarżysku za niegrzeczne. Tam, jak mówią, chcieli osiągnąć cel, zachowując czyste ręce. – Szukaliśmy sposobu – mówi dyrektor Sztompke – i stwierdziliśmy, że są przecież święta narodowe typowo polskie, kojarzące się tylko z naszym krajem. – Specjalnie wyszukaliśmy sobie taki okres, który preferuje Polaków – mówi radny Ordyński. – My nie poszliśmy na skróty.

Dobre wzory. – Świat biegaczy dzieli się na amatorów, którzy trenują i startują za własne pieniądze, a biegają dla satysfakcji, nie dla nagród – mówi Roman Toboła, biegacz, znawca sportu, najpopularniejszy spiker w polskich biegach ulicznych, komentował na żywo skarżyski bieg – oraz na profesjonalistów, którzy żyją z biegania.

Roman Toboła uważa, że w małych społecznościach organizatorzy biegów ulicznych mają prawo promować lokalne środowiska biegaczy: – To żaden szowinizm, to wręcz ich obowiązek.

Jerzy Skarżyński, jeden z najbardziej utytułowanych polskich maratończyków, który był gościem specjalnym skarżyskiego biegu, mówi, że elita profesjonalistów startująca w masowych biegach dla nagród to żadna nowość. W latach 80. polscy biegacze też jeździli startować w bogatych biegach na Zachodzie – najczęściej w Niemczech, Holandii, Francji, ale także w Stanach. Roman Toboła pamięta, że za przywiezione z Zachodu nagrody udawało się w tamtych latach dostatnio żyć – istniała wówczas w Polsce spora grupa bardzo dobrze przygotowanych biegaczy, którzy tak zarabiali.

Na Zachodzie polscy zawodnicy też spotykali się z obostrzeniami regulaminu – na przykład okazywało się, że w kategorii open można wygrać w Stanach 150 dol., co dla Polaka stanowiło pięć średnich miesięcznych pensji, ale pierwszy na mecie obywatel amerykański wygrywał samochód. Podobne zasady zaczęto wprowadzać stopniowo w innych krajach – wkrótce profesjonalizm biegacza polegał także na dobrym poinformowaniu.

– Profesjonalny biegacz najpierw dzwoni do organizatorów i pyta o postanowienia regulaminu i wysokość nagrody – mówi Skarżyński. – Wtedy decyduje, czy opłaca mu się przyjeżdżać i poświęcać czas. Impreza w Skarżysku była specyficzna. Czy pan Abderrahim nie dowiedział się wcześniej o zasadach tego biegu?

Zawodowiec przyjeżdża, zwycięża, inkasuje nagrodę i znika – takie jego prawo. – A zastanówmy się, jak to wpływa na lokalne środowisko? – dodaje Skarżyński. – W Polsce rośnie zainteresowanie bieganiem, ale jeśli nie będzie polskich gwiazd tego sportu, to nie będzie drogowskazu dla młodych chcących go uprawiać.

Elasri Abderrahim mieszka w Polsce od 2010 r. Wtedy przyjechał do Bydgoszczy na zawody biegów cross country z marokańską ekipą narodową. Ożenił się z Polką i został. Właśnie w Bydgoszczy i Wałbrzychu działają dwie największe w Polsce grupy menedżerskie trenujące zawodowych biegaczy. Sprowadzają zawodników głównie z Kenii, Nigerii, Etiopii i Ukrainy.

– Jestem zawodnikiem międzynarodowym, mam menedżera i podróżuję do wielu krajów na zawody – mówi Abderrahim i wymienia kilka swoich startów z ostatnich lat: Madryt, Manchester, Kwidzyn, Łódź, Ottawa, Nicea. – Przed biegiem w Skarżysku napisałem list do organizatora, przedstawiłem się i poprosiłem o możliwość startu. Odpowiedzieli, że mają niski budżet, ale się zgodzili. Nawet zaproponowali numer startowy za darmo.

Skarżysko-Kamienna mówi inaczej: Marokańczyk zarejestrował się jako zawodnik anonimowy, opłacił wpisowe, ale nie zostawił nawet numeru telefonu. Na trasie Biegu Konstytucji 3 maja 2018 r. w Skarżysku – zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych – musiał być więc określany jako anonim. Spiker komentował: prowadzi anonimowy zawodnik z Afryki.

Ktoś nagrał telefonem na mecie biegu zawód na twarzy Elasriego Abderrahima, gdy dowiaduje się, że z trofeów należy mu się jedynie puchar, jego bezradne wzruszenie ramion, niedowierzające kiwanie głową. „Szkoda chłopaka. Nagroda za zwycięstwo to nie socjal. Należało mu się” – napisał później ktoś w internecie. „Jak ci go szkoda, to mogłeś wyjąć z tylnej kieszeni” – odpowiedziano natychmiast. Na filmie słychać czyjś śmiech, kiedy Elasri pyta o nagrodę: „Już byś chciał!”.

– Przed wejściem na podium powiedzieli, że nie ma dla mnie pieniędzy za wygraną – mówi Elasri. – Nie wiedziałem, że to tylko dla Polaków, nie czytałem regulaminu. Odszedłem. Kocham świat i ludzi, mam nadzieję, że zmienią te reguły w przyszłości.

Zwycięzca. II Bieg Konstytucji w Skarżysku-Kamiennej wygrał więc Dawid Kubiec ze Starachowic, 31 lat, który przybiegł na metę jako drugi człowiek, a pierwszy Polak. Zwycięzca odmówił wejścia na podium i przyjęcia pucharu. W tej regulaminowej sytuacji Dawid Kubiec zwyciężył, przynosząc chwałę swojemu klubowi Juventa-Kubex i zdobywając 1100 zł. Kubiec skończył AWF, ale nie znalazł pracy w szkole, tylko w fabryce Starpol produkującej części do wojskowej ciężarówki Star. Gdy kończy pracę, ma własny trening. Po własnym trenuje młodzików w klubie. 3 maja, zanim zwyciężył w Skarżysku, Dawid biegł na 10 km w Biegu Konstytucji w Radomiu. Miesięcznie przebiega w ramach treningu 120–150 km.

– Spotykałem wcześniej tego Marokańczyka, startowaliśmy razem w innych biegach – mówi Dawid Kubiec. – W Skarżysku podaliśmy sobie ręce na linii startu, chociaż zastanawiałem się, o co chodzi, że zdecydował się startować.

Dawid uważa, że – z punktu widzenia polskich biegaczy – regulamin promujący polskich zawodników jest dobry. Natomiast w gronie organizatorów Biegu Konstytucji w Skarżysku-Kamiennej trwają poszukiwania możliwie dyplomatycznej konstrukcji słownej punktu regulaminu o „nagradzaniu wyłącznie Polaków” – aby już nikogo nie urazić w przyszłym roku.

Polityka 20.2018 (3160) z dnia 15.05.2018; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Zawód długodystansowca"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną