Na konferencji prasowej pod Sejmem, po opuszczeniu budynku parlamentu, Iwona Hartwich wygłosiła oświadczenie: „Po tym, jak zostaliśmy potraktowani przez marszałka Marka Kuchcińskiego i jego Straż Marszałkowską, baliśmy się o nasze życie i zdrowie, ale przede wszystkim o życie i zdrowie naszych dzieci. Protest nie kończy się, żeby zrobić przyjemność pani minister Elżbiecie Rafalskiej czy innym politykom. I do wiadomości posła Jarosławowi Kaczyńskiemu, który jest jedyną decyzyjną osobą w tym kraju: Adrianowi dalej nie starcza na buty, ale te, które ma na sobie, dostał w Sejmie. Prosto od dobrych ludzi.

Po 40 dniach walki o godne życie naszych dzieci, po 40 dniach ciągłych upokorzeń, pogardy ze strony obecnego rządu zawieszamy protest. Rząd nie jest gotowy do dialogu z nami. Jedynie do monologu. Nigdy nie zrozumiemy tego, że w naszym kraju skazuje się osoby niepełnosprawne, niezdolne do samodzielnej egzystencji, do życia w biedzie i ubóstwie. Nie udało nam się skłonić rządu do realizacji pierwszego postulatu. Nigdy nie zrozumiemy tego, że władza nie chciała pomóc najsłabszej grupie społecznej.

Czytaj także: Dzień SuperMatki pod Sejmem. „Rząd się nas boi”

Złożyliśmy cztery kompromisu. Zabrakło dobrej woli, żeby nawet w innej formie dodatku ulżyć życiu osób z niepełnosprawnościami. Udało nam się sprawić, że problem niepełnosprawności stał się w Polsce tematem numer jeden. Mamy nadzieję, że na stałe zagości w debacie społecznej. Mamy nadzieję, że nasza decyzja pozwoli na zorganizowanie w Sejmie sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży”.

Jakub Hartwich dziękował m.in. posłankom PO i Nowoczesnej, oraz przedstawicielom mediów, którzy „stali się w ostatnich dniach wyjątkowo bliscy” protestującym.

Adrian Glinka zapowiedział, że chciałby stać się rzecznikiem osób z niepełnosprawnościami w swoim mieście.

„Gdybym była generałem, dałabym wam krzyże Virtuti Militari. Chłopaki, byliście tacy dzielni, kiedy wasze matki były szarpane, a wy nie mogliście im pomóc, myślałam, że pęknie mi serce. To nie jest parlament. To jest miejsce, gdzie nie szanuje się godności człowieka” – dziękowała protestującym Wanda Traczyk-Stawska, która wcześniej nie mogła zobaczyć się z protestującymi.

Pod budynkiem Sejmu spontanicznie zebrała się grupa kilkuset osób. Wśród nich – Karolina Hamer, paraolimpijka, Janina Ochojska, Anna Komorowska, Wojciech Lemański.

Rzeczniczka rządu i prezydent: Dobra decyzja

Joanna Kopcińska, rzeczniczka rządu, decyzję o zakończeniu protestu oceniła jako „słuszną i odpowiedzialną”. „Premier musi realizować postulaty środowiska osób niepełnosprawnych, jak i tych, którzy oczekują zmian w innym obszarze” – tłumaczyła, dlaczego rząd nie zdecydował się na zrealizowanie postulatów protestujących. I dodawała: „Zmieniając kraj w wielu obszarach, trzeba to robić w sposób odpowiedzialny. Jak w budżecie domowym”.

Prezydent Andrzej Duda uznał, że zakończenie protestu „otwiera pole do dalszych spokojnych i rzeczowych rozmów na temat sytuacji osób niepełnosprawnych i ich opiekunów”.

Sejm jak twierdza

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński od kilku dni konsekwentnie odcinał protestujących od świata. Wprowadzał (i odwieszał) zakaz wychodzenia na spacery, zakaz odwiedzin, zakaz otwierania okien, zakaz dostarczania poczty. 24 maja nie pozwolił na wywieszenie transparentu „Polish Disabled Children Beg for a Decent Life” („Polskie niepełnosprawne dzieci błagają o godne życie”). Straż Marszałkowska użyła wówczas wobec protestujących siły.

W nocy z 24 na 25 maja w głównym gmachu Sejmu pojawiły się kotary i ściany z dykty, które odgradzają protestujących od reszty sejmowego życia.

Czytaj także: Protestujący próbowali wywiesić w Sejmie transparent. Użyto siły

W piątek 25 maja rano posłowie nie mogli nawet przekazać protestującym tablicy z treścią i podpisami sygnatariuszy paktu solidarnościowego dla osób z niepełnosprawnościami, który zawarła opozycja. PSL, Kukiz ‘15, Nowoczesna, Unia Europejskich Demokratów, Partia Razem i poseł Michał Szczerba z PO zobowiązali się w nim, że po wyborach będą dążyć do realizacji postulatów protestujących w Sejmie.

W nocy z 25 na 26 maja wprowadzono nowe restrykcje: zakaz korzystania z windy, utrudniono dostęp do łazienek, protestujący mogą korzystać tylko z jednej toalety, która jest przeznaczona dla osób niepełnosprawnych. W miejscu protestu pojawili się dodatkowi funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej, 13–14 nowych strażników. Kamery stacji telewizyjnych i radiowych usunięto z Sejmu. Protestujących odcięto od pokoju dziennikarskiego z dostępem do telewizora.

O co walczyli protestujący?

Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie rozpoczął się 18 kwietnia. Postulaty były dwa. Pierwszy, dotyczący zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy, został spełniony. Drugi – wprowadzenia dodatku „na życie”, zwanego też „rehabilitacyjnym” – nie. Zamiast niego rząd zaproponował dodatek rzeczowy, który wartość wycenił na 520 zł.

24 maja Iwona Hartwich zaprezentowała czwarty kompromis do drugiego postulatu. Polegał on na przeniesieniu jego realizacji na kolejny rok. Strona rządowa nie odpowiedziała na tę propozycją. Ostatnia wizyta Elżbiety Rafalskiej w Sejmie u protestujących miała miejsce 11 maja.

PiS zamyka Sejm na 550-lecie polskiego parlamentaryzmu
Iwona Hartwich: Za Tuska traktowano nas humanitarnie. Teraz się nas poniża