Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Andrzej Bargiel zjechał z K2. Gratulacje!

Wyprawa Andrzeja Bargiela na K2 Wyprawa Andrzeja Bargiela na K2 Marek Ogień/Facebook / mat. pr.
Andrzej Bargiel, 30-letni zakopiańczyk rodem z Łętowni, wszedł na K2, drugą co do wysokości (8611 m n.p.m.), a wedle wielu najtrudniejszą do zdobycia górę świata. A potem jako pierwszy człowiek w historii zjechał z niej na nartach.

Atak szczytowy z obozu czwartego na wysokości 8000 m n.p.m. Bargiel rozpoczął w sobotę przed północą czasu polskiego. W niedzielę przed siódmą rano połączył się przez radiotelefon z bazą pod K2, by powiedzieć, że w ciągu kilkudziesięciu minut powinien być na wierzchołku.

Wejście i zjazd z K2

Andrzej Bargiel na szczycie K2 stanął o godz. 8.25. Ponownie skontaktował się z bazą. Krótko zrelacjonował sytuację: „Na szczycie jestem. Jest dobrze, właśnie ruszam. Zaczynam zjazd. Trochę się przejaśnia, bo przez chwilę tutaj było [fragment niezrozumiały]”. W dół ruszył chwilę przed dziewiątą. Po drodze z powodu gęstych chmur, które ograniczały widoczność do kilku metrów, musiał zatrzymać się na chwilę w obozie IV. W tak ekstremalnych warunkach możliwość choćby minimalnego rozeznania się w terenie jest kluczowa – rzecz nie tylko w niebezpieczeństwie pobłądzenia, ale też wpadnięcia do szczeliny czy po prostu upadku. Kiedy tylko znowu cokolwiek było widać, pojechał dalej.

Po godzinie dotarł do obozu III, gdzie czekał na niego inny uczestnik wyprawy Janusz Gołąb. W końcu dotarł do tzw. podstawy góry, co pozwala uznać zjazd za zaliczony. Na detaliczną opowieść samego Jędrka o wejściu i zjeździe przyjdzie poczekać, aż nieco odetchnie.

Jędrek na szczyt wspinał się Drogą Cessena (zwaną również Drogą Basków). Szlak zjazdu wyznaczała natomiast pokrywa śnieżna. Wedle planu miał przebiegać kolejno przez fragmenty trzech dróg – m.in. arcytrudny Trawers Messnera oraz tzw. Drogą Polską Jerzego Kukuczki i Tadeusza Piotrowskiego z 1986 r.

Poprzednia próba była nieudana

O pomyśle Bargiela, by do zdobywania najwyższych szczytów świata (a zwłaszcza przyspieszania w ten sposób powrotów do bazy) używać nart, już pisałem. Podobnie jak o jego poprzednich osiągnięciach: wejściach, a potem zjazdach ze „środkowej” Shishapangmy w 2013 r. , Manaslu w 2014 r., Broad Peak w 2015 r., a wreszcie pokonania w rekordowym czasie pięciu siedmiotysięcznych szczytów Śnieżnej Pantery w 2016 r. Relacjonowałem również jego pierwszą próbę zdobycia w ten sposób K2 w roku ubiegłym. Wtedy zawiodła pogoda. Choć wedle samego Bargiela była szansa wejścia na szczyt, to zjazd wydawał się zbyt niebezpieczny, było zbyt ciepło. Na dodatek nie mógł też liczyć podczas odwrotu na wsparcie pozostałych członków ekipy.

Czytaj także: Alpinizm to ludzie. Prawdziwy sukces to wrócić w komplecie

Zmiana taktyki, brat z dronem

Teraz, wyciągając wnioski z poprzedniej wyprawy, Jędrek zmienił taktykę. Wziął ze sobą Janusza Gołąba, jednego z najwybitniejszych i najbardziej doświadczonych wspinaczy ostatnich dekad, w latach 90. autora wielu pionierskich przejść wielkościanowych, a potem pierwszego zimowego wejścia na Gasherbrum I. Znaczenie ma i to, że w marcu Gołąb wrócił z tzw. zimowej polskiej wyprawy narodowej na K2.

Podczas K2 SkiChallenge (bo takie miano na potrzeby mediów i sponsorów ma przedsięwzięcie Bargiela) miał pomagać Jędrkowi tuż przed atakiem szczytowym i być zabezpieczeniem w razie jakichkolwiek problemów. Równie ważną zmianą w logistyce wyprawy było zatrudnienie – co jest nowością w przypadku Bargiela – czwórki pakistańskich tragarzy wysokościowych (tzw. HAPsów – od high altitude porters). Nie tylko pomagali oni transportować zaopatrzenie do kolejnych obozów, ale także poręczowali trasę i wykonywali inne specjalistyczne czynności konieczne do przygotowania ataku. I, co najważniejsze, również mogli ruszyć w razie kłopotów na ratunek.

Inny już wymiar miało zabranie na K2 młodszego brata Bartłomieja, który jest specem od obsługi dronów i udaje mu się za pomocą tego urządzenia sprawdzać sytuację (np. stan naśnieżenia, co jest pomocne przy planowaniu detali zjazdu), a potem dokumentować akcję z nieosiągalnej dotąd perspektywy (nie wspominając o głośnym już w branży użyciu drona Bartka do uratowania Ricka Allena, brytyjskiego wspinacza, który miał wypadek ma sąsiednim Broad Peak). Teraz okazało się na dodatek, że Bartek Bargiel zdołał ponoć doprowadzić drona na sam szczyt K2! Co też jest pierwszym takim wyczynem na świecie.

I choć w ostatniej chwili okazało się, że Janusza Gołąba zmogła w obozie III choroba i nie mógł on ruszyć wyżej razem z Bargielem, to w sumie nowa taktyka okazała się zasadna.

Wielkie gratulacje, Jędrek!

Czytaj także: Narodowa wyprawa na K2 to były dobrze wydane pieniądze?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama