Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Kaja Godek pozwana za słowa o „zboczonej” orientacji

Kaja Godek Kaja Godek mat. pr.
16 osób dotkniętych homofobiczną wypowiedzią Kai Godek w Polsat News chce oświadczenia z przeprosinami – w postaci 30-sekundowego spotu – wyemitowanego zarówno na antenie Polsat News, jak i w internecie.

26 maja 2018 r. w programie „Tak czy Nie” w Polsat News Kaja Godek – jako fundamentalistyczna specjalistka od aborcji i zwolenniczka całkowitego jej zakazu – komentowała wyniki irlandzkiego referendum. Obywatele Irlandii powiedzieli wtedy zdecydowane „tak” w sprawie złagodzenia przepisów regulujących przerywanie ciąży.

„Jeżeli premier Irlandii (Leo Varadkar) obnosi się ze swoją dziwną orientacją, deklaruje w mediach, że ma partnera homoseksualnego, jeżeli jest to przyjmowane jako normalne, to dla mnie jest potworne, że taki kraj określa się mianem katolickiego” – zaczęła swoją wypowiedź Godek. Później, dopytywana przez dziennikarkę, co to znaczy „dziwna orientacja”, dodała: „zboczenie”. I później potwierdziła: „tak, według mnie osoba homoseksualna jest zboczona”.

Narusza godność człowieka

Dziś 16 osób dotkniętych tą wypowiedzią postanowiło złożyć przeciwko Kai Godek pozew o naruszenie dóbr osobistych. To aktywiści różnych organizacji LGBT, ale też prawnicy i prawniczki, radczynie prawne, wykładowca akademicki oraz osoby prywatne. Jedną z nich jest Aleksandra Muzińska ze stowarzyszenia „Miłość nie Wyklucza”, której celem jest wprowadzenie do polskiego prawa zapisów o pełnej równości małżeńskiej. – Ogromnie poruszające jest dla mnie to, że w dużej telewizji słyszę z ust komentatorki życia politycznego, że jestem zboczona. Nie mam się za kogoś zboczonego. Dopóki nie postawimy jej granicy, to Kaja Godek dalej będzie obrażać i moi krewni będą musieli dalej słuchać absolutnych bredni na temat bliskiej osoby – mówi.

Czytaj także: Kai Godek przymknięto drzwi w Sejmie, ale ich nie zatrzaśnięto

Pozywający szefową Fundacji Życie i Rodzina nie chcą pieniędzy. Zależy im na oświadczeniu z przeprosinami – w postaci 30-sekundowego spotu wyemitowanego zarówno na antenie Polsat News, jak i w internecie na portalu tej telewizji.

Słowa Kai Godek w odniesieniu do osób o orientacji homoseksualnej są obraźliwe, bo słowo „zboczony” ma wyraźnie negatywną, wulgarną konotację jako dziwaczny, podejrzany, nieprawidłowy. A to są określenia, które wykraczają poza ramy dopuszczalnej krytyki czy osobistych opinii, bo naruszają godność, która przysługuje każdemu człowiekowi – mówi mecenas Wojciech Kozłowski, który reprezentuje pozywających.

Ponieważ polski Kodeks karny – mimo starań społeczności LGBT – wciąż nie penalizuje homofobicznej mowy nienawiści, w pozwie powołano się tylko na przepisy Kodeksu cywilnego dotyczące ochrony dóbr osobistych. Na taką „odważną” zmianę w kk nie zdecydował się dotychczas żaden rząd.

Nie tylko Godek

Według Godek orientacja homoseksualna to źródło wszelkiego zła. Ostatnio apelowała o „zatrzymanie homopropagandy” w Lublinie, namawiając do podpisywania petycji w sprawie zakazu Marszu Równości (miał się odbył 13 października, ale zakazał go prezydent miasta, a sąd okręgowy podtrzymał tę decyzję). Kilka lat temu przekonywała, żeby „nie dać się zastraszyć tęczowej policji myśli”. Jest też fanką dr. Paula Camerona, który dwa lata temu miał wizytę w Sejmie, a którego badania nazywane są homofobiczną pseudonauką.

Ale Godek nie jest przecież odosobniona w swoich poglądach. Wymieniać można długo. Od ostatnich wypowiedzi wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka („Nie promujmy zboczeń, dewiacji, wynaturzeń”), przez szefa MON Mariusza Błaszczaka (nazwał uczestników Marszu Równości w Poznaniu „sodomitami”), po wypowiedzi Wojciecha Cejrowskiego, znanego podróżnika, autora programów telewizyjnych i książek, który regularnie mówi o „pedałach, pederastach oraz zboczeńcach”.

Oczywiście przejawów homofobicznej mowy nienawiści jest w Polsce wiele, ale wypowiedź Kai Godek była szczególna, bo wygłoszono ją w telewizji w tak zwanym prime time, czyli w czasie wysokiej oglądalności. I słowa Kai Godek faktycznie rezonowały, zachęcały do podobnych wypowiedzi: po jej słowach nastąpił wyraźny przyrost innych wypowiedzi homofobicznych, zarówno wpisów w internecie, jak i wypowiedzi innych osób publicznych – mówi mecenas Kozłowski.

Czytaj także: Kaja Godek. Pierwsza antyaborcjonistka III RP

Poza tym, jak przekonują inicjatorzy pozwu, Kaja Godek, w odróżnieniu od posłów czy ministrów, nie jest objęta żadnym immunitetem. A to znaczy, że można pociągnąć ją do odpowiedzialności cywilnej. A przy okazji nie ukrywają ambicji na coś jeszcze: nowy standard orzeczniczy w sprawach dotyczących naruszenia dóbr osobistych osób LGBT.

Szczególny proces

Mecenas Kozłowski uważa, że to szczególny proces. Były w przeszłości podobne, dotyczące naruszenia dóbr osobistych w sytuacjach prywatnych, sąsiedzkich. Tutaj zaskarżono wypowiedź masową, znanej osoby, więc pod tym względem to proces wyjątkowy. – Nigdy nie próbowaliśmy zadziałać w takiej sprawie wspólnym frontem jako osoby homoseksualne. Teraz chcieliśmy pokazać, że jest nas więcej” – mówi Aleksandra Muzińska. I dodaje, że chciałaby, żeby Kaja Godek przeczytała pozew, zanim przekaże go prawnikom: On jest fantastyczną lekturą, z której można się wiele nauczyć.

Czytaj także: Homofobia narodowa

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama