Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Samosąd nad pomnikiem ks. Henryka Jankowskiego

Przewrócony pomnik Henryka Jankowskiego Przewrócony pomnik Henryka Jankowskiego Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Ten pomnik należało usunąć, ale legalnie. W świetle dnia. Nie na zasadach samosądu ocierającego się o happening.

21 lutego o trzeciej w nocy trzech mężczyzn obaliło pomnik prałata Henryka Jankowskiego, stojący w Gdańsku na skwerze, który też nosi imię duchownego. Zdarzenie zostało zarejestrowane, a film umieszczony w sieci. Mężczyźni założyli figurze pętlę na szyję i podważyli cokół. Pomnik upadł na gumowe opony, które ułożyli wcześniej, aby zapobiec jego rozbiciu, bo – jak oświadczyli – „celem jest rozbicie fałszywego i ohydnego mitu Henryka Jankowskiego, nie zaś – materii jego pomnika”. Uczestnicy tego „eventu” obszerny manifest wyjaśniający pobudki ich działania przekazali redakcji OKO.press. Zawiera on m.in. akt oskarżenia pod adresem nieżyjącego od ośmiu lat prałata, kapelana NSZZ „Solidarność”, obejmujący nie tylko pedofilię, ale także ekscesy polityczne, w tym głoszenie poglądów antysemickich.

Zawiera też oskarżenia pod adresem Kościoła katolickiego i jego hierarchów, którzy milczeli lub tolerowali czynione zło. Dostaje się również administracji publicznej, która odznaczała, honorowała, a potem po śmierci upamiętniała prałata.

Na zwalonym pomniku jego burzyciele ułożyli strój ministranta oraz dziecięcą bieliznę. Czekali na przyjazd policji. Zostali zatrzymani i przewiezieni na komendę. Według OKO.press wszyscy trzej są z Warszawy. Mają za sobą udział w różnych protestach (blokady marszów faszystowskich, protesty przeciw ekshumacjom smoleńskim, przerwanie koncertu Chóru Aleksandrowa).

W oczekiwaniu na cywilizowane rozwiązanie

Sprawa księdza Jankowskiego wybuchła w grudniu 2018 r. po publikacji w „Dużym Formacie” reportażu „Sekrety Świętej Brygidy” Bożeny Aksamit. Autorka opisała w nim przypadki nadużyć seksualnych, których prałat Jankowski, kapelan „Solidarności”, zasłużony dla antykomunistycznej opozycji w latach 80. XX w., miał się dopuszczać wobec nieletnich. Sygnały o tego typu nadużyciach wobec nastoletnich chłopców były już wcześniej, w 2004 r., ale prokuratura do niczego nie doszła. Nie było dowodów, czy też nie chciała ich znaleźć – nie wiadomo.

Po wspomnianym reportażu pomnik prałata stał się dla walczących z pedofilią w Kościele miejscem symbolicznym – rodzajem pręgierza, pod którym dawali upust emocjom (oblanie czerwoną farbą, obrzucenie jajami, nałożenie prześcieradła, ustawianie bucików i zabawek, kartki z napisem „pedofil”). Członkowie Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk i Fundacji „Nie lękajcie się” organizowali pod nim manifestacje piętnujące brak reakcji ze strony hierarchów Kościoła.

Pojawiły się żądania demontażu monumentu, zmiany nazwy skweru, pozbawienia prałata tytułu honorowego obywatela miasta Gdańska. Wszystko to nie są kwestie do rozstrzygnięcia z dnia na dzień. Prezydent i radni mieli się nimi zająć w styczniu br. Ale – jak wiadomo – doszło do zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza. Była żałoba, pogrzeb, a teraz miasto szykuje się do przedterminowych wyborów. W tej sytuacji radykalne działania podjęte przez trzech panów ze stolicy wydają się niewłaściwe, przedwczesne, służące nie tyle rozwiązaniu problemu, ile podgrzaniu społecznych emocji.

Adam Szostkiewicz: Runął pomnik, runął mit

Jakich gestów potrzebujemy?

„Powodowani troską o dobro wspólne i szacunkiem dla godności i wolności człowieka podejmujemy nasze działanie w przekonaniu o jego słuszności, a także – o pożyteczności publicznej. Poddajemy je pod osąd wspólnoty” – napisali autorzy nocnego widowiska. Ich symboliczne działanie nałożyło się na inny gest, mający miejsce kilkanaście godzin wcześniej.

Papież Franciszek spotkał się z posłanką Joanną Scheuring-Wielgus oraz przedstawicielami Fundacji „Nie lękajcie się”, aby porozmawiać o pedofilii w polskim Kościele. Przyjął od nich raport o tym, jak polscy hierarchowie ukrywają duchownych, którzy wykorzystują nieletnich. W świat poszedł obraz papieża Franciszka całującego rękę Marka Lisińskiego, ofiary księdza pedofila, prezesa „Nie lękajcie się”. To gest wielowymiarowy – pokory, współczucia, szacunku, prośby o wybaczenie. Lisicki mówił potem, że widział wzruszenie na twarzy papieża.

Posłanka Scheuring-Wielgus, Fundacja „Nie lękajcie się”, Stowarzyszenie Lepszy Gdańsk pracują wspólnie nad rozwiązaniem, które pozwoliłoby wyświetlić pedofilskie sprawki polskich duchownych, rozwiązać problem w ramach szerokiej komisji – na wzór tych, które powołano już w innych krajach. Komisji umocowanej prawnie. Chodzi o dotarcie do prawdy i wyciągnięcie konsekwencji. Nawet jeśli Kościół katolicki w Polsce się opiera. To nie tylko jego wina, ale i wielki błąd. Tej fali powstrzymać nie zdoła. Ważne jest jednak, by rozliczeniu nadać jakąś cywilizowaną formę. By nie poszło na żywioł. Nie sprowadziło się do faktów medialnych, które opinia publiczna będzie przyjmować na wiarę.

A podgrzewanie emocji poprzez radykalne gesty temu celowi nie służy. Choć można zrozumieć zniecierpliwienie, to nocna akcja jest bardziej niedźwiedzią przysługą niż pomocą tym, którzy chcą znaleźć dobre rozwiązanie. Ten pomnik należało usunąć, ale legalnie. W świetle dnia. Nie na zasadach samosądu ocierającego się o happening.

Jan Hartman: Za nas zwalili Jankowskiego. Teraz nas potrzebują!

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama