JOANNA PODGÓRSKA: – Zbadała pani postawy życiowe Polek i podobno wyszedł pani Biedroń?
KATARZYNA PAWLIKOWSKA: – Można powiedzieć „Biedrońki”. W porównaniu z badaniem sprzed sześciu lat Polki bardzo się zmieniły. Oczywiście ciągle jest część społeczeństwa bardzo tradycyjna, ale kobiety są coraz bardziej liberalne i otwarte światopoglądowo. Deklarują silne przywiązanie do wartości rodzinnych, ale to wcale nie wyklucza faktu, że – choć nie lubią tego słowa – są feministkami. 85 proc. uważa, że kobieta powinna być równorzędną partnerką mężczyzny, a prawie 80 proc. deklaruje, że pożądaną cechą kobiety jest niezależność. Polki przez pokolenia miały bardzo silnie wdrukowane, że dom, rodzina są wartością nadrzędną. Były zajęte dbaniem o najbliższych, o dom, o dzieci w najbardziej podstawowym wymiarze. Z babki i matki na córkę dziedziczyłyśmy to w wychowaniu. Ale ten transfer został ostatnio przerwany. Pierwszy raz w historii młode dziewczyny wchodzą w świat wychowane przez swoje matki na kobiety niezależne. To nie znaczy, że nierodzinne, ale takie, które potrafią się dzielić obowiązkami, znają swoją wartość, chcą mieć swoje pasje.
Skręcają w lewą stronę?
Powiedzmy, że są na tej drodze. Silny nacisk konserwatywny w ostatnich latach obudził w kobietach bunt. Czarny Protest wywołał efekt kuli śniegowej. Można powiedzieć, że PiS postawiło nas pod ścianą, zderzyło z trudnymi pytaniami i trzeba się było zdeklarować – gdzie ja w tym wszystkim jestem. Radykałowie z prawej strony zradykalizowali kobiety w lewo. Bardzo wzrosło poparcie dla takich postulatów, jak pozostawienie kobiecie decyzji o przerwaniu ciąży, dla związków jednopłciowych czy stanowczego rozdziału Kościoła od państwa. Oczywiście to nie znaczy, że one wszystkie pójdą głosować na Biedronia, ale jest w nich świadomość, o czym on mówi.