Szkoła na miejskiej kroplówce
Rozmowa z prezydentem Szczecina Piotrem Krzystkiem o kosztach edukacji
JOANNA CIEŚLA: – Ile godzin dziennie zajmuje się pan sprawami oświaty?
PIOTR KRZYSTEK: – Ostatnio to pewnie połowę mojego czasu. Cała reszta spraw, takich jak drogi, budownictwo komunalne, opieka społeczna itd., liczona łącznie, zajmuje mi drugie tyle.
Co jest tak czasochłonne w prowadzeniu szkół? Na co choruje edukacja?
Od kiedy ruszyła reforma systemu edukacji: remonty, setki zadań inwestycyjnych, kombinacje, by z kolejnymi etapami prac zdążyć na kolejne rozpoczęcia roku szkolnego. Problemy oświaty to w tej chwili najbardziej bolący problem wszystkich samorządów w Polsce. Jesteśmy w sytuacji niezwykle trudnej. Rekrutacja do szkół średnich dwóch roczników uczniów już sama w sobie jest wielkim wyzwaniem. Protest nauczycieli niesie dodatkowe niewiadome, emocje i stres. Patrzę na to też przez pryzmat prywatny, jako ojciec trójki dzieci: studenta, maturzysty i uczennicy podstawówki, na szczęście nie w ósmej klasie. Ale też rozumiem uzasadnienie strajku nauczycieli.
Jest pan spokojny o organizację matury w szkole syna?
Względnie spokojny. Jak dotąd – mimo trwającego strajku – wszystkie egzaminy się odbywały. Dużą pracę wykonali dyrektorzy naszych szkół. Liczę, że każdy z uczniów będzie miał szansę podejścia do egzaminu.
Część samorządowców obiecała, że wesprze strajkujących nauczycieli, tak by na ich budżety domowe nie przełożyły się potrącenia związane ze wstrzymaniem się od pracy. Szczecin też to zrobi?
Zdaniem naszych prawników przepisy są jednoznaczne, wynagrodzenie za strajk się nie należy. Funkcjonujemy w sferze finansów publicznych i mamy znacznie mniej możliwości niż sfera prywatna.
A czy ma pan informacje o odrabianiu powstałych przez strajk zaległości w podstawówce córki?