Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Biskupi listy piszą

Od lewej: bp Artur G. Miziński, abp Marek Jędraszewski, abp Stanisław Gądecki, prymas Wojciech Polak, ks. Adam Żak Od lewej: bp Artur G. Miziński, abp Marek Jędraszewski, abp Stanisław Gądecki, prymas Wojciech Polak, ks. Adam Żak Adam Stępień / Agencja Gazeta
Na najbliższą niedzielę episkopat rzymskokatolicki przygotował dwa listy. Jeden zachęca wiernych do udziału w wyborach europejskich. Drugi podejmuje temat pedofilii w Kościele.

Mówił o tym abp Wojciech Polak podczas środowego briefingu prasowego po spotkaniu Rady Stałej Episkopatu. Prymas stał się dziś twarzą Kościoła na odcinku pedofilii w szeregach kleru.

Nic dziwnego, bo jego postawa odróżnia się korzystnie od pamiętnych wystąpień jego braci w biskupstwie: księży Głódzia i Jędraszewskiego. Brali oni zresztą udział w posiedzeniu Rady Stałej. To dodaje gorzkiego smaku obecnej sytuacji. Dokument „Wrażliwość i odpowiedzialność” przyznaje przecież, że „biskupi nie uczynili wszystkiego, aby zapobiec krzywdom”. Tymczasem Jędraszewski i Głódź takiego zdania nie byli gotowi wcześniej wypowiedzieć.

„Nie ma słów, by wyrazić nasz wstyd”

Ważniejsze jednak, że list napisany jest innym niż ich językiem. Przywołuje nawet film braci Sekielskich. I to nie po to, aby go atakować, jak robi część prawicy kościelnej i politycznej, ale by jedną ze scen zilustrować moralną powagę sytuacji, w jakiej znalazł się Kościół w Polsce po emisji filmu. Czytamy, że „nie ma słów, aby wyrazić nasz wstyd z powodu skandali seksualnych z udziałem duchownych. Są one powodem wielkiego zgorszenia i domagają się całkowitego potępienia, a także wyciągnięcia surowych konsekwencji wobec przestępców oraz wobec osób skrywających takie czyny”.

Nowy język pokuty, ale wciąż bez odpowiedzi

Trudno się z biskupami nie zgodzić. Diagnoza jest trafna do bólu: chodzi o kryzys wiarygodności Kościoła instytucjonalnego w oczach wiernych i obywateli. Tylko że przed filmem Sekielskich takiego języka nie słyszeliśmy. A list nie przynosi nadal odpowiedzi na podstawowe pytania o dymisję – jeśli nie całego episkopatu, to niektórych biskupów, o prawdziwie niezależną komisję śledczą, o odszkodowania dla ofiar, o zgubny wpływ przymierza ołtarza z tronem. Niech to osądzą sami wierni. To od nich zależy, czy Kościół jako instytucja odbuduje zaufanie do siebie.

Słowo na wybory

Łatwo nie będzie. Pierwszym testem będzie, czy w nadchodzącą niedzielę list zostanie odczytany w kościołach w całości i podczas mszy z największą frekwencją. Na dodatek jest to niedziela wyborcza. Ciekawe, jaki wniosek wyciągną z listu wyborcy zamierzający głosować na polityków odsądzających film Sekielskich od czci i wiary, a słuchający podczas mszy pokutnego głosu biskupów. Niektórzy mogą mieć z tym problem i zostać w domu.

Prezes fundacji „Nie lękajcie się”: Rozliczanie Kościoła w Polsce nie będzie łatwe

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną