Mówił o tym abp Wojciech Polak podczas środowego briefingu prasowego po spotkaniu Rady Stałej Episkopatu. Prymas stał się dziś twarzą Kościoła na odcinku pedofilii w szeregach kleru.
Nic dziwnego, bo jego postawa odróżnia się korzystnie od pamiętnych wystąpień jego braci w biskupstwie: księży Głódzia i Jędraszewskiego. Brali oni zresztą udział w posiedzeniu Rady Stałej. To dodaje gorzkiego smaku obecnej sytuacji. Dokument „Wrażliwość i odpowiedzialność” przyznaje przecież, że „biskupi nie uczynili wszystkiego, aby zapobiec krzywdom”. Tymczasem Jędraszewski i Głódź takiego zdania nie byli gotowi wcześniej wypowiedzieć.
„Nie ma słów, by wyrazić nasz wstyd”
Ważniejsze jednak, że list napisany jest innym niż ich językiem. Przywołuje nawet film braci Sekielskich. I to nie po to, aby go atakować, jak robi część prawicy kościelnej i politycznej, ale by jedną ze scen zilustrować moralną powagę sytuacji, w jakiej znalazł się Kościół w Polsce po emisji filmu. Czytamy, że „nie ma słów, aby wyrazić nasz wstyd z powodu skandali seksualnych z udziałem duchownych. Są one powodem wielkiego zgorszenia i domagają się całkowitego potępienia, a także wyciągnięcia surowych konsekwencji wobec przestępców oraz wobec osób skrywających takie czyny”.
Nowy język pokuty, ale wciąż bez odpowiedzi
Trudno się z biskupami nie zgodzić. Diagnoza jest trafna do bólu: chodzi o kryzys wiarygodności Kościoła instytucjonalnego w oczach wiernych i obywateli. Tylko że przed filmem Sekielskich takiego języka nie słyszeliśmy. A list nie przynosi nadal odpowiedzi na podstawowe pytania o dymisję – jeśli nie całego episkopatu, to niektórych biskupów, o prawdziwie niezależną komisję śledczą, o odszkodowania dla ofiar, o zgubny wpływ przymierza ołtarza z tronem. Niech to osądzą sami wierni. To od nich zależy, czy Kościół jako instytucja odbuduje zaufanie do siebie.
Słowo na wybory
Łatwo nie będzie. Pierwszym testem będzie, czy w nadchodzącą niedzielę list zostanie odczytany w kościołach w całości i podczas mszy z największą frekwencją. Na dodatek jest to niedziela wyborcza. Ciekawe, jaki wniosek wyciągną z listu wyborcy zamierzający głosować na polityków odsądzających film Sekielskich od czci i wiary, a słuchający podczas mszy pokutnego głosu biskupów. Niektórzy mogą mieć z tym problem i zostać w domu.
Prezes fundacji „Nie lękajcie się”: Rozliczanie Kościoła w Polsce nie będzie łatwe