Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Nauczycielki przedszkolne mówią: dość! Masowo odchodzą z zawodu

O nauczycielkach przedszkolnych w Polsce myśli się z lekceważeniem, co przejawia się również w języku. O nauczycielkach przedszkolnych w Polsce myśli się z lekceważeniem, co przejawia się również w języku. Unsplash
Zarabiają niewiele i nie jest jasne, czy po wakacjach dostaną dodatek za wychowawstwo. Najtrudniejsza sytuacja jest w Warszawie. W stołecznych przedszkolach czekają wakaty na 600 nauczycielek.

Chaos przy naborze do szkół średnich to dopiero początek kłopotów, z jakimi przyjdzie się nam mierzyć w nowym roku szkolnym. Problemy dotkną wszystkich. Nauczyciele będą pracować w trudniejszych niż zwykle warunkach i zmagać się z napięciem politycznym. Rodziców czeka bałagan organizacyjny. A najtrudniej będzie samym uczniom, skazanym na trwanie w doraźnych sytuacjach i prowizorkach. I to już od samego początku edukacji. Deforma, przeprowadzona w straceńczym tempie przez MEN, skutkuje brakiem nauczycieli. Za mało jest anglistów, matematyków, wuefistów i fachowców od przedmiotów branżowych. Zabraknie też nauczycielek w przedszkolach. Pierwszych, z jakimi stykają się dzieci.

Przedszkola bez nauczycielek

Stolica alarmuje jako pierwsza, bo tu problem jest największy. Przed rokiem też trudno było skompletować kadrę w niektórych placówkach. Dyrektorki już wtedy podkreślały, że odpływ nauczycielek jest ogromny. Starsze odchodzą na wcześniejsze emerytury, młodsze decydują się na lepiej płatną pracę, choćby w prywatnych przedszkolach. Pod koniec ubiegłych wakacji w Warszawie brakowało 220 nauczycielek. Wiadomo już, że teraz, po strajku i kolejnych decyzjach MEN, brakuje 600. A zarazem ciągle się słyszy, że w wielu dzielnicach nie ma miejsc dla trzylatków.

W Krakowie też niełatwo. Jest 160 wolnych etatów dla nauczycieli, a najbardziej potrzebni są wychowawcy przedszkolni.

Nie ma jeszcze danych z wielu części kraju, bo urzędnicy ciągle pracują nad uzupełnieniem arkuszy organizacji szkół i przedszkoli. Z różnych stron Polski docierają jednak sygnały, że wielu przedszkolaków zostanie bez wychowawczyń. Wiadomo też, że największe zapotrzebowanie jest w dużych miastach.

Nauczycielki przedszkolne bez dodatku

Sytuacja nauczycielek przedszkolnych jest niekorzystna od lat. Po strajku stała się w dodatku niejednoznaczna.

Nowelizację Karty Nauczyciela Sejm przyjął w czerwcu niemal jednogłośnie. Umożliwi ona niemal 10-proc. podwyżkę pensji. Jest też mowa o 300 zł dodatku za wychowawstwo klasy. ZNP jeszcze przed wakacjami zwrócił uwagę, że taki zapis wyklucza nauczycieli pracujących w przedszkolach, gdzie klas przecież nie ma.

Do Senatu, gdzie pod koniec czerwca miała być głosowana nowelizacja KN, trafiły setki maili. Nauczyciele przedszkolni prosili, by dodatek za wychowawstwo objął również ich. Co prawda trzech senatorów zgłosiło taką poprawkę, ale nowelizację przyjęto bez zmian.

Przedstawiciele MEN tłumaczą, że samorządy mogą wypłacać dodatki także nauczycielom przedszkolnym, o ile znajdą środki. A zatem tam, gdzie samorządy są bogate, sytuacja zapewne okaże się lepsza. Władze Lublina zapewniają np., że jednych i drugich nauczycieli będą traktować tak samo. Z drugiej strony pojawiają się pogłoski, że samorządy zobligowane do wypłacania większych pensji nauczycielom szkolnym będą musiały „oszczędzić” na przedszkolnych. Rząd przewidział podwyżki, ale nie dał wyższych subwencji. Gdzieś będzie trzeba „wygospodarować” pieniądze na 10-proc. wzrost pensji.

Czytaj także: W polskich przedszkolach brakuje od 30 do 60 proc. miejsc

Pierwsza nauczycielka

O nauczycielkach przedszkolnych w Polsce myśli się z lekceważeniem, co widać także w języku. Panie pracujące w przedszkolach nazywane są z pobłażaniem „przedszkolankami”. To słowo przenosi ciężar zawodu w stronę funkcji opiekuńczych. Zapominamy często, że nauczycielki przedszkolne to pedagożki, które uczą i wychowują. Przedszkole pełni ważną funkcję edukacyjną, wyrównuje szanse, wyłapuje nieprawidłowości, pozwala rozpocząć pracę z dysfunkcjami, jeszcze zanim dziecko stanie się uczniem.

No i rosną wymagania rodziców. Nie chcemy już, by przedszkole było przechowalnią dla dzieci, gdy jesteśmy w pracy. Dzieci mają się rozwijać, zaprzyjaźniać, uczyć życia w społeczeństwie, tolerancji, piosenek, podstaw czytania i liczenia. Aby tak się działo, muszą mieć opiekunki, które chcą pracować i czują się szanowane. Prestiżu nie dodaje zawodowi to, że wybierają go niemal wyłącznie kobiety. Zawody silnie sfeminizowane są z reguły słabo opłacane.

Przywykliśmy z wielką estymą traktować profesora uniwersyteckiego, z niewielką – nauczycielkę przedszkolną. Profesorowi państwo oferuje daleko wyższą pensję po latach pracy naukowej. Zapominamy, że nauczycielkę przedszkolną państwo też skazuje na długą ścieżkę awansu zawodowego, a na końcu i tak nisko wynagradza. Tymczasem na życie dziecka ogromny wpływ ma codzienny, wielogodzinny kontakt z osobą, która jest jego opiekunką i nauczycielką na bardzo wczesnym etapie rozwoju.

Czytaj także: Brzydki zapach biedy, czyli o pewnej aferze w przedszkolu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną