Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Dziennik szkolny

Brakuje nawet toalet. Zapiski szkolne w czasach kryzysu

Niektóre dzisiejsze kłopoty są skutkiem wieloletnich zaniedbań, ale pisowska zmiana systemu oświaty na pewno nie pomoże ich przezwyciężyć. Niektóre dzisiejsze kłopoty są skutkiem wieloletnich zaniedbań, ale pisowska zmiana systemu oświaty na pewno nie pomoże ich przezwyciężyć. Max Skorwider
Ojciec ucznia z pierwszej klasy liceum: „Plan lekcji Bartka: zajęcia od 8.00 do 20.45. Po drodze trzy–cztery godziny okienek. To nie może być prawda”.
Minister edukacji Dariusz PiontkowskiMateusz Włodarczyk/Forum Minister edukacji Dariusz Piontkowski

W dniu rozpoczęcia roku szkolnego domknęła się pisowska zmiana systemu oświaty. Gimnazja zostały zlikwidowane, ich ostatni absolwenci, razem z pierwszymi absolwentami ośmioletnich podstawówek po mękach rekrutacji (POLITYKA 26), właśnie rozpoczęli naukę w szkołach średnich. Ci po gimnazjach zostaną w nich trzy lata, ci po podstawówkach – cztery. Będą się uczyć w tych samych budynkach, z tymi samymi nauczycielami, ale według inaczej ułożonych programów. Zamieszanie w najlepsze trwa nadal w podstawówkach, od ubiegłego roku powiększonych o klasy siódmą i ósmą. A także w przedszkolach, do których zawrócone zostały dzieci sześcioletnie; według planów sprzed kilku lat miały zaczynać naukę w pierwszej klasie, ewentualnie przygotowywać się do niej w szkolnych zerówkach.

Przeszliśmy przez pierwszy tydzień zrealizowanej zmiany systemu oświaty z uczniami, rodzicami, nauczycielami.

Poniedziałek, 2 września, pierwszy dzień roku szkolnego

Uczennica warszawskiego liceum im. Królowej Jadwigi: „Rozpoczęcie roku o 8.30. Tłum. Była jeszcze druga tura o 9.45. Razem jest nas, pierwszaków, 11 klas. Nasza wychowawczyni jest dość OK, w każdym razie zna szkołę. Ale pytaliśmy ją o innych nauczycieli: czy dobrze nam się trafiło, kto jest najostrzejszy, i powiedziała, że nie wie. Poza nią samą wszyscy nasi są nowi, i to dosłownie: zatrudnieni zostali w piątek. Nasza pani nawet nie zna ich imion”.

**

Biolożka, liceum w Kujawsko-Pomorskiem, wcześniej nauczycielka w gimnazjum: „Na razie nie mam umowy o pracę. Miała być w piątek, potem mówiono o poniedziałku, dziś usłyszałam, że »jakoś w tym tygodniu«.

Polityka 37.2019 (3227) z dnia 10.09.2019; Społeczeństwo; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziennik szkolny"
Reklama