Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

PiS nowego programu socjalnego nie ma. Tylko litanię dobrych chęci

Dziś już dla wszystkich jest oczywiste, że samobójstwem politycznym byłoby wycofać się z 500 plus. Dziś już dla wszystkich jest oczywiste, że samobójstwem politycznym byłoby wycofać się z 500 plus. Sandy Millar / Unsplash
Gdyby część socjalną programu PiS czytać expressis verbis, można by mieć nadzieję, że o władzę starają się odpowiedzialni politycy. Tyle że pisać można, dopóki starcza papieru. A Polsce potrzeba załatwienia spraw podstawowych.

Tym, co przeważyło o wyniku poprzednich wyborów parlamentarnych, było 500 plus. Dodatek wypłacany w gotówce na drugie dziecko w rodzinie. Pomysł bez precedensu w kraju, w którym od 1989 r. prowadzono politykę zaciskania pasa.

Gdy PiS ogłosił program, eksperci wieścili rychły upadek państwa. Ale jeśli to się stało (bo po części się stało), to w innych dziedzinach i innych sektorach. 500 plus się przyjęło i mimo że jest pomocą udzielaną przez państwo na kredyt, to nie wywróciło finansów publicznych. Intuicja partii władzy okazała się słuszna: pokolenia, które przeżyły dekady mozołu i stresu – bo bezrobocie, bo kredyty mieszkaniowe, krwawe walki o miejsca w żłobkach, a nawet na porodówkach – były u kresu sił. Po dekadach zaciskania zębów (prócz pasa) chciały, żeby wreszcie ktoś się nimi zajął. Przejął się. Pomógł.

Wycofanie 500 plus – polityczne samobójstwo

Dziś już dla wszystkich jest oczywiste, że samobójstwem politycznym byłoby wycofać się z 500 plus. Latem, na trzy miesiące przed wyborami, PiS podbił stawkę, rozszerzając program na pierwsze dziecko. Konkurencja podchwyciła myśl i obiecuje kontynuować program.

U progu wyborów nikt nie mówi też o „odbieraniu” trzynastki emerytom, skoro PiS prędko dołożył wyborcom w wieku późniejszym jeszcze jedną emeryturę.

Grupy, które naprawdę potrzebują wsparcia – samodzielni rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych – to akurat zbyt mała grupa, żeby opłacało się w jej sprawie zadłużać wspólny budżet. Zresztą bębenka już podbić się nie da. Nowy program wyborczy nie zapowiada więc kolejnych rewolucji.

Obietnice socjalne PiS nie zaspokoją potrzeb

Co jest w środku? Zaklinanie rzeczywistości. Po długim wstępie poświęconym 500 plus zaczyna się litania dobrych chęci. Jest np. program „Maluch”, budowany przez poprzedników i zarzucony przez PiS. W planach było zwiększanie dostępności przedszkoli i żłobków bez konieczności oglądania się na państwo. Skoro miejsc w tanich, publicznych placówkach mieliśmy niemal najmniej w Europie, za to świetnie rozwijała się sieć prywatna, która miała tylko jedną wadę – była za droga – to planowano dotować prywatne miejsca opieki. Ułatwiać ich prowadzenie, także w prywatnych mieszkaniach. Cywilizować i legalizować pracę opiekunek – wyprowadzając je z ogromnej szarej strefy. Oczywiście nie oprócz stawiania państwowych przedszkoli, ale obok. Tak miało być szybciej i taniej.

Za rządów PiS projekt zarzucono. Teraz w planach jest 146 tys. nowych miejsc sfinansowanych z programu, ale już tylko w placówkach prowadzonych przez gminy. Miejsc, które – nawet gdyby powstały – nie zaspokoją potrzeb choćby w jednej trzeciej. Partia zapowiada też wspieranie telepracy. I to już było. I zostało zarzucone pod hasłem przywracania Polakom prawa do „godziwych” etatów.

PiS obiecuje utrzymanie niskiego wieku emerytalnego. W poprzedniej kampanii to była kolejna skuteczna odpowiedź na zmęczenie całego pokolenia. Teraz zapowiadany jest program „Leki plus”, czyli darmowe medykamenty, anonsuje się „Seniora plus”, czyli specjalistyczną pomoc medyczną, i „Opiekę 75 plus” – a hasła dobrze brzmią, gdy chwalą się nimi politycy w objazdowej kampanii. Odpowiedzi na pytania o rosnące kolejki do lekarzy, ich masowe wyjazdy, rosnące ceny leków, zamykane szpitale i wciąż nierozwiązany kłopot lekarzy stażystów – brak.

Co dalej z 500 plus i co dla kobiet

PiS chwali się dorobkiem w zwalczaniu ubóstwa. W programie brak jednak zapowiedzi realnej reformy pomocy społecznej. W tej dziedzinie przez lata zrobiono bardzo wiele. Wypracowano koncepcje i standardy, które zablokowały się na braku finansowania. Nawet najlepsi i najbardziej oddani fachowcy od wyciągania ludzi z kłopotów za uszy nie dadzą rady zadaniu, zarabiając mniej, niż dostają od państwa ich podopieczni. Wartość pieniędzy rozdawanych przez państwo spada, bo inflacja rośnie, ceny idą w górę.

Tymczasem politycy społeczni, w tym autorzy pomysłu na 500 plus, przekonują, że program należałoby połączyć ze wspieraniem rodziców pracujących: 500 plus tylko dla tych, którzy sami zarabiają. Na to PiS się nie zgodzi, bo jest rozdarty między obowiązkiem robienia polityki a koniecznością zabiegania o głosy Kościoła, forsującego powrót do XIX-wiecznych stosunków w rodzinach.

Akurat prawom kobiet PiS poświęca w programie zaskakująco wiele miejsca. Walcząc o elektorat, kobiety, kobiecość, poświęcenie kobiet i pracę kobiet odmienia przez wszystkie przypadki. Padają nawet odwołania do Marii Skłodowskiej-Curie czy Jadwigi Andegaweńskiej jako pretekst dla wychwalania kobiecości w ogóle.

PiS chce walczyć z nierównością wynagrodzeń za tę samą pracę, rekompensować kobietom czas przeznaczany na funkcje opiekuńcze wobec starszych i dzieci. Zapowiada kontynuację „Mama 4 Plus”, czyli rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego w wysokości minimalnej emerytury, oraz monitorowanie wysokości zarobków. Zapowiada nawet prawo do poszanowania godności i intymności pacjentek w szpitalach. Brzmi jak projekt nowoczesnego rządu w nowoczesnym państwie. Pytanie tylko, co z pracą u podstaw.

Potrzeba załatwienia podstawowych spraw

PiS zarzucił całą listę problemów tak podstawowych jak ochrona przed przemocą, także ekonomiczną, a nawet przemocą ze strony państwa – dziś w Polsce kobiety umierają, bo odmawia im się prawa do podstawowych badań w szpitalach niewydolnych i ogarniętych obsesją ochrony życia poczętego. Polityka PiS jest nie tylko przeciw legalnej aborcji, ale też refundacji antykoncepcji, refundacji in vitro i bezpłatnego znieczulenia przy porodzie, przeciw edukacji seksualnej w szkołach i pełnemu dostępowi do badań prenatalnych. Są już regiony w Polsce, jak Podkarpacie czy Lubelszczyzna, gdzie takich badań po prostu nie da się przeprowadzić i ciężarne pacjentki jeżdżą setki kilometrów, np. do Warszawy – o ile wyrobią się z uzyskaniem skierowania.

Jest wreszcie PiS przeciw wprowadzeniu działań antyprzemocowych – co w praktyce zaczęło się od odcięcia organizacji od funduszy i przekazania ich ultraprawicowcom. Jakie znaczenie ma wobec tego program „Równość płac plus”?

Gdyby część socjalną programu PiS wyjąć z kontekstu i czytać expressis verbis, można by nabrać nadziei, że do wyścigu po władzę ustawili się odpowiedzialni politycy. Tyle że pisać można, dopóki starcza papieru. A Polsce potrzeba załatwienia spraw bazowych. Podstawowych.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną