Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Pała dla ucznia

Na szkolne konflikty policja?

Problem przemocy wśród nastolatków, także młodszych, jest tak samo realny jak inne problemy tej grupy – i silnie z nimi związany. Problem przemocy wśród nastolatków, także młodszych, jest tak samo realny jak inne problemy tej grupy – i silnie z nimi związany. locrifa / PantherMedia
Interwencje policji to już codzienność w szkołach.
Policjanci skarżą się, że nie mają pojęcia, jak się zachować podczas interwencji szkolnych.Darek Delmanowicz/PAP Policjanci skarżą się, że nie mają pojęcia, jak się zachować podczas interwencji szkolnych.

Wchodzą mundurowi. Miny poważne. Dzieciaki patrzą, co będzie. Do kogo? Ktoś płacze. Ktoś chce dzwonić po mamę. Ktoś ma uciechę – jest granda w szkole. Będą zakuwać w kajdanki? Jeśli tak, to kogo?

Policja w szkole to dziś niemal codzienny widok. W podwarszawskim Wawrze nawet raz w tygodniu przychodzi wezwanie do którejś z 20 szkół w rejonie. Po tym, jak w maju jeden z uczniów podstawówki śmiertelnie dźgnął kolegę, dyrektorzy są czujni i wolą dmuchać na zimne. Ale wawerski komisariat wcale nie jest wyjątkiem. Na szkolne interwencje jeżdżą policjanci z Warszawy, Krakowa czy Gdańska, ale też Pucka, Redy, Miastka, Pionek, Tczewa, Tomaszowa Mazowieckiego, Opola czy Starego Sącza. Patrole wzywano do niewielkiego Kębłowa czy małej Poręby. W kolejnych szkołach ogłasza się pisemnie „zasady postępowania na wypadek bójki”, wraz z wyraźną instrukcją dla nauczycieli, by wzywali policję – jak w Szamotułach.

Przez dziesięciolecia obowiązywała niepisana zasada, że policji nie wzywa się do dzieci. Tak, jak są wyjęte spod obowiązującego prawa, i nawet za ciężkie przestępstwa nie odpowiadają jak dorośli, tak społeczne wyczucie nakazywało chronić dzieci przed widokiem munduru. Powszechna intuicja mówiła to, co bez wątpliwości potwierdzają badania – że widok munduru wywołuje w człowieku szczególne reakcje – a dzieci nie są wolne od tej reguły. To trochę jak alarm we wszystkich komórkach ciała: człowiek jest bardziej skłonny się podporządkować, wykonać polecenie (zdarzało się nawet, że kasjerki w bankach oddawały przestępcom pieniądze tylko dlatego, że przychodzili w mundurach i mieli groźne miny). Tego stresu dzieciom chcieliśmy oszczędzić. Przez lata włączanie w życie szkół mundurowych ograniczało się więc do kilku konkretnych sytuacji, przy zagrożeniu demoralizacją, narkotykami, prostytucją, gdy wezwanie policji jest obowiązkowe.

Polityka 42.2019 (3232) z dnia 15.10.2019; Społeczeństwo; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Pała dla ucznia"
Reklama