Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Jacy jesteśmy rok po zabójstwie Pawła Adamowicza

Manifestacja solidarności z Gdańskiem po śmierci Pawła Adamowicza. Kraków, 19 stycznia 2019 r. Manifestacja solidarności z Gdańskiem po śmierci Pawła Adamowicza. Kraków, 19 stycznia 2019 r. Piotr Wojnarowski / Forum
Czy tragiczna śmierć Pawła Adamowicza coś zmieniła? Nie licząc tego, że wdowie po prezydencie utorowała drogę do europarlamentu, bratu do Sejmu, a zastępczyni na fotel włodarza miasta.

W niedzielę 12 stycznia, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w Gdańsku zapewne nie będzie osób, które nie wrócą myślami do wydarzeń z 13 stycznia 2019 r. Wtedy to w symbolicznym momencie, tuż przed „Światełkiem do nieba”, Stefan W. zaatakował, wykrzykując swoją niechęć do PO, nożem śmiertelnie ugodził prezydenta Gdańska, notabene już bezpartyjnego. W tym roku z puszką na datki, nie bez obaw, ruszy kwestować wdowa Magdalena, obecnie europosłanka.

Adamowicz był prezydentem o randze ponadlokalnej, politykiem opozycyjnym, skonfliktowanym z PiS, który dąży do zaanektowania wycinka obywatelskiej niezależności, jakim są samorządy. Jego śmierć została odczytana przez wielu jako mord polityczny – skutek ostrych podziałów w społeczeństwie, nagonki prowadzonej przeciw Adamowiczowi przez media bliskie obozowi rządzącemu. Pokłosie atmosfery wrogości, rozgrzania politycznych emocji.

Nasuwały się analogie z inną śmiercią – prezydenta Polski Gabriela Narutowicza. Stąd szok, wstrząs, ogromne poruszenie – tłumy na ulicach, dziesiątki tysięcy osób uczestniczących w pogrzebie. Wielu z nich towarzyszyła naiwna nadzieja na złagodzenie tonu politycznego dyskursu, na większą powściągliwość.

Pytanie o odpowiedzialność Stefana W.

W Gdańsku PiS nieco „odpuścił” tylko na czas żałoby, do wyborów nowego włodarza. Została nim w naturalny sposób Aleksandra Dulkiewicz, wcześniej zastępczyni i polityczna wychowanka Adamowicza. Lekkie przyhamowanie polegało na tym, że partia rządząca nie wyznaczyła w tych wyborach swojego kandydata. Ale czy w tych warunkach miałaby jakiekolwiek szanse?

Nowa pani prezydent buduje wizerunek osoby bardziej koncyliacyjnej, mniej konfrontacyjnej niż jej mentor. Ale nadzieja na wyciszenie emocji okazała się złudą. – To dlatego, że PiS jest partią, która nie uznaje innych kompromisów niż te na jej warunkach – powiada Jolanta Banach, działaczka lewicy, liderka ruchu miejskiego Lepszy Gdańsk.

Dulkiewicz bez mała od roku porusza się po mieście w towarzystwie ochrony ze względu na otrzymywane pogróżki. I jakoś nie ma na to rady.

Wciąż toczy się dyskurs dotyczący stanu psychicznego sprawcy ataku na Pawła Adamowicza. Rodzina prezydenta kwestionuje opinię, że Stefan W. był wtedy niepoczytalny. Taki werdykt byłby najwygodniejszy dla rządzących. Pozwalałby powiedzieć: ciszej nad tą trumną. – To, że władza nie kierowała ręką zamachowca, wcale nie znaczy, że nie ma z tym, co się stało, nic wspólnego – mówi prof. Cezary Obracht-Prondzyński, socjolog, antropolog, historyk z Uniwersytetu Gdańskiego. – Chodzi o społeczne klimaty, o to, jaką wspólnotę ta władza buduje.

Czytaj także: Krótki kurs psychiatrii po zabójstwie Pawła Adamowicza

Sytuacja frontowa w Gdańsku

Po roku można stwierdzić, że właściwie jest gorzej, niż było. Gdańsk pozostaje na cenzurowanym. Prof. Obracht-Prondzyński, choć zapewnia, że nie lubi skojarzeń militarnych, mówi o „sytuacji frontowej”, o „polityce opluwania miasta przy pomocy aparatu państwa w sposób systemowy i skoordynowany”.

Najpierw był spór o Europejskie Centrum Solidarności (ECS), o obciętą przez Ministerstwo Kultury dotację na działalność. Tu wygranym okazał się samorząd. Rządowi nie udało się przejąć instytucji. Do tego obywatele sięgnęli do portmonetek i zrobili zrzutkę. Potem władzy PiS były nie w smak zorganizowane przez Gdańsk obchody rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r. Wreszcie przypuściła ona atak w związku z Westerplatte. Jego finałem była specustawa odbierająca Gdańskowi tereny upamiętnione bohaterską obroną we wrześniu 1939 r. Ostatnio zaś podjęte zostały kroki, aby odebrać ECS tablice, na których w sierpniu 1980 r. spisano postulaty strajkowe wpisane przez UNESCO na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego „Pamięć Świata”. Chodzi o to, aby przenieść je do Instytutu Dziedzictwa Solidarności, placówki tworzonej przez rząd i związek zawodowy „Solidarność” w opozycji do ECS. Dużo jak na jeden rok.

Ale najgorsze to prowadzona w pisowskich mediach kampania deprecjonowania Gdańska w oczach Polski, przypisywania mu sympatii proniemieckich, sugerowania jakiejś nielojalności wobec kraju.

Czytaj także: PiS chce sobie przywłaszczyć tablice z postulatami

Co zmieniła śmierć prezydenta Adamowicza

Następnego dnia po finale WOŚP rozpoczną się w Gdańsku obchody pierwszej rocznicy śmierci prezydenta Adamowicza. Obejmą: nadanie nazwy jednej z ulic, premierę książki Katarzyny Żelazek „Śmierć Prezydenta. Czy zmienił nas tamten styczeń”, odsłonięcie tablicy pamiątkowej, międzywyznaniową modlitwę przy grobie, mszę świętą, wreszcie konferencję „Przemoc i polityka” w ECS.

Jolanta Banach zwraca uwagę na brak przejawów pamięci spontanicznej, niezorganizowanej. A tuż po tragedii można było odnieść wrażenie, że oto na naszych oczach rodzi się nowa zbiorowa legenda. Teraz nie jest to wcale takie oczywiste. Prof. Obracht-Prondzyński uważa, że Adamowicz ze swoją ewolucją mógłby być wzorcem samorządowego lidera. Dojrzewającego, zyskującego charyzmę, dokonującego wewnętrznych przewartościowań. Z człowieka zamkniętego w ciasnych konserwatywno-katolickich ramach Adamowicz w ostatnim etapie stał się kimś bardzo otwartym, przyjaznym migrantom, osobom LGBT, zwolennikiem równości na różnych płaszczyznach.

Socjolog przyznaje, że w wymiarze publicznym ta śmierć niczego nie zmieniła, ale może w indywidualnym. Uważa, że dla pewnych środowisk, dla młodego pokolenia gdańszczan jest to doświadczenie biograficzne, coś, co będą pamiętać. Ale czy jest to także doświadczenie formacyjne, nie zna odpowiedzi.

Może na to wszystko jeszcze za wcześnie? Może wciąż za dobrze pamiętamy osobę z krwi i kości, z zaletami, ale i słabościami. A może nie było jeszcze takiej próby, która skłaniałaby do szukania w tym, co reprezentował, jakiegoś kierunkowskazu, tarczy, oparcia, czy jak to sobie nazwiemy.

Czytaj także: Tęsknimy do innej polityki

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną