Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Połowa urlopu rodzicielskiego dla taty. W Finlandii

Zdominowany przez kobiety fiński rząd właśnie zdecydował, że urlopy rodzicielskie będą dzielone po równo między matki i ojców. Zdominowany przez kobiety fiński rząd właśnie zdecydował, że urlopy rodzicielskie będą dzielone po równo między matki i ojców. Picsea / Unsplash
Zdominowany przez kobiety fiński rząd właśnie zdecydował, że urlopy rodzicielskie będą dzielone po równo między matki i ojców. Wolne od pracy są prawie dwa lata – łącznie dla obojga.

Urlopy w Finlandii są długie, dwukrotnie dłuższe niż w Polsce. Choć na tle Europy ze swoimi 20 tygodniami, czyli 140 dniami roboczymi płatnego urlopu, i tak wypadamy całkiem nieźle.

W Finlandii właśnie dodatkowo je wydłużono, żeby zachęcić rodziców do sprawiedliwego podziału wolnego. Czas spędzony z mamą i tatą to najlepsza inwestycja, jaką można zrobić w trosce o kolejne pokolenia – przekonywał rząd. Zresztą nie bez racji; cała nowoczesna psychologia zbudowana jest na odkryciu, że mapy mózgowe, które tworzą się w najwcześniejszym dzieciństwie pod wpływem relacji z opiekunem, to albo wielki kapitał, albo przyczyna wielu późniejszych problemów. A mapy te są niezmienne.

Zaangażowanie ojców a przyrost naturalny

Rząd, bazując na dotychczasowych doświadczeniach, wierzy, że świeżo upieczeni rodzice docenią tę decyzję. Z tamtejszych diagnoz wynika, że to raczej kobiety biorą rolę hamulcowego, gdy para zaczyna rozmawiać o dzieciach. Większy udział ojców w wychowaniu miałby zmniejszyć te obawy. Tak się składa, że w krajach Europy, w których włączają się czynnie w rodzicielstwo, przyrost naturalny jest największy.

Decyzja Finów to kolejny etap wielkiej rewolucji, którą ich rząd rozumie i której jesteśmy świadkami: w jedno pokolenie wzorce życia rodzinnego przetasowały się i rozkładają po nowemu. Roczniki powojenne, czyli dzisiejsi dziadkowie, nie wyobrażały sobie jeszcze mężczyzny z wózkiem. Dziś tata na placu zabaw to oczywista oczywistość. Wstyd przyznać, że nie zmienia się pieluch.

Polska jest o tyle podobna do Finlandii, że to kobiety są hamulcowymi. Dzietność mamy jedną z najniższych w Europie i w ciągu ostatniej dekady kolejne rządy zrobiły niemało, by to zmienić. Kilkakrotnie wydłużono urlopy macierzyńskie – z trzech miesięcy do około roku, do tego następujące po nich urlopy wychowawcze, kiedyś bezpłatne, dziś częściowo sponsorowane przez państwo. Wraz z ewentualnym niewykorzystanym urlopem wypoczynkowym robi się sporo czasu z dzieckiem. Również u nas wprowadzono zasadę, że część urlopu musi wykorzystać tata, ale to tylko 14 dni. Dzietność nie rośnie, ale zainteresowanie takim urlopem już tak: w 2018 r. skorzystało z niego 200 tys. świeżo upieczonych ojców. Dla porównania: w 2013 było to zaledwie 30 tys. osób.

Polska wciąż nieprzyjazna rodzicielstwu

O tym, czy ludzie decydują się na dziecko, przesądza szereg spraw, od poczucia bezpieczeństwa zaczynając. Polacy mają w głowach mętlik. Żyją w Europie, we wspólnej sieci – internet wszystko przekaże bez szemrania. Tyle że mieszkają w kraju ogarniętym kontrrewolucją. „Tradycyjny”, „narodowy”, „kobieta”, „mężczyzna”, „zgubne skutki genderu” – czytają na forach, słyszą z ambon w kościołach katolickich, do których przecież wciąż chodzą.

Ta prawdziwa rewolucja – przetasowanie ról – która dzieje się w całym świecie na ich oczach, nie jest łatwa. Ale Polacy wpadli w nią jak dzieci, bez asekuracji i opieki. Przyszłe matki w rzeczywistości, w której panowało przekonanie, że to kobiety mają naturalny talent do dzieci, przynajmniej o to mogły być spokojne.

A wątpliwości gonią wątpliwości. „To jak? Mężczyźni tak samo nadają się do dzieci? To znaczy, że powinnością kobiety jest oddać niemowlaka i pójść do roboty? A niby dlaczego?” – pytają. Ale zamiast odpowiedzi dostają tylko rykoszety od politycznych gier. A tymczasem Polska, z jednym z najdłuższych urlopów dla rodziców w Europie, wciąż jest na szarym końcu krajów postrzeganych jako przyjazne rodzicielstwu.

Czytaj też: Matka ma być dziś menedżerką i psycholożką. To wyczerpujące

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną