Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Rak to w Polsce wyrok. PiS nie zamierza tego zmienić

W Polsce sam pacjent musi sobie organizować proces leczenia, choć miał to robić koordynator. W Polsce sam pacjent musi sobie organizować proces leczenia, choć miał to robić koordynator. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
PiS woli wydać 2 mld zł na propagandę rządowych mediów, niż zapewnić Polakom skuteczniejsze leczenie nowotworów. Pieniędzy brakuje zwłaszcza na nowoczesne leki, które w Unii są refundowane, a u nas niedostępne. Dlatego rocznie aż 100 tys. chorych na raka umiera.

To w tych właśnie prorządowych mediach można usłyszeć, że szkoda byłoby 2 mld zł dla „kasty lekarzy”. Warto więc przypomnieć, że w naszym kraju na leczenie raka przeznacza się zaledwie 42 euro rocznie „na głowę”. W sąsiednich Czechach, nie bardziej zamożnych, to 85 euro, w krajach bogatych (jak Wielka Brytania czy Francja) suma wzrasta do 150–170 euro na obywatela. Dzięki temu wyniki leczenia w krajach wspólnoty są o wiele lepsze. U nas rocznie rak dopada 160 tys. osób, aż 100 tys. jednak umiera. Brakuje pieniędzy na nowoczesne terapie. U sąsiadów nowotwór już nie kojarzy się wyłącznie ze śmiercią, to coraz częściej po prostu choroba przewlekła.

Czytaj także: Raka nie oszukasz. Jak posprzątać po PiS?

System, który spławia pacjenta

Brakuje pieniędzy, ale też koordynacji przy leczeniu, choć była zapowiadana. W dalszym ciągu to pacjent musi sobie organizować proces leczenia, choć miał to robić koordynator. Dzwonić do różnych placówek i ustalać terminy wizyt czy zabiegów, co znacznie wydłuża czas kuracji, a często nawet ją przerywa. Więc od naszej operatywności i umiejętności poruszania się po systemie, którego każde ogniwo nastawione jest na to, żeby pacjenta „spławić”, zależy, jak szybko będziemy mieć operację, kiedy i gdzie chemioterapię czy naświetlania. PiS obiecywał, że zajmie się tym doświadczony koordynator. Chory będzie się mógł zająć wyłącznie swoim zdrowiem. Nic z tego nie wyszło, jest, jak było, a właściwie jeszcze gorzej, bo kolejki do wszystkich etapów leczenia stają się coraz dłuższe.

Czytaj także: Jak w Polsce leczy się choroby onkologiczne

Narodowa Strategia Onkologiczna: tylko 250 mln zł w 2020 r. na walkę z rakiem

Zamiast nowoczesnych, refundowanych terapii prezydent Andrzej Duda podczas inauguracji swojej kampanii obiecał Polakom Narodową Strategię Onkologiczną. I twierdził, że pieniądze na jej realizację są zapewnione. W domyśle – polska onkologia tych 2 mld zł wcale nie potrzebuje, ma wystarczająco dużo środków. Kiedy jednak zajrzy się do tego dokumentu, to można się dowiedzieć, że owe zapewnione pieniądze to w tym roku zaledwie... 250 mln zł. Zaś na całe 10 lat na leczenie raka ma być przeznaczone zaledwie 5 mld zł. To kropla w morzu potrzeb, o zapewnieniu refundacji niezbędnych nowoczesnych leków nie ma mowy.

Prywatne leczenie w publicznej służbie zdrowia. Polaków nie stać

A warto wiedzieć, że jedna seria chemioterapii może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Większości chorych na takie prywatne leczenie w publicznej służbie zdrowia po prostu nie stać. Statystyki umieralności się od takiego wsparcia z pewnością nie poprawią, pod względem efektów pozostaniemy na szarym, bodaj piątym miejscu od końca spośród krajów UE. O tym jednak, dokąd trafią 2 mld zł, nie zdecydowała chęć poprawy wyników leczenia, ale determinacja w wygraniu wyborów. Nie chodzi o nasze zdrowie, ale o głosy.

Czytaj także: Tak się leczy raka w Polsce. Rozmowa z prof. Jackiem Jassemem

Pieniądze na onkologię rozdzielane bez sensownych kryteriów

Czego możemy się więc spodziewać po tak szumnie ogłaszanej strategii walki z rakiem? Raczej niewiele. Fundacja Alivia od dobrych kilku lat domaga się, aby pieniądze na leczenie raka „wędrowały za pacjentem”. Chodzi o to, żebyśmy wreszcie się dowiedzieli, jakie efekty osiąga się w poszczególnych ośrodkach, które w przyszłości mają tworzyć coś na kształt sieci onkologicznej. Placówki, które znajdą się w sieci, dostaną większe pieniądze. Gdyby chodziło o dobro pacjentów, do sieci powinny trafiać placówki leczące najskuteczniej. Na świecie znane są od dawna i stosowane takie mierniki efektywności, dzięki nim publiczne pieniądze trafiają przede wszystkim tam, gdzie pacjent ma największe szanse na odzyskanie zdrowia.

Czytaj także: Jak leczyć wyleczonych z raka

Eksperci twierdzą, że szumnie ogłaszana strategia walki z rakiem stosowania takich mierników jednak nie przewiduje. Pieniądze będą więc rozdzielane według kryteriów niejasnych dla chorych, a być może czytelnych tylko dla polityków. Rak to w Polsce ciągle wyrok, dodatkowe 2 mld zł były szansą, żeby to zmienić.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną