Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Upadek „świętego”. Jean Vanier wykorzystywał kobiety

Jean Vanier Jean Vanier Tiziana Fabi / EAST NEWS
Jean Vanier, nazywany „świętym za życia” i świadkiem Chrystusa, osobą formatu Matki Teresy, okazał się człowiekiem prowadzącym podwójne życie. Upadł kolejny autorytet.

Serce pęka, sumienie truchleje. Jean Vanier, nazywany „świętym za życia” i świadkiem Chrystusa, osobą formatu Matki Teresy, okazał się człowiekiem prowadzącym podwójne życie. W tym pierwszym, publicznym, zasłynął jako twórca dwu wspólnot, „Arki” i Wiary i Światła, troszczących się o osoby niepełnosprawne intelektualnie.

W tym drugim, ukrytym przed hołdującym mu światem, uwodził dorosłe kobiety, w tym współpracownice i siostry zakonne, manipulując nimi psychicznie, aż zgodziły się na współżycie seksualne. Nie wahał się sięgać po pseudomistyczne zapewnienia, że poprzez seks zjednoczą się z Chrystusem. Liderzy „Arki” opublikowali właśnie wyniki raportu na ten temat, opracowanego przez niezależną brytyjską instytucję specjalizującą się w sprawach wykorzystywania seksualnego. Poprosili o wybaczenie uczestników ruchu działającego w bardzo dobrej sprawie w blisko 40 krajach, w tym w Polsce.

Zły przykład chrześcijaństwa

Ale nawet ludzie wierzący mogą mieć z tym kłopot, bo takie wykorzystywanie ludzkiego zaufania i autorytetu, podziwu i szacunku do seksualnej prywaty rzuca cień nie tylko na Vaniera, ale też na mechanizmy działania podobnych ruchów. Bo jak można było nie dostrzec, że mentorem Vaniera był dominikanin Thomas Philippe, który już sześć lat temu, też po śmierci, został zdemaskowany jako seksualny drapieżca, stosujący tę samą pseudomistyczną metodę, a którego Vanier do końca życia bronił? To dało do myślenia liderom ruchu. Zaczęto przygotowania do wyjaśnienia, jaka jest wobec tego sytuacja w nim samym i czy Vanier wiedział o seksualnych wyczynach dominikanina. Czy nie zawładnął nim zły duch sekt? Zbadanie sprawy zlecono wyspecjalizowanej brytyjskiej organizacji.

Czytaj też: Franciszek po stronie molestowanych zakonnic

Punktem wyjścia były relacje sześciu kobiet, które weszły w intymny związek z Vanierem w latach 1970–2005. Analiza i weryfikacja zeznań trwała rok. Wyniki nie pozostawiają wątpliwości. Są szokiem dla osób udzielających się w ruchu, dla wierzących i międzynarodowej opinii publicznej. Oto upadł kolejny autorytet, obsypany orderami i nagrodami rekolekcjonista i autor dziesiątków książek duchowych, które były natchnieniem, pokrzepieniem i źródłem nadziei. Jak teraz je cytować, jak stawiać Vaniera za przykład prawdziwego chrześcijaństwa?

Czytaj też: Księży oskarżanych o nadużycia przenosi się do Afryki

Wiarygodność ruchu Wiara i Światło

Jean Vanier zmarł w sędziwym wieku w ubiegłym roku. Nie był pedofilem, nie krzywdził niepełnosprawnych, co podkreśliło kierownictwo wspólnoty „Arka”. Sprawy nie zamieciono pod dywan, episkopat katolicki Francji, gdzie działa najwięcej grup wyrosłych z inspiracji Vaniera, natychmiast wyraził „ból i zdumienie”. Z powodu wspomnianego wyżej związku Vaniera z ojcem Philippem reakcja biskupów nie całkiem przekonuje, bo trudno uwierzyć, że niczego nie wiedzieli.

Najważniejsze jest jednak pytanie, czy sprawa Vaniera podważa wiarygodność stworzonego przezeń ruchu. Czy grzechy założyciela przekreślają jego dzieło? To trudne pytania, bolesne zwłaszcza dla uczestników ruchu, którzy bezgranicznie ufali swemu duchowemu przywódcy. Poeta i pisarz Wojciech Bonowicz, jeden z nich, katolicki publicysta, odpowiada tak w komentarzu na stronie „Tygodnika Powszechnego”: „Jestem członkiem Wiary i Światła od przeszło 30 lat. Co mam teraz powiedzieć? Drogowskaz upadł, ale drogę wskazywał dobrą. Odtąd trudniej będzie nią iść, ale nie wolno nam zawrócić”.

Czytaj też: Chilijski jezuita przez pół wieku molestował kobiety

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną