Domy Pomocy Społecznej, hospicja, Zakłady Opiekuńczo-Lecznicze w czasie pandemii otoczono biało-czerwoną taśmą. Przed bramami radiowozy. Na niebie drony. W środku: wirus, pacjenci, personel. Zarażeni i zdrowi zamknięci w jednym budynku. Czekają na koniec kwarantanny, który może nie nadejść szybko, bo ognisko epidemii w wyizolowanej społeczności pochłania kolejne ofiary.
Państwo na razie nie ma pomysłu, jak sobie z tym poradzić – wysłano policję, ministrowie zapewniają, że „monitorują sytuację” i proszą społeczeństwo o wspieranie darami DPS-ów.
A te jedne po drugich padają ofiarą pandemii. W Domu Pomocy Społecznej w Drzewicy – 64 zakażonych. Zmarło dwóch pensjonariuszy w wieku 78 i 82 lat. Potem stan czterech kolejnych chorych zaniepokoił personel, zaczęli wydzwaniać po pomoc i jedna z pensjonariuszek trafiła na oddział zakaźny szpitala w Tomaszowie Mazowieckim.
W Domu Opieki w Jakubowicach w gminie Pawłowiczki na Opolszczyźnie, w kwarantannie od 19 marca, po wielu telefonach przyjechali wreszcie lekarz i pielęgniarka, w kombinezonach, maskach pełnotwarzowych i przyłbicach, wzbudzając przerażenie wśród podopiecznych, którzy na ogół nie mają świadomości, że w końcówkę ich życia wdarła się pandemia. Stwierdzili, że nikt nie wymaga hospitalizacji. W pierwszych dniach kwietnia kilku pacjentów trafiło jednak do szpitala jednoimiennego w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie jedna z kobiet, 87-letnia, zmarła.
Radźcie sobie sami
Tomczyce, Niedabyl, Drzewica, Jakubowice, Skarżysko-Kamienna, Koszęcin, Stary Gózd, Psary, Tolkmicko, Bytom, Bochnia, Warszawa. Niemal codziennie dochodzi nowe ognisko. Z danych Polskiego Forum Osób z Niepełnosprawnościami: wirus zaatakował już 26 domów pomocy społecznej, 384 zakażonych podopiecznych, zmarło 11.