Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Nauczyciel na kwarantannie: Sanepid nie daje rady, jest bajzel

Początek roku szkolnego w SP 48 w Częstochowie Początek roku szkolnego w SP 48 w Częstochowie Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Miałem być na kwarantannie dziesięć dni, ale piątego przyszedł SMS z sanepidu, że moja izolacja się skończyła. Pracownicy sanepidu są tak zmęczeni, że wpisują błędne daty do systemu.

Codziennie dowiadywaliśmy się, że jakaś szkoła w okolicy przestała uczyć stacjonarnie. A to pech! Podobno pojawił się uczeń zakażony koronawirusem, więc wszystko uległo zmianie. W naszej na szczęście nie. Wprawdzie uczniowie opowiadali, że kontaktowali się z zakażonym, np. jechali tym samym tramwajem, rozmawiali, nie przestrzegając dystansu, ale kto by im tam wierzył. Chwalą się.

Wrzesień przeleciał nam na takich informacjach. Nie wierzyliśmy nikomu. Niektóre szkoły już trzy razy przechodziły na nauczanie zdalne, a nasza ani razu. Tu i tam całe klasy szły na kwarantannę, także nauczyciele wraz z rodzinami dostawali decyzję o przymusowej izolacji, ale nas to nie dotyczyło. Wprawdzie szerzyły się plotki, że przychodzą do nas na lekcje uczniowie, których rodzeństwo w innych szkołach miało kontakt z zakażonymi, więc całe rodziny są na kwarantannie, ale kto by wierzył plotkom. Nie ma nawet sensu pytać, przecież ludzie są odpowiedzialni. Nie zrobiliby czegoś takiego.

Rodziny robią sobie testy

Zapowiedziałem kartkówkę. Po dzwonku podszedł do mnie uczeń, aby uprzedzić, że może go nie być tego dnia w szkole. Mówi o tym, abym go nie podejrzewał, że specjalnie nie przyjdzie do szkoły. Jego rodzina zrobiła sobie test na koronawirusa, więc jeśli coś wyjdzie nie tak, po prostu nie przyjdzie do szkoły. No cóż – myślę sobie – różne wymówki słyszałem, teraz widocznie na topie jest koronawirus. Nie jestem jednak aż tak naiwny, aby traktować takie rzeczy poważnie.

Uczeń nie pojawił się tego dnia w szkole. Następnego dnia też nie przyszedł. I następnego. Podobno ma koronawirusa – plotkowali uczniowie. Gdyby miał – mówię – już byśmy o tym wiedzieli.

Reklama