Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Minister Czarnek gniewliwy i do karania rychliwy

Przemysław Czarnek, 75. tragedii w Wołyniu Przemysław Czarnek, 75. tragedii w Wołyniu Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Tymczasem koleżanki i koledzy nauczyciele hardzieją. Nie czekają, aż ich dopadnie pisowski ogar i zawlecze przed komisję dyscyplinarną, tylko sami piszą na siebie donosy.

Ogary poszły w las. Na polecenie ministra edukacji kuratorzy ruszyli do szkół, aby wytropić nauczycieli, którzy namawiali uczniów do udziału w strajkach kobiet (grzech śmiertelny), sami brali udział w protestach (grzech wołający o pomstę do nieba), nie wybili nastolatkom z głów pomysłu, aby chodzić na manifestacje (grzech zaniedbania). Będą dyscyplinarki, będzie wyrzucanie z zawodu, nikt się nie wywinie od kary. Na stos z belframi i belfrzycami, na stos!

A to przecież nie koniec grzechów, jakie popełnili nauczyciele. Minister obarczył belfrów winą za język, którym posługuje się manifestująca młodzież. Niewinne dzieciny same przecież nie wpadły na pomysł, aby kazać rządowi „wypier...lać”. Polskie dziewczęta i chłopięta nie są zdolne do tego, aby nazywać prezesa „ch...jem”. Skąd znają nazwy narządów płciowych, jeśli nie z zakazanych lekcji wychowania seksualnego? Skąd te wszystkie wulgaryzmy? Przemysław Czarnek jest pewien, że to wina nauczycieli.

Szkoła zdemoralizowała dzieci i nauczyła je ohydnego języka. Gdyby nie ci wredni nauczyciele, PiS byłby kochany, a prezes całowany po rękach i wynoszony pod niebiosa. Tylko grzesznik nie widzi jego wybitnych zasług dla Polski. Uczniowie zostali zmanipulowani przez odstępców od wiary i tradycji, przez hańbiących etos swojego zawodu nauczycieli, dlatego dzieciątka chodzą na manifestacje. Skarci się belfrów, ukarze belfrzyce, wytępi całe to lewactwo w szkołach, a wtedy maleństwa wrócą do nauki i znowu będzie można w świętym spokoju rządzić narodem.

Czytaj też: Prymityw w skórze ministra

Pod mocną ręką ministra Czarnka

Czarnek jest gniewliwy i do karania rychliwy. Od innej strony nie dał się jeszcze poznać. Zresztą nie musi. Minister jest obrazem chwały prezesa. To nauczycielom powinno wystarczyć. Tych, którzy nie widzą tej chwały i nie okazują należnego władzy szacunku, trzeba będzie dla przykładu skarcić. Całej oświacie potrzebna jest rózga karności, bo rozpuściła się jak dziadowski bicz. Nauczyciele myślą, że wszystko im wolno. „Podporządkujcie się – mówi Pismo Święte – a będziecie szczęśliwi”. Już ja ich nauczę słuchać Słowa Bożego, myśli Czarnek.

To nie są czcze słowa. Pierwsi nauczyciele już otrzymują wezwania, aby się stawili przed komisją dyscyplinarną. Arkadiusz Ordyniec, historyk z IX LO w Gdyni, ma opowiedzieć, jak bardzo nagrzeszył w wiadomej sprawie. Złożył już wyjaśnienia, a teraz czeka na przesłuchanie. Jednak nie wszystko stracone. Pokora może go uratować. Jeśli przyzna się do winy, okaże szczery żal i skruchę, może liczyć na miłosierdzie. Chodzą jednak słuchy, że nauczyciel nie zamierza się upokorzyć. Co gorsza, chce skorzystać z pomocy ZNP i bronić się przed komisją dyscyplinarną. A przecież każdy głupi wie, że znacznie łatwiej się żyje, gdy człowiek bije się w piersi i przyznaje rację władzy. Jeśli minister oskarża, to przecież nie może się mylić. Dziecko by zrozumiało, a wykształciuch nie pojmuje.

Sługa twój nie chodził na protesty

Od paru dni spodziewam się podobnego wezwania, dlatego czytam Pismo Święte. W Drugiej Księdze Królewskiej w rozdziale 5, a wersecie 25 jest napisane: „Sługa twój nigdzie nie chodził” (Biblia Tysiąclecia). Tymi słowami zamierzam się bronić. To moja strategia: schowam się za tarczą Słowa Bożego. Może dzięki temu nie trafię na stos. Na pytanie kuratoryjnego inkwizytora będę odpowiadał: „Sługa twój nigdzie nie chodził”. Gdyby mnie torturowali, bo wszystko przecież być może, również odpowiem: „Sługa twój nigdzie nie chodził”. Łamali kołem: „Sługa twój nigdzie nie chodził”. Polewali wrzącym olejem: „Sługa twój nigdzie nie chodził”.

Nie chodziłem na żadne manifestacje. Mam żonę, dziecko, psa, wielki kredyt, nie stać mnie na dyscyplinarne zwolnienie z pracy. Dlatego mówię: „Sługa pana ministra nigdzie nie chodził. Monitoring się myli”. Wybaczcie, przyjaciółki i przyjaciele, że nie jestem hardy. Kolizji z PiS na razie sobie nie wyobrażam. Nie stać mnie na bohaterstwo, nie pójdę na stos, po pięćdziesiątce zrobiłem się strachliwy. Podziwiam moich uczniów za to, że mają odwagę. Szanuję nastolatków za to, że nie oglądali się na swoich nauczycieli. Idą belfry czy nie idą, uczniowie już podjęli decyzję. Brawo, młodzi, że się nie upokorzyliście przed tą władzą.

Czytaj też: Dyrektorzy szkół o protestach

Belfry i belfrzyce się stawiają

Ja tu sobie czytam Biblię i zaprawiam się w pokorze, a tymczasem koleżanki i koledzy hardzieją. Nie czekają, aż ich dopadnie pisowski ogar i zawlecze przed komisję dyscyplinarną, tylko sami piszą na siebie donosy. Masz Czarnek placek, oto byłem na manifestacji – informuje ministra Arkadiusz Janowski, nauczyciel w Zespole Szkół im. W. Witosa w Płotach (zachodniopomorskie). Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?

W podobnym tonie donosi na siebie Renata Skorczyńska-Szostak, nauczycielka z X LO im. KEN w Krakowie: „Szanowny Panie Ministrze, uprzejmie donoszę, że razem z moją córką, uczennicą klasy ósmej, uczestniczyłam w pokojowej demonstracji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, który odbył się 28.10.2020 r. na rynku w Wadowicach”. Za chwilę takich autodonosów będą tysiące. Niedługo wstydem będzie nie być tam, gdzie są wszyscy przyjaciele. Może jednak monitoring się nie myli. Panie Ministrze, nie jestem Pana sługą! Chodziłem i chodzę tam, dokąd chcę – z Bożą pomocą: „Bóg umacnia kroki człowieka i w jego drodze ma upodobanie” (Psalm 37, 23). Kto powiedział, że Strajk Kobiet jest zły?

Czytaj też: Kto usprawiedliwi nieobecności uczniów, którzy chodzą na protesty?

Autorytet Przemysława Czarnka

Przemysław Czarnek stwierdził, iż udział w proteście nie licuje z godnością zawodu nauczyciela, uwłacza etosowi profesji i zasługuje na stanowcze potępienie nadzoru pedagogicznego, czyli pisowskich ogarów. Kuratorzy monitorują nauczycieli i gromadzą dane. Powstają listy z nazwiskami.

Słowa ministra zabrzmiały jak pogróżki buca, który mówi o godności i szacunku, a w rękach trzyma bejsbolowy kij. Prymitywne zachowanie Czarnka wzbudziło w środowisku powszechny opór. Dyrektorzy zapowiedzieli, że nie wydadzą żadnego pedagoga. Marek Gaweł, dyrektor Zespołu Szkół nr 8 w Krakowie, powiedział, iż jest zahartowany w oporze wobec władzy, która usiłuje zmusić go do niegodnych czynów, przeżył stan wojenny, przesłuchania, świecenie latarką po oczach, „żaden minister nie zmusi mnie, bym donosił na swoich nauczycieli”.

Żeby pouczać nauczycieli w sprawach etosu, nie wystarczy siedzieć na ministerialnym stołku. Trzeba być mistrzem, cieszyć się autorytetem, a za człowiekiem muszą iść czyny. Czyny godne upamiętnienia. Wtedy można huknąć na belfrów. Tak, zbłądziliście, nauczycielki i nauczyciele, trzeba wami potrząsnąć. Gdyby w podobnym tonie powiedział do nas Jurek Owsiak, gdyby wygarnął, jak to on potrafi, należałoby tę gorzką pigułkę przełknąć. Natomiast słowa człowieka bez autorytetu, który nic dla oświaty nie zrobił i pewnie nie zrobi, są jak cymbał brzmiący.

A jeśli prezes ręki nie poda?

Kolizja ministra edukacji z belframi i belfrzycami jest nieuchronna. Nie wiadomo jednak, kto w tym sporze będzie oskarżycielem, a kto oskarżonym. Może role się odwrócą i to nie ja będę potrzebował dobrej strategii obrony, lecz Czarnkowi będzie potrzebne koło ratunkowe? A jeśli prezes ręki nie poda? A jeśli ręka prezesa okaże się za krótka? Dokąd Pan chodził, Panie Ministrze, gdy nauczyciele potrzebowali wsparcia w czasie pandemii? Czy naprawdę myślisz, że zostałeś powołany po to, aby wygubić nauczycieli, a dyrektorów rzucić na kolana? Czy ubzdurało Ci się być młotem na belfrów i belfrzyce, że urządzasz w szkołach polowania?

Ciężko jest mieć takiego ministra. Nie dość, że zmagamy się z pandemią, z trudami zdalnego nauczania, brakiem narzędzi do pracy, własnymi ograniczeniami, chorobami i strachem przed śmiercią, to jeszcze musiał nam się trafić minister bez serca i rozumu. Panie – tu zwracam się do Stwórcy – kiedy skończą się w oświacie lata chude, bo mam wrażenie, że trwają znacznie dłużej niż lat siedem? Daj nam dobrego ministra, daj nam ministra, który jest życzliwy dla nauczycieli. Nie pozwól, aby kolejna hiena szarpała ciało pedagogiczne.

Czytaj też: Nieprzerobione lekcje

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną