Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Jak gangsterzy grali na klawiszach

Tak gangsterzy rządzili warszawskim więzieniem

Przepełniona, sześcioosobowa cela w Zakładzie Karnym na Białołęce. Przepełniona, sześcioosobowa cela w Zakładzie Karnym na Białołęce. Adam Jagielak/Wprost / EAST NEWS
Na Białołęce, jak w Ameryce Południowej, bandyci rządzili aresztem.
Działalność gangu z Białołęki polegała m.in. na korumpowaniu funkcjonariuszy służby więziennej i handlu narkotykami.Piotr Kochański/Forum Działalność gangu z Białołęki polegała m.in. na korumpowaniu funkcjonariuszy służby więziennej i handlu narkotykami.

Bez najmniejszego uprzedzenia policjanci CBŚP wkroczyli na teren aresztu śledczego na Białołęce. Towarzyszyli im antyterroryści i prokurator. – Panowie z CBŚP odsunęli grzecznie strażników i weszli do środka – wspomina jedna z osób znająca kulisy akcji. Ekipa dokładnie wiedziała, co robić. Funkcjonariusze udali się wprost do cel trzech bossów najpotężniejszego od lat gangu mokotowskiego: Wojciecha S. ps. Wojtas, Sebastiana L. ps. Lepa i Artura N. ps. Arczi. To oni przed laty przejęli rządy w Mokotowie, gdy ich szef, Andrzej H. ps. Korek, trafił do więzienia za przemyt prawie pół tony kokainy. Było naturalne, że schedę wezmą właśni oni – byli najbliższymi współpracownikami szefa.

Dziś sami odsiadują wieloletnie wyroki. Za najgroźniejszego uchodzi Wojtas, uważany za szefa komanda śmierci gangu z Mokotowa, które likwidowało konkurentów i rzekomych zdrajców. Ma wyrok 15 lat więzienia, a niedawno, w kolejnym procesie, dostał jeszcze dożywocie za podżeganie i usiłowanie zabójstw. Pozostali dwaj odbywają kilkunastoletnie kary za porwania dla „gangu obcinaczy palców”. Zapadłe wyroki nie oznaczają, że bossowie są już rozliczeni z wymiarem sprawiedliwości. Ciągle są oskarżani o kolejne przestępstwa: porwania, zabójstwa i napady. Dlatego wszyscy spotkali się w jednym areszcie, na Białołęce właśnie.

Areszt wizytówka

CBŚP naturalnie w ich celach znalazło telefony komórkowe – towar nielegalny i najbardziej pożądany w aresztach. Było to do przewidzenia – z wiedzy operacyjnej wynikało, że mimo odsiadki Wojtas, Lepa i Arczi ciągle zarządzają organizacją.

Gang nie tylko funkcjonował, ale rósł w siłę. Jego działalność przeniosła się za kraty. Jednym słowem CBŚP odkryło, że bossowie opanowali areszt i uczynili z tego niezłe źródło dochodów.

Polityka 51.2020 (3292) z dnia 15.12.2020; Społeczeństwo; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak gangsterzy grali na klawiszach"
Reklama