Tym razem nie skończyło się na internetowych wezwaniach do apostazji. Naprawdę zaczęliśmy szturmować plebanie, by dopełnić ostatecznego rozwodu z Kościołem.
Proboszcz miał tego dnia maraton – wspomina Marta z Warszawy, która złożyła oświadczenie woli w sprawie apostazji kilka tygodni temu. – Przeczytał pismo, chciał dyskutować, ale odpuścił już na etapie postrzegania zarodka jako człowieka przez niego, a zygoty przeze mnie. Dokładnie w tej samej sprawie była przede mną inna kobieta, a tuż po mnie młody mężczyzna.