Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Miałam legalną aborcję. Chcę tylko prawa wyboru i opieki medycznej

Gabinet ginekologiczny w jednym z dolnośląskich szpitali Gabinet ginekologiczny w jednym z dolnośląskich szpitali Roman Rogalski / Agencja Gazeta
Jakby brutalnie to nie zabrzmiało, Anna miała szczęście w nieszczęściu, że tydzień temu mogła legalnie usunąć ciążę. Dziś już by tej możliwości nie miała.

AGNIESZKA GIERCZAK-CYWIŃSKA: Zaproponowałaś tę rozmowę kilka godzin po tym, gdy Trybunał Konstytucyjny opublikował uzasadnienie do październikowego wyroku w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego. Dlaczego?
ANNA: Przeglądałam Facebooka i nagle wyświetliła mi się ta informacja. Nie mogłam uwierzyć w to, co czytam, i się opanować. Zaczęłam płakać i zadawać sobie pytanie: jak tak można?! Jak to możliwe, że o takich sprawach ktoś decyduje za mnie? Ktoś, kto prawdopodobnie nigdy czegoś takiego nie przeżył i nie przeżyje, bo o usuwaniu ciąży najczęściej gadają faceci. A ja to właśnie przechodzę, ja właśnie w tym jestem! Teraz.

Tydzień temu miałaś legalną aborcję w szpitalu z powodu, którego właśnie zakazano.
Tak. Staraliśmy się z mężem o dziecko od wiosny. To długo i niedługo, zależy, jak na to spojrzeć. Są pary, które muszą czekać nawet kilka lat, ale my już zaczynaliśmy się trochę denerwować. Miałam wszystko wyliczone, wiedziałam, kiedy powinnam dostać miesiączkę. Gdy wreszcie jej nie dostałam, wykonałam cztery różne testy, aby mieć pewność. Dopiero wtedy poszłam do ginekologa. Lekarka potwierdziła ciążę, ale powiedziała, że niestety może nie skończyć się dobrze – na USG był widoczny skrzep, który mógł zaburzyć rozwój płodu.

Jesteś w stanie odtworzyć, co wtedy czułaś?
Miałam bardzo mieszane uczucia. Cieszyłam się, że w ogóle udało się nam zajść w ciążę, ale zaczęłam też snuć czarne wizje, że to na pewno moja wina, bo jestem za stara, za gruba albo coś źle zrobiłam. Lekarka mnie uspokoiła, że nie miałam na to żadnego wpływu, że takie rzeczy po prostu się dzieją i to o wiele częściej, niż się mówi.

Czytaj też:

  • aborcja
  • feminizm
  • prawa kobiet
  • prawa reprodukcyjne
  • Strajk Kobiet
  • Reklama