Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Aborcja po wyroku: żaden lekarz teraz nie zaryzykuje

Oddział ginekologiczny i patologii ciąży Oddział ginekologiczny i patologii ciąży Andrzej Michalik / Agencja Gazeta
Mamy w prawie sytuację paradoksalną. Nie wolno przerwać ciąży, jeśli wiemy, że płód nie ma szans na przeżycie, a można, jeżeli ciąża jest wynikiem gwałtu – mówi prof. Stefan Sajdak ze szpitala im. Marcinkowskiego w Poznaniu.

Ostatnie dwie aborcje ze wskazań embriopatologicznych w Położniczym Szpitalu Klinicznego Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu przeprowadzono w dniu publikacji orzeczenia Trybunału Julii Przyłębskiej, stwierdzającego niezgodność z konstytucją zabiegu przerwania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu. – Wyrok opublikowano o 23:15, a ostatnia aborcja zakończyła się dwie godziny wcześniej – mówi prof. dr hab. Stefan Sajdak, zastępca dyrektora ds. lecznictwa.

W ostatnich miesiącach poprzedzających wydanie orzeczenia w Polsce zostało tylko kilka szpitali, gdzie przeprowadzano takie zabiegi: uniwersyteckie w Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie i Szpital Bielański w Warszawie.

Raz w miesiącu mieliśmy przed szpitalem manifestację, organizowaną za zgodą władz miejskich, przeciwników aborcji eksponujących zdjęcia martwych płodów – mówi prof. Sajdak. – Ale robiliśmy to, do czego obligowało nas prawo. Ten kontekst jest ważny, podkreśla profesor. Ostatnio do manifestacji przeciwników aborcji dołączyli protestujący przeciwko orzeczeniu Trybunału. Oczywiście policja utrzymywała stan delikatnej równowagi na ulicach Polnej i Jackowskiego wokół budynków kliniki.

W trosce o lekarzy ginekologów

Orzeczenie wydano 22 października. – My, lekarze, nie podejmujemy się interpretacji prawa, osądzania, czy to wyrok, czy nie, właściwy czy nie, czy Trybunał mógł, czy nie mógł tak zawyrokować, czy jak nieopublikowane, to na pewno nie obowiązuje... – mówi prof. Sajdak. – Dlatego zwróciliśmy się do kancelarii prawnej o wykładnię.

Na początku listopada prawnicy nadesłali opinię: wyrok nieopublikowany jeszcze nie jest obowiązujący, ale wiadomo, w jakim idzie kierunku, więc lekarze nie powinni już takich zabiegów wykonywać. Zatem dyrekcja szpitala podjęła decyzję o zawieszeniu wykonywania terminacji ze wskazań embriopatologicznych. Profesor przyznaje, że decyzję podjął trochę z egoistycznych pobudek, kierując się przede wszystkim potrzebą ochrony 150 ginekologów zatrudnionych w klinice na etatach i kontraktach.

W tym czasie w poznańskim szpitalu zjawiły się dwie pacjentki, ale tak się złożyło, że obie przekroczyły już 23. tydzień ciąży. Więc nawet przed orzeczeniem Trybunału Julii Przyłębskiej, w myśl obowiązującej ustawy, zabiegów nie można było przeprowadzić – 23. tydzień to najniższy wiek, w jakim przeżywają urodzone wcześniaki.

Potem były kolejne dwie pacjentki, obie spoza Poznania. – Zdecydowałem, żeby odesłać je do ich macierzystych szpitali – mówi prof. Sajdak. – Powołując się na wykładnię krajowych konsultantów w dziedzinie ginekologii i położnictwa (prof. Krzysztof Czajkowski) oraz perinatologii (prof. Mirosław Wielgoś), którzy rekomendowali, by takie zabiegi wykonywać w ośrodku lokalnym lub w tym, który przeprowadził diagnostykę prenatalną.

Aborcyjny paradoks w Polsce

Opierając się na stanowisku Ministerstwa Zdrowia odwołałem zawieszenie przeprowadzania zabiegów przerywania ciąży ze wskazań embriopatologicznych – mówi prof. Sajdak. – Przypominając lekarzom, że tzw. klauzulę sumienia można stosować tylko w jednym określonym przypadku, a nie jako zasadę ogólną. Może ją włączyć konkretny lekarz w stosunku do konkretnej pacjentki.

Od opublikowania orzeczenia TK szpital nie przeprowadza zabiegów aborcji ze względu na ciężkie wady płodu. – Nie możemy inaczej postępować – przekonuje prof. Sajdak. – Zabolała nas wypowiedź pani Lempart o tym, że lekarze odmawiający wykonywania takich zabiegów będą kiedyś, po zmianie władzy, ścigani. Przecież to nie my stanowimy prawo. Profesor zapewnia, że jeżeli zdarzy się przypadek ciąży z gwałtu, lekarze usuną ciążę do 12. tygodnia, jak stanowi ustawa. W ciągu ostatnich dwóch lat na Polnej takiego przypadku nie mieli.

Mamy w tej chwili sytuację paradoksalną w prawie – podkreśla profesor. – Nie wolno przerwać ciąży wadliwej, nawet skazanej na obumarcie, kiedy wiemy, że płód nie ma żadnych szans na przeżycie, chronimy płód z zespołem Edwardsa, który jeżeli dożyje porodu, to natychmiast po nim zacznie umierać, a mamy prawo dokonać aborcji zdrowego płodu, jeżeli ciąża jest wynikiem gwałtu.

Pozostanie turystyka aborcyjna

Ginekolodzy są zdania, że kolejnym krokiem będzie całkowity zakaz przerywania ciąży, także powstałej w wyniku przestępstwa i wtedy, gdy zagrożone jest życie bądź zdrowie matki. Natomiast nie sądzą, że kolejne obostrzenia przyczynią się do powstania podziemia aborcyjnego. – Jaki lekarz chciałby tak ryzykować? – mówi prof. Sajdak. – Chyba ktoś pozbawiony instynktu samozachowawczego.

Zwłaszcza że turystyka aborcyjna rozwiązuje wszystkie problemy. I nie jest to opcja tylko dla zamożnych. W Berlinie zabieg przerwania ciąży kosztuje 900 euro, ale na Słowacji 800 zł, w dodatku otwiera się gratisowy rynek aborcyjny w Norwegii, obejmujący nie tylko zabiegi, lecz także darmowy transport i pobyt.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną