Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

20. Parada Równości. Czekamy na naprawdę dobrą zmianę

Parada Równości 2021 w Warszawie Parada Równości 2021 w Warszawie Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Maria Peszek przegrała z bezpiecznikami, Rafał Trzaskowski życzył PiS-owi otrzeźwienia, ewangeliści próbowali przekrzyczeć RuPaula i Martę Lempart. Parada Równości była polityczna, prowokacyjna, głośna i bezpieczna. Dokładnie taka, jak być powinna.

Tęcza nie obraża. Tęcza zdobi. Od południa wokół Pałacu Kultury i Nauki wyrastały spontanicznie kramy, na których można było kupić tęczowe flagi, tęczowe chorągiewki, tęczowe chusty i tęczowe naszyjniki. Z racji aury dużym wzięciem cieszyły się także tęczowe parasole i wachlarze. Kolumny Teatru Studio przysłoniła wielka, sześciokolorowa płachta, wokół której powiewają proporce hufców LGBTQIA+: osób homo, bi, trans, skórzaków, Lewicy czy UE.

LGBT, RTV, AGD!

– Cześć Warszawo, cześć piękni ludzie! Dzień jest wyjątkowy, bo świętujemy tu jako cała społeczność! – obwieściła o godz. 14:30 ze sceny Julia Maciocha, organizatorka Parady Równości. Następnie zapowiedziała, że Krzysztof Kliszczyński, prezes Lambdy, otrzyma order zasłużonego dla Warszawy (co faktycznie się wydarzyło). Sam Kliszczyński wydawał się zresztą wyróżnieniem nieco speszony. – To nie nagroda dla mnie, ale dla wszystkich działaczek i działaczy, dla queerowych organizacji.

Na scenie pojawił się prezydent Rafał Trzaskowski. – Witam Warszawę kolorową, uśmiechniętą, tolerancyjną! – zapraszał. – Parada to święto społeczności, ale i święto wszystkich ludzi tolerancyjnych. (...) Jestem tutaj po raz kolejny, by zaświadczyć, że zawsze będziemy razem i zawsze będziemy stali przy tych, którzy są słabsi, których inni próbują spychać na margines społeczeństwa, którzy są atakowani. Takie jest zadanie samorządowców. „Cholera, on naprawdę jest charyzmatyczny” – usłyszałem przez ramię. Włodarz taktownie przypomniał też o trzymaniu pandemicznego dystansu i reagowaniu na upały, na koniec życząc wszystkim dobrej zabawy.

Trzaskowski otwiera wiele drzwi

W rozmowie z „Polityką” Trzaskowski dodaje: – Samorządy pomagają jak mogą, natomiast, niestety, rządzący robią wszystko, żeby wywołać konflikt, podsycać złe emocje. Bardzo nad tym ubolewam. Jak jednak twierdzi, taką strategię cechuje krótkowzroczność. – Mam nadzieję, że rząd nie będzie dłużej grać homofobiczną kartą, że przyjdzie otrzeźwienie. Próbując atakować, a wręcz odczłowieczać ludzi, ci politycy skazują się na bardzo utrudnioną współpracę ze swoimi partnerami w Europie. Są pewne wartości, których po prostu trzeba przestrzegać.

Zapytana o zaangażowanie ratusza w Paradę Maciocha mówiła: – Ta scena, na której teraz stoję, te beczkowozy, które mijamy, ta piękna flaga, która wisi na Pałacu Kultury i Nauki... to wszystko nie wydarzyłoby się bez patronatu prezydenta. To, co mówi, to nie są puste słowa. To słowa, które otwierają wiele drzwi.

„Idźcie, lewacka szczujnio, szkodniki Polski!”

Maria Peszek próbowała otworzyć marsz „Virungą”, nowym singlem, który określa „listem do przyjaciół LGBT”. Słowo klucz: „próbowała”; po raptem kilku wersach nagłośnienie zwyczajnie siadło. Piosenkarka podjęła jeszcze jedną próbę występu, ale znów: poszły bezpieczniki. – O, takie tu same samce alfa! Szkoda, że na Grindrze takich nie ma – uspokajała poruszenie w tłumie Charlotte. Gdy publika zaintonowała spontanicznie: „J*** ć PiS”, organizatorzy błyskawicznie poprosili o zastąpienie skandowanego hasła pozytywniejszym „Tylko miłość”.

Na marszowym czele nie zabrakło śmietanki protestów: Polskich Babć, Homokommando, tęczowych rodzciów, Barta Staszewskiego (ów przyniósł ze sobą tablicę ze „Strefą wolną od LGBT”). Trasa była prosta: ruszyliśmy Marszałkowską, skręciliśmy w Batorego, by rozejść się przy Polach Mokotowskich. Na tekturowych transparentach dało się wypatrzeć sojusznicze „Syn gej jest OK”, popkulturowe „God makes no mistakes” i prostolinijne „Dajcie żyć”.

Pierwszych kilkaset metrów nieoczekiwanie okazało się przestrzenią ewangelizacji, „Dzisiaj dzień łaski, dzień zbawienia. Przyjacielu: wybierz życie, Jezus zaprasza, gdy diabeł odziera człowieka z godności” – wieszczył jeden z kaznodziejów pod TK Maksem. Szybko zagłuszyła go jednak, fukając do megafonu, Marta Lempart, liderka Strajku Kobiet. Na Rondzie Dmowskiego staruszek wymachiwał prawicą z transparentem „Genderyzm to dewiacja”. – Idźcie, lewacka szczujnio, szkodniki Polski! – wrzeszczał. Mocniej wybrzmiał jednak RuPual, który radził z marszowych głośników: „Wstań, wstań, kołysz swoimi biodrami / roztaczaj swój urok, mknij dumnie po wybiegu”.

Gdy w eterze pojawiła się Beyoncé z „Run the World (Girls)”, Twoja Stara (pseudonim sceniczny Biotra Buśki, rzecznika wrocławskiej Kultury Równości) przypomniał z paradobusa, że dziś walczymy także o prawo do legalnej aborcji. „Mamy prawa fizyki, logiki i człowieka” – zamachała mi przed nosem tekturą jedna z uczestniczek.

Odnogi pl. Konstytucji blokowały policyjne suki, mundurowi szli z nami, również w tłumie. Marsz przebiegł jednak bez incydentów i prowokacji, co było powiewem świeżości po wiosennych strajkach. Na skrzyżowaniu z Nowowiejską minęliśmy słynne „tęczowe murale” Netflixa („Nie da się pisać historii bez LGBT”). Do przystanku „Politechnika” poprowadziła nas Madonna. W Batorego weszliśmy z „Born this Way” na ustach, by pod Stodołą (z której dachu machali tęczowymi flagami sympatycy) zanucić „Nas ne dogoniat” Tatu. – Nie wepchniecie nas do szafy – krzyknęła ze sceny Twoja Stara, ironicznie dodając: – To jest marsz za życiem! Za bezpiecznym życiem wszystkich w całej Polsce!

Idzie dobra zmiana. Naprawdę dobra

– W XXI w. równość małżeńska powinna być formalnością... a jednak ciągle demonstrujemy – mówiła obecna na paradzie Katarzyna Piekarska (tego dnia w słomianym kapeluszu ze złotymi różami i dzierganym serdaku). Posłanka KO przypomniała, że pierwszy projekt o związkach partnerskich – autorstwa prof. Marii Szyszkowskiej – pojawił się w Senacie 18 lat temu. – Od tego czasu żadna ekipa rządząca nie zajęła się tematem. A to jest naprawdę proste: dwóch ludzi, którzy żyją ze sobą i kochają się, powinno móc się rozliczać, uzyskiwać o sobie informacje w szpitalu, nie dziedziczyć jak osoby obce, płacąc wysoki podatek.

– Mam 53 lata. Cieszy mnie bardzo, że widzę tutaj bardzo dużo fantastycznych, kolorowych młodych ludzi w wieku mojego syna, a nawet młodszych. To duża szansa, że Polska się zmieni, a moje wnuki, których, mam nadzieję, kiedyś się doczekam, będą już żyły w kraju, w którym nie będziemy walczyć o kwestie zupełnie przecież normalne. Ci młodzi ludzie to jest nadzieja, że w Polsce nastąpi dobra zmiana. Taka naprawdę dobra zmiana.

20 lat minęło

Doszliśmy, a natychmiast Szymon Niemiec, organizator pierwszej Parady Równości, wychrypiał do mikrofonu: – Muzyka, stop! Mam dla was przykrą wiadomość: prawo i ustawa nakłada na mnie taki obowiązek, niniejszym rozwiązuję zgromadzenie. Zaraz jednak zapewnił, że parada będzie szła dalej, aż do końca świata. Za mikrofon wróciła Twoja Stara, by podziękować nestorowi i przypomnieć, że gdy Szymon organizował paradę, na ulicę wyszło 300 osób. Dziś było nas ponad 50 tys.

Zapytana o to, czego życzy zgromadzonym, Maciocha puentuje: – Żebyśmy się spotykali na marszach i paradach jak najczęściej. Żebyśmy patrzyli sobie w oczy, uśmiechali się, łapali za ręce i mówili sami do siebie: wygramy.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną