Prowincjał zakonu redemptorystów o. Janusz Sok poprosił o. Tadeusza Rydzyka o złożenie rezygnacji z dyrektorowania Radiem Maryja. Pretekstem miało być osiągnięcie przez o. Tadeusza już rok temu wieku emerytalnego. – Na początku był szok. Teraz trwa przeciąganie liny. W sensie kto kogo – opowiada nasz rozmówca z kręgów kościelnych. Co jest dziwne, zważywszy na obowiązującą w zakonie regułę posłuszeństwa. I pokazuje wyjątkową pozycję zakonnika. Bo choć koncesję na nadawanie Radia Maryja na podstawie ustawy o stosunku państwa do Kościoła otrzymała Warszawska Prowincja Redemptorystów, to faktycznie stało się ono radiem Tadeusza Rydzyka. Podobnie jak w przypadku większości otaczających go biznesów, także w sensie dosłownym. To własność ojca Rydzka albo jego przyjaciół.
Ile ojca dyrektora w radiu
Starania o odsunięcie go w cień trwają od lat i za każdym razem okazują się nieskuteczne. Przegrał na tym polu nawet prymas Józef Glemp, który chciał, żeby radio było bardziej pluralistyczne. Powołał zespół trzech biskupów, którzy mieli sprawować „opiekę” nad rozgłośnią, ale o. Tadeusz Rydzyk ignorował ich i nie stawiał się na spotkania. „To znaczy, że nie chce się stosować do normalnych zasad posłuszeństwa, które obowiązują w Kościele” – komentował wtedy sytuację sekretarz episkopatu bp Tadeusz Pieronek.
Potem był jeszcze zespół do spraw „Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja” powołany przez episkopat – również bez efektów. Poprzedni prowincjał redemptorystów Ryszard Bożek, gdy tylko objął urząd w 2008 r., też zapowiadał zmiany w radiu, m.in. rezygnację z zapraszania polityków, ale co do miejsca w nim Tadeusza Rydzyka sprawę przedstawił jasno: „To tak, jakby chcieć usunąć z PiS Jarosława Kaczyńskiego”.