Jeden z flagowych programów rządu PiS dla polskiej edukacji stoi pod znakiem zapytania. Szkoły i samorządy boją się, że nie spełnią jego wymogów, a czasu na to jest coraz mniej.
Gdy w październiku Przemysław Czarnek chwalił się nowym programem „Laboratoria przyszłości”, na prezentacji za jego plecami był błąd: „labolatoria” zamiast „laboratoria”. Internauci zmienili go w memy, kpili z tego politycy, a resort tłumaczył, że „nie myli się tylko ten, kto nic nie robi”. Teraz okazuje się, że literówka to najmniejszy problem.
– „Laboratoria przyszłości” są formą wsparcia dla szkół, ale bez głowy – mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty w Olsztynie.