My mamy się narażać i zaharowywać, a władza nie może nawet wprowadzić regulacji, które spowodowałyby zmniejszenie naporu pacjentów, mówią. I przyznają, że coraz mniej w nich empatii i skłonności do poświęcenia dla ludzi, którzy chorują i umierają na własne życzenie.
Rząd złamał się wreszcie i ogłosił wprowadzenie „obostrzeń”, tak minimalnych, że wręcz śmiesznych, ale medykom do śmiechu nie jest. Ciągle brak miejsc w szpitalach, zwłaszcza na oddziałach intensywnej terapii. Lekarze, pielęgniarki i ratownicy mają poczucie, że rząd umył ręce, zostawiając walkę z pandemią wyłącznie na ich barkach. I zaczynają mieć dość. Bezczynności władzy, ludzi chorujących i umierających na własne życzenie.