Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Narodowa żałoba po covidzie? Wszyscy jej potrzebujemy

Święto zmarłych we Wrocławiu Święto zmarłych we Wrocławiu Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Skoro mamy 180 tys. nadmiarowych zgonów, to można przyjąć, że mamy do czynienia z milionem osób w żałobie – o potrzebie upamiętnienia ofiar pandemii i wsparcia ich bliskich mówi psychoterapeuta Maciej Roszkowski.

AGNIESZKA GIERCZAK-CYWIŃSKA: Jest pan pomysłodawcą Dnia Covidowej Żałoby Narodowej, który miał miejsce 3 grudnia. W wielu oknach można było dostrzec zapalone świece, powstała też nakładka na Facebooku, którą ustawiały osoby, które z powodu covid-19 straciły bliską osobę. Jak narodził się ten pomysł?
MACIEJ ROSZKOWSKI: Od dłuższego czasu bardzo poruszało mnie, że codziennie umiera kilkaset osób. Każda z nich miała swoje grono bliskich, których się nie zauważa. Nie mówi się, że to też są ofiary pandemii. Panuje obojętność, nie ogłoszono żałoby narodowej, nie było społecznego upamiętnienia, a przecież zmarło 180 tys. ludzi, którzy gdyby nie pandemia, prawdopodobnie wciąż by żyli. Ludzie umarli i nikt się tym oficjalnie nie przejmuje. Dotyczy to rządu, ale i społeczeństwa. Dziś było 500, 600 zmarłych? Słyszymy liczby, wzruszamy ramionami i idziemy dalej. Ta obojętność mnie zasmuca i przeraża. Tym bardziej że przyzwalamy na kolejne zgony.

Pomyślałem: dobra, nie mam budżetu, nie mam takich możliwości jak rząd, ale przynajmniej spróbuję jakoś nagłośnić ten problem. Ku mojemu zaskoczeniu zaczęły się do mnie odzywać kolejne osoby, które wciągały następne. W pewnym momencie udzielaliśmy po kilka wywiadów dziennie. Wśród tych kilkunastu najbardziej zaangażowanych osób byli ci, którzy kogoś stracili albo po prostu czuli, jak ja, że nie możemy przechodzić nad tyloma śmierciami do porządku.

Covid-19. Nie lubimy myśleć o śmierci

Dlaczego akurat 3 grudnia?
Trzeba było wybrać jakąś datę, 3 grudnia nie był symboliczny. Myślałem oczywiście o rocznicy pierwszej covidowej śmierci, ale nie chcieliśmy czekać z tym do marca – problem jest pilny już teraz.

Reklama